Alpina idzie pod prąd - twierdzi, że klienci nie potrzebują samochodów elektrycznych, bo za dużo jeżdżą
Alpina uważa, że samochody elektryczne nie są potrzebne klientom, więc na razie nie ma zamiaru wprowadzać ich do oferty. Niemiecka ostoja normalności w trudnych czasach.
Alpina to jedna z najlepszych marek na świecie. Bierze idealne modele BMW i czyni ich je jeszcze bardziej idealnymi. I to nie jest zwykłe grzebanie w silniku i zawieszeniu. Zmiany są tak gruntowne, że samochody po kuracji w siedzibie Alpiny dostają nowy nr VIN. Są idealnym kompromisem pomiędzy dobrymi osiągami a komfortowym podróżowaniem. Obłędne niebieskie wyświetlacze zawsze są wyskalowane wyżej niż oryginalne BMW. Ta marka nie bawi się w elektryczne ograniczenie prędkości do 250 km/h. Alpina B3, czyli podrasowane BMW serii 3 osiąga 303 km/h, a model oparty na siódemce – B7 pojedzie nawet 330 km/h.
Co więcej – od zawsze pojazdy tej marki chwalono za to, że jej auta świetnie znoszą długotrwałą jazdę z wysokimi prędkościami. Alpina wielokrotnie podkreślała, że jej klienci kupują auta do codziennej jazdy, a nie w celu trzymania ich w garażu z nadzieją na wzrost wartości. Posiadacze Alpiny robią duże roczne przebiegi. W związku z tym zapytano ostatnio dyrektora naczelnego – Andreasa Bovensiepena, kiedy Alpina będzie oferować samochody elektryczne. Chyba nikt nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Alpina twierdzi, że obecnie samochody elektryczne nie mają sensu
Według Bovensiepena klienci potrzebują aut, które bez trudu robią od 30 do 50 tysięcy kilometrów rocznie, a tego nie zapewni żaden samochód elektryczny. Alpina zapytała swoich klientów, czy chcieliby wprowadzenia do oferty jakiegoś modelu z układem hybrydowym, bo przecież BMW ma takie w ofercie oraz czy chcieliby pełnoprawny samochód elektryczny, bo BMW również wprowadza je sukcesywnie do swojej oferty. Klienci Alpiny nie chcą żadnej elektryfikacji. Chcą jeździć szybko, nie przejmując się zasięgiem, spalaniem. Obecne samochody elektryczne nie są w stanie zapewnić takich osiągów, jakie zapewnia dowolna Alpina. Co z tego, że mają przyspieszenie do 100 czy do 200 km/h w ciągu kilku sekund, gdy nie są w stanie długo utrzymywać takich prędkości, bo ugotują sobie akumulatory. Według pana Andreasa, gdyby Alpina chciała zapewnić odpowiednie osiągi, to zasięg samochodu elektrycznego w najlepszym razie wynosiłby około 200 km.
Jest jednak pewien problem
Alpina jako manufaktura (mały producent) swoje normy CO2 negocjuje indywidualnie z Unią Europejską. Do tej pory funkcjonowało to bardzo dobrze, ale Alpina wzięła się za BMW X7, na podstawie którego powstał model XB7, czyli niewiarygodnie szybki czołg. Klientom się spodobał, sekretarka nie nadąża odbierać telefonów od chętnych na zakup tego modelu. Alpina ma problem, bo jeżeli sprzeda zbyt wiele sztuk tego modelu, to nie zmieści się w limitach. Z kolei wysoki popyt cieszy, bo to oznacza większa zyski. Sytuacja więc może się szybko skomplikować. Być może wtedy trzeba będzie wziąć na warsztat BMW z układem hybrydowym lub elektryka. Mówi się, że będzie to albo iX3, albo i4.
Dyrektor Alpiny powiedział głośno to, o czym wszyscy wiedzą, tylko nie chcą o tym mówić. Samochody elektryczne jeszcze nie są w stanie zastąpić samochodów spalinowych, gdy w grę wchodzą duże roczne przebiegi i mocne osiągi. Niestety, Alpina i tak za kilka lat będzie musiała się zelektryfikować, bo nawet ją obejmie unijny zakaz sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym. Szkoda, bo to marka, której produkty wywołują u mnie zdrowe emocje. Niestety Unii Europejskiej w ogóle nie interesują rzeczywiste potrzeby klientów.