REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

BMW testuje potwora. Co kryje się pod plandeką?

BMW obecnie zajmuje się wycinaniem modeli z gamy, ale w międzyczasie wypuściło na drogowe testy nowego potwora. Co kryje się pod plandeką?

05.07.2024
20:14
BMW testuje potwora. Co kryje się pod plandeką?
REKLAMA

Oj trudne czasy nastały dla fanów BMW. Z oferty ma rzekomo zniknąć seria 4, śmierć obłędnego Z4 jest pewniejsza niż śmierć i podatki, a i nawet SUV-a coupe - model X4 - nie ominął sierp trzymany przez zarząd BMW. Wszystko po to, żeby zyskowność była jak największa, a dywidendy dla akcjonariuszy większe niż ubytki oleju w silniku M54. Ale zostawmy to na później, bo przed BMW stoi kilka wyzwań, które są ściśle związane z ich projektem o kodowym oznaczeniu Neue Klasse X.

REKLAMA

To nawiązanie do samochodów z lat 60., które tchnęły wiatr w żagle BMW, gdy nieuchronnie dryfowało w kierunku bankructwa. Teraz nic takiego nie grozi bawarskiemu producentowi, ale na motoryzacyjnym horyzoncie pojawiło się wiele zagrożeń i to nie tylko ze strony niemieckiej konkurencji, ale również ze strony Chińczyków i ich agresywnej ofensywy przy użyciu samochodów elektrycznych. BMW też chce wprowadzić na rynek kilka modeli na prąd, które od początku zostały zaprojektowane pod tym kątem. I to właśnie do tej klasy należy elektryczny pojazd, który został przyłapany podczas testów w ośrodku badawczym BMW.

BMW testuje dwudrzwiowe coupe

W końcu! Wykrzyknie ktoś, ale pohamujcie radość, bo tu wszystko jest nie tak, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka. Kształty tego samochodu są przyjemne dla oka, bo jak nie kochać długiej maski, dwóch drzwi i mocno ścięta linia dachu. Dodajmy do tego wąskie światła z przodu i urocza listwę świetlną z tyłu i mamy pojazd, który nawet jako prototyp wygląda lepiej niż 80 proc. ostatnich premier marki. Dodajmy do tego brak klamek i jestem kupiony.

Na co tak właściwie patrzymy? Tego nie wie nikt, ale kilka rzeczy można wnioskować już teraz - auto ma cztery silniki elektryczne, po jednym przy każdym kole - to nowość dla BMW, bo nawet elektryczne modele o zacięciu sportowym mają silniki montowane na osi. Tym samym istnieje realne szansa na to, że samochód będzie prowadził się jak po sznurku.

W zeszłym roku BMW zainwestowało kilkanaście milionów euro w pewną firmę, która twierdzi, że jej silniki montowane przy kole są bardziej ekonomiczne i co za tym idzie - mają mniejszy apetyt na prąd, niż te montowane centralnie, a do tego mają większy moment obrotowy. Firma nazywa się Deepdrive i jeżeli mają rację, to za chwilę inwestycja BMW zwróci się wielokrotnie.

Zachodnia prasa sprawdziła, że silnik Deepdrive o oznaczeniu RM2400 charakteryzuje się mocą 335 KM, momentem 2400 Nm i to wszystko przy zaledwie 37 kg wagi. Tymczasem nowy system zarządzania napędem o nazwie Heart of Joy jest w stanie obsłużyć do 1340 KM, czyli z prostej matematyki wynika, że jest to moc czterech silników RM2400. Tym samym prawdopodobnie widzimy na zdjęciach najmocniejszy cywilny samochód BMW w historii. A kiedy trafi na rynek? Tego nie wie nikt.

REKLAMA

Więcej o BMW:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA