REKLAMA

Apple: nasz samochód nie będzie miał kierownicy i pedałów. Przepisy: taaa, mhm

Apple Car coraz bliżej, jego premiera ma mieć miejsce w 2026 r. Tymczasem czytam najnowsze doniesienia i nie mogę uwierzyć, że ktoś to traktuje poważnie.

Apple Car premiera
REKLAMA
REKLAMA

Zadziwia mnie powszechna wiara w to, że firma, której udało się wypuścić całkiem niezły telefon, tablet i laptop jak tylko dotknie motoryzacji to zmieni jej oblicze. Bo będzie wyjątkowy, bo Apple wie, jak zmieniać świat i sprawić, żeby jego produkty były pożądane, bo potrafi zrobić przyjazny UX, który po prostu działa. To nic, że światy elektroniki użytkowej i samochodów niekoniecznie się zazębiają, o czym boleśnie przekonał się Samsung, który próbował sił w tej dziedzinie. Apple ma zmienić motoryzację i już. Najnowsze doniesienia z rezerwatu potwierdzają moją tezę, że oni nie bardzo wiedzą, o co chodzi w samochodach.

Apple Car miał być tak rewolucyjny, że miał nie mieć kierownicy i pedałów

To jest tak głupie, że w pierwszej chwili zrobiło mi się szkoda Tima Cooka, bo najprawdopodobniej nigdy nie widział samochodu. Według wstępnych założeń projektu Tytan (pod taką nazwą opracowywany jest ten samochód) Apple Car miał być autonomiczny na poziomie niespotykanym do tej pory. Ingerencja kierowcy miała być niepotrzebna, w związku z czym samochód nie potrzebował kierownicy i pedałów. Pasażerowie samochodu mieli spędzać jazdę na konsumpcji treści wyświetlanych na iPadach. Świat miał ujrzeć go w 2025 r., ale ostatnio sporo się pozmieniało.

Apple Car - premiera przyniesie rozczarowanie

Podejrzewam, że na przeszkodzie ambitnych planów stanęły przepisy i procedury homologacyjne. Z futurystycznego pojazdu bez kierownicy został nam samochód elektryczny, który będzie częściowo autonomiczny. Krótko mówiąc - nie będzie się niczym wyróżniał. Ma kosztować poniżej 100 tysięcy dolarów, ta cena nie jest wyjątkowa. Za taką kwotę kupuje się w USA Porsche 911, o którym marzą miliony dzieciaków i dorosłych na całym świecie, a nie samochód od producenta elektroniki.

Mercedes EQS
100 tysięcy dolarów - tyle kosztuje to cudo

Samochód miał pracować pod kontrolą systemu operacyjnego Denali, którego sercem miał być chip cztery razy wydajniejszy od chipu używanego w komputerach Apple. Zapewne chodzi o świetny procesor M2. Na opracowanie samochodu Apple wydaje rzekomo ponad 1 miliard dolarów rocznie. Zamiast pełnej autonomii Apple Car będzie umożliwiał samodzielną jazdę po niektórych odcinkach autostrad. W tym czasie pasażerowie i kierowca będą mogli sobie popykać w gry lub obejrzeć filmy na iPadach znajdujących się w samochodzie. Apple Car poprosi o ponowne przejęcie sterów, gdy zbliży się do obszarów, na których nie działa autonomia.

apple car premiera
Synonim samochodu elektrycznego

W odróżnieniu od Tesli samochód Apple ma korzystać jednakowo z kamer, radaru oraz lidaru. Podobno równoległe z rozwijaniem prac nad autonomią trwają prace nad zdalnym centrum kontroli, które ma przejąć kontrolę nad pojazdem w sytuacji zagrożenia. Mówi się również, że Apple pracuje nad ofertą ubezpieczeń dla klientów.

Obawiam się, że po szumnych zapowiedziach klienci w 2026 r. dostaną przebrandowany samochód chińskiej produkcji, np. jeden z modeli Foxconna - czyli głównego dostawcy Apple.

REKLAMA

Załóżmy przez chwilę, że nie jesteśmy zainteresowani Porsche, bo chcemy mieć modny samochód elektryczny

Wtedy za rogiem czeka Tesla, która ma szerszą ofertę, większe doświadczenie, tryb Full Self Driving i wiele innych. Dla wielu Amerykanów jest synonimem dla słów: samochód elektryczny. Nie widzę zalet Apple na jej tle. Chyba że to po prostu będzie kolejny element wychwalanego ekosystemu giganta z Cupertino. Obawiam się tylko, że kupno nowego samochodu elektrycznego to jednak sporo większy wydatek niż telefon czy zegarek, więc może być trudno o sukces. Samochody kupuje się albo renomą marki (niemiecka trójca), niezawodnością (japońscy producenci) albo ceną (wszyscy wiemy kto), albo dlatego, że są nowe, inne - to właśnie było kluczem Tesli. Tymczasem Apple nie ma żadnej z tych cech, ale za to ma być hitem. Obawiam się, że nie, a Apple ma na tyle dużo pieniędzy, że nawet nie poczuje kilkudziesięciu miliardów utopionych w biznesie bez szans na powodzenie. Podpisuję się pod stwierdzeniem Tymona, że prawdziwy Apple Car będzie systemem operacyjnym.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA