Nie będzie nowego Chevroleta Camaro. A dlaczego miałby być?
Też myśleliście kiedyś, że oni te samochody robią, żeby było fajnie? To tak jak ja. Ale to było dawno temu.
Chevrolet Camaro jest tylko o ząbek mniej „ikoniczny” niż Ford Mustang. Jako coupe średniej klasy pozostaje w ofercie General Motors od 52 lat, a zapewne za maksymalnie cztery zakończy swoją karierę rynkową. Tak przynajmniej mówi plotka, która dziś rozlała się po internecie niczym mleko po stole kiedy dzieci same robią sobie płatki na śniadanie.
Kiedyś, w dawnych czasach było tak, że producenci wytwarzali modele, na których zarabiali i one utrzymywały ich na powierzchni oraz takie, na których nie zarabiali nic, a nawet do nich dokładali, ale utrzymywali je w ofercie, bo klienci je lubili i wpływały one pozytywnie na obraz marki. Zapewne gdyby ich nie było, to spadłaby sprzedaż tych naprawdę rentownych, więc w sumie całość wychodziła na zero. Były to jednak czasy, gdy motoryzacja miała swój romantyczny charakter, gdy samochody były czymś do czego się wzdychało, o czym się marzyło i na co się pracowało.
Romantyzm? Na tym się nie da zarobić
Od tamtych czasów wiele zdążyło się zmienić. Romantyzm wyparował, a jego miejsce zajęły tabelki w Excelu. Ustala się próg lub też widełki rentowności dla wszystkich produktów koncernu i każdy samochód musi się w tych widełkach zmieścić. Jeśli nie daje rady – trudno, żegnamy go, nawet jeśli oznacza to oberżnięcie gamy modelowej o połowę. Gwarantuję Wam, że w tych wszystkich działach finansowych siedzą ludzie, którzy mają do motoryzacji stosunek najobojętniejszy z możliwych. Gdyby pokazać im film, na którym idealnie zachowany Mercedes 300 SL Gullwing jest gnieciony prasą hydrauliczną, wzruszyliby ramionami i powiedzieli, że pewnie dalsze składowanie go było nieopłacalne.
Zapewne podobnie jest z Camaro
Wbrew pozorom nie jest tak, żeby Camaro w ogóle się nie sprzedawało. Wręcz przeciwnie, idzie całkiem nieźle. Nie aż tak dobrze jak Mustang, ale na każde 3 sprzedane Mustangi sprzedają się dwie sztuki Camaro. To naprawdę nie tak najgorzej jak na dość niszowy model. 50 tysięcy aut rocznie? Citroen sprzedawał tyle C4 Cactusa w Europie… ale też ma zamiar go uśmiercić. Na razie General Motors odmawia oficjalnego komentarza, ale wiadomo, że nowa platforma GM Alpha przeznaczona do Cadillaców raczej nie trafi do Chevroleta, bo jest premium i nie należy mieszać dwóch systemów walutowych.
W każdym razie nie należy płakać po Camaro, zwłaszcza że na rynku będzie jeszcze przez 4 lata i wciąż czeka je jeszcze kilka zmian modelowych. To tylko Chevrolet – nikt nie płakał chyba za Cruze albo za Boltem, ani za Impalą (no ja może trochę). A przecież jeśli nie będzie Camaro, to tylko dobrze – to auto ma duże silniki i dużo pali, więc jeśli zniknie z oferty, to emisja CO2 pewnie spadnie. A wzrośnie zadowolenie inwestorów, którzy będą mogli otrzymać kolejne absurdalne zyski, z którymi nie mają co zrobić, bo wszystko co mogliby kupić, już dawno kupili. Nie będą mogli tylko kupić Camaro, bo już go nie będzie w ofercie.