Automatyczne tankowanie jest tak porywające, że uśniesz z nudów. Kto to wymyślił i po co?
Automatyczne tankowanie to najnudniejszy film, jaki obejrzysz dzisiaj w internecie. Nie przeszkadza to ludziom ekscytować się, że to przyszłość. Nie wiem tylko czego ta przyszłość dotyczy.
Robotyzacja życia to coś, co nieuchronnie nas dotyka. W Żabkach roboty robią hot dogi, oddaliśmy w ich mechaniczne ręce operacje, pracę w magazynach, coraz częściej mówi się o posyłaniu ich do walki. Gdy oglądam produkty firmy Boston Dynamics, to boję się o przyszłość ludzkości, ale gdy oglądam automatyczne tankowanie, to łapię się za głowę. Może jednak ten bunt robotów to nie jest taki zły pomysł.
Automatyczne tankowanie trwa wieki
Robotyczne ramię musi wymacać, gdzie znajduje się klapka wlewu paliwa, delikatnie ją otworzyć, sięgnąć po pistolet, a następnie precyzyjnie go włożyć we wlew paliwa. Dwa razy robiłem sobie przerwę na drzemkę w trakcie tego filmu, tyle tutaj akcji. Pomyślałem sobie, co byłoby, gdyby ktoś faktycznie uznał, że automatyczne tankowanie przez robota to dobry pomysł. Kolejki na stacjach benzynowych byłyby dłuższe niż wtedy, gdy rzucili tańsze paliwo. Jedną z niewątpliwych zalet samochodów spalinowych jest krótki czas uzupełniania zasięgu, tymczasem takie rozwiązanie niepotrzebnie wydłuża i komplikuje cały proces. Poszukałem trochę w internecie i znalazłem firmę specjalizującą się w takim tankowaniu.
Zupełnie nie zaskoczyła mnie informacja, że to jeden z projektów dotowanych przez Unię Europejską. Ale do rzeczy. Automatyczna stacja paliw to rzekomo miejsce przyszłości. Użytkownik nie musi wychodzić z auta w złą pogodę, w nocy czy w innych niesprzyjających i niebezpiecznych warunkach. To ciekawe, bo nigdy jeszcze w swoim życiu nie czułem się źle na stacji benzynowej i nie miałem oporów przed wyjściem z samochodu. Kolejną zaletą dla klientów ma być możliwość pracy lub relaksu w samochodzie w trakcie tankowania. Twórcy mówią o tym, że robotyczne ramię jest w stanie rozpoznać każdy rodzaj paliwa - benzynę, olej napędowy, CNG, LPG oraz wie, które auto jest elektryczne, a które na wodór (też elektryczne). Je też można tankować na takiej stacji. W sumie przy tych ostatnich ma to sens. Dodatkowe kilka minut w jedną czy drugą stronę to żadna różnica.
Automatyczne tankowanie wymaga rejestracji
Stacja działa już w Finlandii. Klienci rejestrują się wcześniej w systemie, żeby móc korzystać z dobrodziejstw automatyzacji. Podczas wjazdu na teren stacji skanowane są tablice rejestracyjne, dzięki czemu system wie jakie paliwo ma uzupełnić. Wie również, z której strony znajduje się wlew, więc auto jest kierowane na właściwą stronę dystrybutora. Proces tankowania rozpocznie się wtedy, gdy auto znajdzie się na wyznaczonym miejscu. Kierowca ma przed sobą ekran informujący o postępach w ładowaniu, który przypadkiem wyświetla reklamy. Po zatankowaniu z konta zostanie pobrana należność. Firma chwali się, że ten system to same korzyści dla właścicieli stacji benzynowych. Przychody są większe, nie ma ryzyka kradzieży, ma się lepsze zarządzanie ilością paliwa. Ale najlepsze jest to jak marketingowo przekuto wadę w postaci dłuższego tankowania na sukces. Otoż uwaga: dzięki temu stacja ma więcej czasu na zaoferowanie klientowi innych usług. Padłem.
Wszystko fajnie, ale niestety nie widzę przyszłości dla tego pomysłu. Ani to wygodne, ani szybkie, ani intuicyjne. O wiele łatwiej jest podjechać na zwykłą stację, a jeżeli marzy nam się automatyczne tankowanie, to wystarczy poprosić kogoś z obsługi. Może nie jest to robotyczne ramię, ale można pogadać z właścicielem tego ramienia i poprosić o hot doga. Kto wie, może to początek ciekawej znajomości?