REKLAMA

Widziałem na żywo Alfę Romeo Junior. Ktoś wsypał wiadro Peugeota do środka

Podczas zlotu Forza Italia 2024 miała miejsce premiera modelu Junior – najmniejszej Alfy Romeo w ofercie, tej produkowanej w Polsce, tej która miała nazywać się Milano, ale nazwę zmieniono po awanturze z włoskim rządem. Wszystko jest dobrze, tylko mam jeden mały dysonans.

alfa romeo junior
REKLAMA

W pełni rozumiem, że marki samochodowe nie przetrwałyby w swojej tradycyjnej postaci, gdzie każdy klei i kombinuje tylko dla siebie. Ich łączenie się w większe koncerny było nieuniknione. Istnieje jednak pewna granica, której nie należy przekraczać. Gdyby wszystkie marki połączyły się w jeden wielki gigakoncern, ale zarazem zachowano by poszczególne, dobrze znane ludziom nazwy, każda z tych nazw byłaby wyłącznie swoją karykaturą, ponieważ klienci przyzwyczajają się do charakterystycznych dla danego auta rozwiązań. Wyobraźcie sobie, że w jednym koncernie – nazwijmy go na przykład „Profittas”mamy Porsche i Dacię. I oto pojawia się nowe Porsche, ale ma klamki z Dacii, manetki z Dacii, a napędza je 1.0 TCe z LPG. Czy to nadal Porsche? Oczywiście. Czy to jest to, czego oczekujemy od Porsche? No cóż.

REKLAMA
alfa romeo junior
Fot. Marek Stawski

Alfa Romeo Junior może się podobać, jest to zgrabny crossover

Na pewno jest ładniejsza niż Jeep Avenger, a co do porównania wizualnego z Fiatem 600 trudno mi się wypowiedzieć, ponieważ jeszcze nie widziałem go na żywo. Jednak to, co zdążyłem zauważyć, robiło dobre wrażenie. Fajnie, że nie przesadzili ze „scudetto” z przodu. Do proporcji też nie można się przyczepić, choć ktoś może powiedzieć, że umieszczenie klamek tylnych drzwi w słupkach to było modne jakieś pięć lat temu, a teraz robi się płaskie klamki zlicowane z nadwoziem. Możliwe, ale nie wszyscy muszą podążać za trendami z Chin.

Felgi też są niczego sobie, a oryginalny kształt lamp pozwoli szybko rozpoznać ten samochód w lusterku. Reszta jest dosyć generyczna. Ale oczywiście musiałem wsiąść do środka i wtedy właśnie doznałem pewnego dysonansu. I tu pojawia się pytanie: czy to tylko mój problem, czy to oni tak popłynęli?

Bo w środku ta Alfa Romeo Junior to literalnie Peugeot

Czego nie dotkniesz, jest wyjęte z Peugeota.

Manetki kierunkowskazów i świateł:

Przełącznik kierunków jazdy:

Panel sterowania wentylacją:

Klamki wewnętrzne i przełączniki otwierania szyb:

I wiele innych elementów. Ale czy nie narzekałem na to samo przy okazji Jeepa Avengera? Oczywiście, bo tam sytuacja jest bardzo podobna. Czy można więc winić koncern, że nie robi osobnych manetek, przełączników, przycisków, paneli itp. dla każdej marki, skoro może robić je „korporacyjnie”?

Tak, oczywiście. A w czym problem?

Rozumiem, że Stellantis celuje w nowych klientów Alfy, którzy być może wcześniej nie jeździli Peugeotem ani Citroenem i nie zauważą identyczności detali. Zapewne sprawdzili to w jakichś badaniach i wyszło im, że to opłacalna metoda. Jednak jest to również niezły sposób na odstraszenie dotychczasowych klientów, którzy pomyślą: skoro Alfa, Peugeot, Citroen, Jeep i Fiat to to samo, czemu miałbym kupować droższy produkt? Porównają cenę i pójdą do tego salonu, który zaoferuje im najniższą ratę. Z czasem okaże się, że na Alfy trzeba dawać ogromne rabaty, bo coś nie chcą się sprzedawać i dorzucenie choćby widocznego na zdjęciu powyżej logotypu z wężem na tunelu centralnym niespecjalnie pomaga.

Co gorsza, jest to ostateczne potwierdzenie, że doszliśmy do momentu, w którym logo marki jest jej ostatnim wyróżnikiem. Nie jest to już stylizacja, rozwiązania techniczne czy nawet te drobne detale, które pokazałem powyżej – one poddały się jako ostatnie. To jest już tylko logo i nazwa, które mają nas przekonać, że ten produkt jest inny niż pozostałe. Tak nie było nawet w czasach rozwiniętej inżynierii emblematowej w General Motors, bo Chevrolet, Pontiac, Oldsmobile i Buick miały różne silniki i charakterystyczne dla siebie rozwiązania. No ale postępu nie da się zatrzymać. O ile przez postęp rozumiemy pogoń za zyskiem.

REKLAMA

Nadal nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś chce to kupić i ta sytuacja mu nie przeszkadza

Ja tylko uprzejmie tłumaczę Carlosowi Tavaresowi dlaczego niektóre marki w jego wielkim kuble z markami sprzedają się poniżej oczekiwań. Przypomnę tylko, równie uprzejmie, że w latach 2002-2007 Alfa sprzedawała w Europie po 150 tys. aut rocznie, a w 2021 r. było to 25 tys. aut (2022: 32 tys.). Jest więc, korporacyjnie mówiąc, duży potencjał wzrostu. Nie jestem tylko przekonany, czy dwukrotny spadek liczby sprzedanych samochodów na świecie w 2023 r. wobec roku 2018 to na pewno jest realizacja tego potencjału. No ale pewnie gadam tak, bo zazdroszczę im sukcesu i sam chciałbym być prezesem Stellantis. To akurat prawda.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA