Jeździłem Audi Q6 e-tron. Wnętrze was podzieli
Audi Q6 e-tron to pierwszy z modeli z nowego pokolenia Audi. To oznacza, że sporo pomysłów, wad i zalet, które tu widać, zobaczysz też w swoim spalinowym wozie tej marki.
To wyjątkowo ważna premiera Audi - i jak przystało na ważne premiery z ostatnich lat, nie obyło się bez opóźnień. Pierwotnie mieliśmy jeździć Q6 jeszcze w zeszłym roku. Audi może przybić tu sobie piątkę np. z Volvo, które dopiero w czerwcu uruchomiło produkcję EX90. Podobno głównym problemem była konieczność dopracowania oprogramowania.
Teraz jednak Q6 e-tron już do nas dotarło - „do nas”, czyli jak na razie do dziennikarzy, a za chwilę dotrze również do klientów. Pojeździłem nim nie tylko po to, by sprawdzić, czy Audi udał się nowy samochód elektryczny, ale również po to, by spróbować trochę powróżyć na temat wozów, które będziecie sobie niedługo zamawiać jako służbowe. Albo kupować używane za 5, 10 czy 15 lat.
Q6 e-tron to pierwsze Audi z nowego rozdania
Jeszcze niedawno nikt nie miał wątpliwości, że przyszłość jest wyłącznie elektryczna. Dziś nawet niemieccy menadżerowie pewnie nie postawiliby na to swoich ciężko zarobionych euro. Nad elektromoblinością zebrało się trochę chmur, a firmy coraz chętniej przeznaczają worki pieniędzy również na rozwój silników spalinowych - jeszcze niedawno niemodnych jak trampki na obcasie.
Przedstawiciele Audi podczas prezentacji wspominali, że marka chce rozwijać się dwutorowo - z jednej strony nie zabraknie modeli elektrycznych (z których Q6 ma być najważniejsze), a z drugiej fani aut spalinowych też mogą być spokojni. Nowe A5 czy A7 i Q5 (pamiętajcie o zmianie logiki nazewnictwa marki - nieparzyste numery będą oznaczały auta na benzynę i olej napędowy) wkrótce ujrzą światło dzienne. I będą podobne do elektrycznego Q6 e-tron.
Na przykład w kwestii stylistyki
Q6 e-tron prezentuje nowy pomysł na wygląd Audi. Można się spodziewać, że najnowsze Q5 na pierwszy rzut oka może być trudne do odróżnienia od elektrycznego krewnego. Jak przystało na tę markę, nie ma tu rewolucji… ale w świecie Audi mówimy o dużych zmianach. To najbardziej konserwatywny producent z niemieckiej trójcy premium. Może stanowić odtrutkę na stylistykę BMW, która szybko i mocno się zmienia, a fani firmy wciąż narzekają, że „kiedyś to było”. W Audi ciągle jest.
Mimo niechęci stylistów do zmian, Q6 e-tron ma wymyślony na nowo przód. Podzielone, „dwupiętrowe” reflektory główne, inny kształt grilla - tego wcześniej nie było, ale teraz będzie. To oznacza, że jeśli nie podoba wam się Q6, nie spodobają wam się też pewnie nowe Audi na benzynę i olej napędowy, które możecie rozważać np. jako swoje kolejne auta służbowe. Moim zdaniem całość wygląda nieźle. Trochę szkoda, że stylistom zabrakło odwagi, by mocniej podziałać z tyłu nadwozia. Owszem, lampy OLED mogą wyświetlać różne wzory, w zależności od trybu jazdy, mogą też ostrzegać kierowców, którzy jadą za blisko. Ale chciałbym tam jeszcze więcej szaleństwa. Z drugiej strony, na stylistykę nowych BMW raczej narzekam… więc chyba jednak jestem designowym tradycjonalistą (niektórzy powiedzą, że po prostu grzybem). Wy też.
Wnętrze Audi Q6 e-tron też jest całkiem nowe
Audi długo opierało się przed tym, by kokpity swoich modeli projektować według logiki „dajcie tu kierownicę, ekran i gotowe”. Bywały i fizyczne przyciski od klimatyzacji i ekran pod ekranem, imitujący klasyczne przełączniki. Teraz wnętrze wymyślono na nowo. Rzeczywiście jest bardziej dotykowe, choć zachowano dość klasyczny kształt - ekran nie wystaje za mocno. Nie jest tu zbyt teslowo.
Dokładniej, ekrany są trzy - jeden za kierownicą, drugi na środku, a trzeci przed pasażerem. To kontynuacja trendu znanego np. z Porsche Taycana. Pasażer może coś sobie na nim oglądać, obserwować parametry jazdy („Stefan, nie tak szybko!”) albo np. połączyć telefon z autem (ale kierowca musi kliknąć na kierownicy, że się zgadza). Działa to nieźle, bo kierowca w ogóle nie widzi obrazu z tego wyświetlacza, więc nic go nie rozprasza. Ale nie jestem pewien, czy pasażerowie nie mogą żyć bez jeszcze jednego ekranu. I tak mają telefony.
Mamy też nową kierownicę
Nie przepadam za nią. O ile nie przeszkadza mi ten - trzeba przyznać, że dość nietypowy - kształt, o tyle nie podoba mi się sposób, w jaki obsługuje się za jej pośrednictwem funkcje. Nie ma tu zwykłych przycisków, a dotykowe panele. Czyli Audi zastosowało tu dokładnie to, co Volkswagen zrobił kilka lat temu. Tyle że klienci VW potem narzekali, że takie rozwiązanie jest niewygodne i marka wróciła do przycisków. Audi miało przyciski, a teraz… jest jednocześnie krok do przodu i krok do tyłu. Możliwe, że po liftingu kierownica będzie bardziej analogowa. Oby.
Z kolei nowy system multimedialny jest przejrzysty i szybki. Nie jestem fanem fabrycznych nawigacji Audi, między innymi za to, że mają niezwykle irytującą tendencję, by na przekór próbom zmiany tego ustawienia, wciąż mocno oddalać mapę. Tutaj się to nie wydarzało - najlepszym znakiem jakości nawigacji niech będzie fakt, że podczas kilkugodzinnej jazdy po nieznanych terenach, po prostu o niej nie myślałem. Wskazówki i strzałki wyświetlane na zaawansowanym wyświetlaczu head-up też są przydatne.
Jak jeździ Audi Q6 e-tron?
Przeczytajcie dokładnie powyższe akapity o stylistyce i - przede wszystkim - o wnętrzu, bo wasze nowe A5 albo Q5 też będą zapewne takie miały. Jeździć będą zapewne inaczej, ale o Q6 i tak warto poczytać. To w końcu pierwszy model Audi zbudowany na nowej platformie PPE (Premium Platform Electric). To ta sama, na której powstało też nowe Porsche Macan.
„Jeździ jak elektryk” - powiedział mi kolega, z którym zamieniałem się za kierownicą. Pokiwałem głową, bo dobrze wiedziałem, o co mu chodzi. Samochody elektryczne jeżdżą podobnie do siebie i trudniej wyszukiwać różnice między nimi niż w przypadku modeli spalinowych. Nie ma mowy o ospałej skrzyni biegów, świszczącym turbo ani o turbodziurze. W każdym przypadku reakcja na gaz jest świetna, dźwięków właściwie nie ma, a wóz jest szybki lub bardzo szybki.
W Audi Q6 e-tron jest podobnie
Jeździłem zarówno wersją „zwykłą”, jak i SQ6. Swoją drogą, teraz oznaczenia mocniejszej odmiany są subtelne i różnice można zauważyć dopiero… wczytując się w małe literki na słupku B. To może zniechęcić wielu klientów chętnych na podkreślanie swojego sukcesu.
Pierwsza z odmian ma 388 KM, a druga - 517 KM. Obydwie wersje są więc niezwykle żwawe - osiągają 100 km/h odpowiednio w 5,9 i 4,3 s. To wystarczająco, by mocno wcisnąć kierowcę w wygodny fotel i sprawić, że świat dookoła się rozmazuje. Klienci lubią szybkie SUV-y, polubią też na pewno Q6. Auto jest komfortowe (obawiałem się zbyt twardego zawieszenia - niepotrzebnie), a jak skręca? Tutaj można było mieć ogromne oczekiwania.
Skoro Q6 dzieli platformę (w dodatku wyjściowo tylnonapędową) z Macanem - czyli produktem firmy, która słynie z tego, że ich samochody prowadzą się jak marzenie - też powinno powodować na zakrętach uśmiech szerszy niż Rio Grande. Czy tak jest? Nie do końca. Q6 e-tron jeździ dobrze, ale wciąż słowo, które ciśnie się tu na klawiaturę to „poprawnie”, a nie „świetnie”. Układ kierowniczy jest dobrze wyważony, ale nie daje tyle czucia, ile mógłby sobie życzyć kierowca, który naprawdę kocha jeździć. Zapytałem kolegi, który miał już okazję jeździć Macanem, czy Q6 prowadzi się tak samo. Odpowiedź była przecząca. Trudno się dziwić.
Ale Audi Q6 e-tron ma inne zalety
Bagażnik jest obszerny (pojemność: 526 litrów), a z tyłu można się wygodnie rozsiąść. Imponująca jest nie tylko przestrzeń na nogi, ale i na głowę, choć w zamian trzeba zaakceptować, że siedzisko kanapy umieszczono trochę za nisko.
Wóz ma dużą baterię (pojemność użyteczna: 95 kWh). Ile energii zużywa? Średnia z moich testów wynosiła ok. 22 kWh na 100 km, ale to nie były specjalnie miarodajne warunki. Zmierzając do podsumowania: to przyjemny, elektryczny SUV premium. Jest taki, jak można by się tego spodziewać - komfortowy, rodzinny, nieprzesadnie sportowy i nowoczesny.
Wasze nowe spalinowe Audi będą do niego podobne
Raczej nie oburzy was ich stylistyka, a do wnętrza szybko przywykniecie. Wolę środek np. aktualnego Q5, bo ma fizyczne przyciski, ale nawet ja muszę pogodzić się z tym, że te czasy odchodzą do lamusa. Audi jest konserwatywne - i widać to nawet w ich najnowocześniejszym modelu. Co ma swoje plusy.
Aha, jeszcze jedno: Q6 kosztuje bazowo 337 200 zł (za słabszą, 306-konną wersje, która pewnie jeździ i tak bardzo podobnie do mocniejszej). Tesla Model Y jest wyceniona na 204 990 zł, a za 257 990 zł można mieć piekielnie szybką wersję Performance. Audi nie będzie mieć łatwego życia, chyba że przekona do siebie… konserwatystów, dla których Tesla jest za bardzo komputerowa, kosmiczna i dotykowa. Zamiast walczyć z Teslą ich bronią i przegrywać, europejscy producenci powinni spróbować się odróżnić. Czyli może jednak przyciski mogłyby wrócić?