BMW M440i Gran Coupe kontra BMW i4 eDrive 40. Takie samo nadwozie, dwa charaktery. Co wybrać?
Spalinowe R6 czy samochód elektryczny? Obydwa modele - czyli BMW M440i Gran Coupe i i4 eDrive 40 - mają podobną moc, podobnie kosztują i dają dużo radości. Czy da się tu w ogóle wybrać zwycięzcę?
„Czy to już pora na auto elektryczne?”. Z miesiąca na miesiąc takie pytanie zadaje sobie coraz więcej kierowców. Zastanawiają się, czy infrastruktura jest już wystarczająco dobra i czy ich styl życia pasuje do wozu na prąd. Z drugiej strony, wielu kusi jeszcze spróbowanie „porządnej” motoryzacji spalinowej, z dużymi silnikami, zanim takie auta w ogóle znikną.
Tak się złożyło, że w moim garażu najpierw stanęło spalinowe BMW M440i Gran Coupe, a potem elektryczne i4 eDrive 40. To z jednej strony bardzo podobne do siebie, a z drugiej – zupełnie różne wozy. Spróbowałem je porównać i znaleźć odpowiedź na opisane wyżej dylematy. Zacznijmy od pierwszego wrażenia. W końcu wielu klientów kupuje po prostu oczami.
Które BMW lepiej wygląda?
Odpowiedź jest prosta: to widoczne na zdjęciach E30, choć nie jestem miłośnikiem tego brązowego lakieru. Ale M440i GC i i4 też nie mają powodów do wstydu. Kiedyś model elektryczny pewnie mocno wyróżniałby się kształtem od spalinowego. Takie BMW i3 wyglądało jak przybysz z innej planety… albo jak dziwaczny kiosk na wąskich kołach. Trend był taki, by przechodnie od razu widzieli, że jedzie coś nowego, innego. I4 różni się od i3 tylko jedną cyfrą, ale należy już do zupełnie innego, stylistycznego świata. Nie chodzi mi tylko o kształt – choć rzeczywiście trudno o auta bardziej odmienne niż kanciasty hatchback i smukłe, czterodrzwiowe coupe (złośliwi powiedzą, że to po prostu liftback). Po prostu napęd elektryczny na tyle nam już spowszedniał, że modele na prąd nie muszą się już specjalnie wyróżniać. W gamie są wersje benzynowe, diesle i elektryczna. Tak jak tutaj.
To oczywiście nie oznacza, że wprawny obserwator nie odróżni spalinowej „Czwórki” Gran Coupe od elektrycznego i4. Ten drugi wóz ma niebieskie akcenty. Czy są ładne? Do mnie bardziej przemawia styl samochodu spalinowego, ale ten elektryczny też może się do niego upodobnić. Białe i4 widoczne na zdjęciach jest bowiem przedstawicielem bardzo rzadkiego gatunku „nowe BMW bez M pakietu”. M440i – za sprawą litery „M” w nazwie – ma go już w standardzie. Do i4 w tej wersji da się go dokupić i wtedy całość będzie wyglądać bardziej agresywnie. Choć mniej oryginalnie.
Który model ma lepsze wnętrze – BMW M440i Gran Coupe czy i4 eDrive 40?
i4 ma już nowszy system multimedialny i trochę inny design. Nowe nawiewy wyglądają dobrze, ale jedna, szeroka tafla ekranów biegnąca i za kierownicą i nad nawiewami nie każdemu się spodoba. Niektórzy będą pewnie woleli bardziej klasyczne rozwiązanie z BMW M440i Gran Coupe, które zachowało „daszek”. Zapewne do czasu liftingu.
Obydwa wnętrza są bardzo funkcjonalne i dobrze wykonane. Nowy system multimedialny ma jednak wadę – w i4 dała mi się we znaki tak samo, jak w testowanym kilka miesięcy temu 2 Active Tourer. Na jednej, jedynej ulicy w Warszawie – czyli na al. Jana Pawła II – cały system co kilkaset metrów po prostu gasł. Ekran stawał się czarny, muzyka przestawała grać, a po kilkunastu-kilkudziesięciu sekundach wszystko wracało do normy.
Zwykle było to po prostu irytujące, ale raz cofałem z miejsca parkingowego, a widok zasłaniał mi dostawczak. Mogłem polegać właściwie tylko na kamerze cofania z szerokim kątem widzenia – ale gdy ekran zgasł, przestałem widzieć i obraz z kamery. Wtedy zrobiło się trochę niebezpiecznie. Chciałbym poznać rozwiązanie zagadki – dlaczego system gaśnie tylko na tej jednej, jedynej ulicy?
i4 w środku też nie miało M pakietu
W jego skład wchodzą m.in. inne, lepiej trzymające na zakrętach fotele i grubsza kierownica. Tym, którym i4 wpadło w oko, mogę doradzić tylko jedno – dopłaćcie do tych rzeczy! Przy osiągach i charakterze tego wozu, pewny chwyt kierownicy i dobre trzymanie boczne mają duże znaczenie. Ale o tym za chwilę. Najpierw kilka zdań o nudniejszej kwestii.
Praktyczność wypada w obydwu autach tak samo
470 litrów – tyle mieszczą bagażniki zarówno w BMW M440i Gran Coupe, jak i w i40 eDrive 40. Dzięki klapie otwieranej razem z szybą, dostęp do kufra jest łatwy. Czy to mogą być auta rodzinne? Nie widzę większych przeszkód, o ile pasażerowie wożeni z tyłu nie będą wyżsi niż jakieś 1,8 m. Opadająca linia dachu robi swoje.
BMW M440i Gran Coupe kontra BMW i4 eDrive 40 – wrażenia z jazdy
374 KM z trzylitrowego silnika w aucie benzynowym kontra 340 KM w „elektryku”. 4,7 kontra 5,7 s do setki. Tak to wygląda na papierze. Wersja benzynowa jeździ – tu obędzie się bez zaskoczeń - świetnie. Kultura pracy i dźwięk silnika R6 są wyśmienite i nie da się po przejażdżce nie pomyśleć „jaka szkoda, że zaraz już takich nie będzie”. Auto jest szybkie, niesamowicie zwarte i bardzo precyzyjnie się prowadzi. Kto zna nowe BMW, ten wie, o czym mówię. Kto nie zna, powinien szybko nadrobić zaległości. Osiągi są imponujące, zwłaszcza przy wyższych prędkościach. Wyciszenie – rewelacyjne mimo bezramkowych szyb. Trakcja – również, bo mówimy o wersji z napędem na cztery koła. Jak przystało na BMW, tylna oś dominuje, ale ręce kierowcy nie powinny się spocić nawet podczas szybkiej jazdy po mokrej nawierzchni. Żeby stać się w tym wozie adeptem sztuki driftu, trzeba bardzo chcieć.
BMW M440i Gran Coupe może się wydawać właściwie perfekcyjnym połączeniem osiągów, komfortu (akurat obydwa wozy są naprawdę wygodne na złych drogach) i charakteru. Ale przejażdżka i4 zamota w głowie nawet największym zwolennikom odgłosu sześciu cylindrów.
Na początku myślałem, że to wersja M50i
Nie pasował mi do tego brak „M-kowych” dodatków, ale naprawdę byłem przekonany, że ten wóz ma o wiele więcej niż 340 KM. Gdy upewniłem się, że to jednak eDrive 40, pomyślałem, że ponad 500-konna odmiana M50i musi być wręcz przerażająca.
Testowane przeze mnie i4 jest agresywne i szybkie w reakcjach jak pitbull karmiony białym proszkiem. Wciśnięcie gazu powoduje natychmiastowe wciśnięcie w fotel. Auto – mimo napędu na tył – nie traci trakcji (przynajmniej na suchym, bo deszczu nie miałem okazji doświadczyć), ale lepiej naprawdę mocno trzymać tę zbyt cienką kierownicę, bo błyskawiczna reakcja na gaz w połączeniu z ostrym i bardzo bezpośrednim układem kierowniczym oznacza, że trzeba mieć dobry refleks.
Przyspieszenie do miejskich prędkości trwa tak krótko, że nie mogłem uwierzyć, że i4 ma „aż” 5,7 s do setki. Wydawało mi się o wiele, wiele szybsze od M440i. W aucie spalinowym – wiadomo – trzeba poczekać na reakcję silnika i skrzyni. Przekładnia robi, co może i jest jedną z najszybszych na rynku, ale nadal występuje pewna zwłoka. W i4 jej nie ma. Dopiero po jakimś czasie trochę przywykłem i zauważyłem, że powyżej 80 km/h wóz odrobinę słabnie, co tłumaczy taki, a nie inny wynik do setki.
Czas na kącik zasięgów i spalania
359 km – tyle na jednym ładowaniu da się przejechać w i4. To już niezły wynik, pozwalający wybrać się na weekendowy wyjazd. Zużycie energii – od 23 do 30 kWh na 100 km. BMW M440i Gran Coupe pali ok. 11-15 litrów na sto kilometrów. To spora rozpiętość, ale wszystko zależy od stylu jazdy i natężenia ruchu.
BMW M440i kontra i4 eDrive 40 – ceny
272 000 zł za bazową wersję modelu elektrycznego kontra 330 tysięcy za M440i xDrive – ale po dodaniu np. M pakietu do i4, który w M440i występuje standardowo, różnica topnieje. Nie jest na tyle duża, by argument finansowy miał tu wielkie znaczenie. Chyba że ktoś zacznie liczyć koszty paliwa i ładowania – ale to zawsze skomplikowana matematyka, bo dużo zależy od tego, gdzie się mieszka i z jakich ładowarek korzysta.
Jeżeli skupiamy się tylko na samych autach… ten dylemat jest naprawdę trudny. I4 ma w sobie więcej z zabawki, która czaruje wciskaniem w fotel. M440i to zdecydowanie lepszy wybór na trasy. Obydwa wozy świetnie się prowadzą.
Najpierw pomyślałem, że kupiłbym wersję spalinową, bo elektrykami pewnie się jeszcze najeżdżę. Ale gdy jechałem oddać i4 i ominąłem korek buspasem – legalnie, oszczędzając jakieś 25 minut życia – ten model zyskał u mnie mnóstwo punktów. Ostateczny wybór to przede wszystkim kwestia gustu i podejścia do motoryzacji. No i dostępu do ładowarek.
PS A może jednak E30?
Fot. Chris Girard