Widziałem na żywo nowe Audi Q8 e-tron. Coś mi ono przypomina
Pewnie dotychczasowe Audi e-tron, które po liftingu zmieniło nie tylko detale nadwozia, ale i nazwę. Pojawił się też napis w nietypowym miejscu, a największych zmian… i tak nie widać.
Ostatnio widziałem Audi e-tron w Warszawie na taksówce. Czy to znaczy, że ten model zrobił się już leciwy, a jego prestiż spada? Niekoniecznie. Może chodzić po prostu o to, że dany egzemplarz jest samochodem pokazowym korporacji taksówkarskiej. Tak czy inaczej, gdy tylko zobaczyłem e-trona z charakterystycznym kogutem, zacząłem się zastanawiać, od kiedy pierwszy całkowicie elektryczny model Audi jest na rynku.
Audi e-tron zadebiutował w 2018 roku
To sprawia, że oczywiście nadal jest świeżym, nowoczesnym samochodem, ale w kalendarzu producenta z pewnością już od dawna podkreślono jego nazwę na czerwono i dopisano CZAS NA LIFTING.
Jak wygląda Audi e-tron po odświeżeniu? Tak się składa, że miałem okazję widzieć to auto (ale jeszcze nim nie jeździłem – wszystko w swoim czasie. Nie mogłem też robić zdjęć, więc zamiast moich prób smartfonem możecie oglądać profesjonalne zdjęcia od fotografa) na żywo. Główna informacja, o której warto pamiętać, jest następująca – Audi e-tron schodzi z rynku…
Zamiast niego, pojawia się Audi Q8 e-tron
To tylko lifting, a nie zmiana modelu – w dodatku zmiany nie są rewolucyjnie wielkie. Ale Audi zdecydowało, by zmienić nazwę modelu. Słowo „e-tron” przestało już wystarczać, skoro jest nim oznaczony już nie tylko pierwszy, elektryczny SUV, ale i kilka innych modeli, z Q4 e-tron i e-tronem GT na czele.
W ramach unifikacji nazw, dotychczasowy e-tron staje się Q8 e-tronem. To ma uprościć sytuację w gamie – duży, spalinowy SUV zostanie po prostu Q8, a duży, elektryczny SUV to Q8, ale z dopiskiem e-tron.
Czy rzeczywiście robi się bardziej przejrzyście? Wątpię. W głowach klientów i obserwatorów może pojawić się zamęt. Obok siebie w salonie albo na światłach mogą stanąć dwa egzemplarze Audi Q8 – ale nie będą do siebie specjalnie podobne. Na tylnej klapie obydwu widnieje napis „Q8”, ale w przypadku elektrycznego modelu dopisek „e-tron” jest słabiej widoczny, bo umieszczony niżej. Można by się spodziewać, że elektryczne Q8 będzie wyglądać jak to dobrze znane i spalinowe, tyle że zamiast diesla czy benzyniaka, pod maską będzie mieć bezemisyjny motor. Tymczasem ta sama nazwa wyróżnia teraz dwa różne samochody.
Jako że spalinowe Q8 jest bardziej masywne, uznałem, że do dotychczasowego e-trona lepiej pasowałaby nazwa Q6. Szybki rzut oka w dane techniczne uświadomił mi jednak, że te wozy grają w tej samej klasie. „Stare” Q8 jest odrobinę dłuższe (4,98 m kontra 4,90 m), ale to nadal dwa mastodonty.
Z nazwą modelu jest związana jeszcze jedna ciekawostka
Z tyłu widać tylko napis „Q8” i umieszczony nieco niżej „e-tron”. Oznaczenia wersji, a więc i mocy, brak. Czy można poprosić, by Audi powiadomiło kierowców jadących za nami, ile koni ma nasze auto? Nie tym razem.
Pełna nazwa modelu (czyli np. Audi S Q8 e-tron quattro) może znajdować się tylko i wyłącznie na słupku B. Niewielkie litery są tam obowiązkowe i nie da się z nich zrezygnować. To dość nietypowe miejsce, ale już wiem, że można się spodziewać podobnego pomysłu w innych samochodach marki. Wsiadając nie będzie można zapomnieć za co się zapłaciło.
Z zewnątrz Audi Q8 e-tron nie różni się mocno od poprzednika
W stosunku do wersji sprzed liftingu, nową odmianę najłatwiej poznać z przodu. Inny zderzak, inny grill (malowany w kolorze nadwozia lub na srebrno – co ciekawe, nie może być kontrastowy czarny) i LED-owa listwa nad grillem, a także inny wzór charakterystycznych pierścieni Audi to główne zmiany. Pojawiły się też nowe lakiery.
W Audi uznano najwyraźniej, że nie ma sensu zmieniać stylistyki e-trona zbyt mocno, bo nadal wygląda nieźle. Ja poproszę niebieskie „coupe” (czyli Sportbacka) z chromowanym grillem. To moja ulubiona konfiguracja.
Wnętrza nie zmieniono praktycznie wcale
Audi e-tron był pierwszym samochodem z kamerami zamiast lusterek, którym miałem okazję się przejechać. Nie byłem zachwycony tym pomysłem, bo ekran, na którym wyświetlał się obraz z kamer, umieszczono na boczku drzwiowym, dość nisko. To oznaczało, że odruchowo patrzyłem cały czas na kamerę, zamiast na wyświetlacz.
Czy w wersji po liftingu to poprawiono i przeniesiono ekran wyżej, tak jak np. w Lexusie ES? Nie, wciąż jest tam, gdzie był. Zapytałem przedstawiciela marki, czy klienci nie skarżyli się na to, co ja. Usłyszałem, że owszem – ale potem i tak się przyzwyczajali, więc firma nie uznała ich narzekania za wystarczająco ważne, by uzasadnić nim zmiany w projekcie wnętrza. Być może rzeczywiście w końcu da się do tego przywyknąć. Najważniejsze, że kamery nie są obowiązkowe i Audi Q8 e-tron jest dostępne też z klasycznymi lusterkami.
To, co najmocniej zmieniło się w Audi Q8 e-tron, nie jest widoczne
Mogłem sobie cmokać z uznaniem na widok LED-owej listwy z przodu albo kręcić głową, że nie podoba mi się zmiana nazwy, ale głównych zmian wprowadzonych przy okazji liftingu nie widać, stojąc przy aucie.
Jako że e-tron zadebiutował w 2018 roku – a cztery lata to w świecie aut elektrycznych cała epoka – inżynierowie przede wszystkim udoskonalili jego zasięg. Dokładniej, nowe egzemplarze przejadą o 30-40% więcej na jednym ładowaniu niż stare. Taksówkarz z Warszawy pewnie już ostrzy zęby na zmianę wozu.
To oznacza, że Audi Q8 e-tron pokona teraz 500-600 kilometrów, zanim się rozładuje. Uzyskano to dzięki zastosowaniu większych akumulatorów. Starsze wersje miały takie o pojemności 71-95 kWh, a nowe mają od 95 do 114 kWh. Poprawiono też aerodynamikę auta i osiągi. Najwolniejsze Audi Q8 e-tron osiąga 100 km/h w 6 sekund, a najszybsze w 4,5 s. Co więcej, wóz szybciej się ładuje (do 150-170 kW, było 120-150).
Poza tym Audi deklaruje, że Q8 e-tron ma poprawiony układ kierowniczy i oprogramowanie, które teraz działa szybciej i płynniej. To wszystko mam nadzieję sprawdzić przy okazji jazd testowych. Póki co, moje wrażenia są następujące: zmiana nazwy może wprowadzić pewien zamęt, ale pewnie w nieprzesadnie odległej przyszłości i tak powiemy „auf Wiedersehen” spalinowemu Q8, więc wszystko znowu stanie się spójne. Napis na słupku B to ciekawy detal, no i dzięki niemu tył nowych Audi będzie bardziej „czysty”. Podobają mi się LED-y z przodu auta. A poza tym, skoro poprzedni e-tron dobrze się sprzedawał („to lider segmentu elektrycznych SUV-ów premium” – usłyszałem. Nabywców znalazło 150 tysięcy sztuk), firma zrobiła taki lifting, żeby niczego za mocno nie zmienić i nie popsuć. No i dobrze.