REKLAMA

Test Abartha 600e Scorpionissima. Pisany z czapką nasuniętą głęboko na czoło

Lubisz konkurs piosenki Eurowizji, zawsze uważałeś, że lepiej ci w pióropuszu niż w czapce? Nie masz też uprzedzeń. Abarth 600e może być samochodem dla ciebie.

Test Abartha 600e Scorpionissima. Pisany z czapką nasuniętą głęboko na czoło
REKLAMA

Na widok Fiata 600e zapłacze wielu miłośników spalinowej motoryzacji. Pewnie już zdążyli uronić łzę przy modelu 500e. Abarth 600e nie jest ładniejszy, wciąż nie oferuje wiele tradycjonalistom, ale jest lepszy niż mniejszy Abarth.

Kupowanie Fiata 500e Abarth w obliczu istnienia Fiata 600e Abarth jest mocną ekstrawagancją. Samo kupowanie elektrycznego Abartha już nią jest, a wybór słabszego samochodu podnosi stężenie ekstrawagancji do wartości nieznanych nauce. Jedynym argumentem może być cena, ale jeśli ktoś przy przebieraniu w elektrycznych Abarthach odwołuje się do rozsądnych argumentów, to również poważnie pudłuje. Jeździłem Abarthem 600e i decydujące jest tu nastawienie.

REKLAMA

Abarth 600e - nastawienie mentalne

Nie ma już spalinowych Abarthów, żeby to było jasne. Chcesz mieć auto ze znaczkiem Skorpiona, musisz polubić się z napędem elektrycznym. Żona fajna, ale teściowa nie teges? No to znasz już ten temat pakietów. Może was zaskoczę, ale napęd elektryczny nie jest problemem tego samochodu.

Ten samochód krzyczy, a wraz z nim jego właściciel. Krzyczą razem: zobacz mnie, tu jestem, jadę teraz, fajny jestem. Nie da się nie zauważyć tego auta, głównie za sprawą zielonkawego lakieru (w tej wersji). Ma on tyle ozdobników, że trzeba na nowo zdefiniować wyraz "przesada". Nie podejmuję się liczenia, ile razu umieszczono tu wizerunek skorpiona. Jest nawet na podkładce pod lewą stopą. Ale przycisk uruchamiania auta zostawili kompletnie zwyczajny, brak konsekwencji.

Nikt nie może mieć wątpliwości, że to jest Abarth, zostało to wykluczone liczbą lotek, napisów, skorpionów, akcentów stylistycznych na zderzaku, reflektorach, desce rozdzielczej (przygotowanej przy użyciu lasera), felgach, dosłownie wszędzie. Miałem silną pokusę, by nasuwać czapkę nisko na oczy, gdy się nim poruszałem, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Trudno pod tym wszystkim dostrzec samochód, a samochód się broni.

Abarth 600e to auto lepsze od Abartha 500e

Mniejsza i bardziej znana wersja 500 jest słabowita. Wyjeżdżając tym autem z garażu, od razu trzeba rozglądać się za ładowarką, szczególnie zimą. Abarth 600e ma nowszy i lepszy układ napędowy. Akumulatory mają pojemność 54 kWh i ponad 300-km zasięg w mieście jest jak najbardziej do osiągnięcia. W trasie też da się podróżować. To jest normalny, pełnoprawny elektryczny samochód. Przy tym jest większy i bardziej uniwersalny. Może jest minimalnie mniej słodki od 500e, bo Fiat 600 w ogóle jest mało słodki.

Jeździłem wersją Scorpionissima. Dostępne są dwie, Turismo za 195 tys. zł i Scorpionissima za 212 tys. zł, szybsza i z bogatymi pakietami, zarówno wizualnymi, jak i technologicznymi. Moc rośnie z 240 do 280 KM, co umożliwia minimalne zejście poniżej 6 s w sprincie do setki. Różnica w cenie jest na tyle niewielka, że wybór raczej jest prosty.

Czy to ten sam Abarth?

Takie pytanie ciśnie się na klawiaturę. Czy to jest udane, naturalne nawiązanie do cieszących oko i ucho spalinowych pięćsetek ze skorpionem na masce? Czy zmiana źródła energii nastąpiła płynnie, wręcz niezauważona? Nie. W ogóle bym koło siebie tych samochodów nie stawiał. To nie jest ten klimat, ten urok, czar, czy jak tego nie nazwać. Co nie znaczy, że Abarth 600e jeździ źle.

Auto jest obniżone i prowadzi się precyzyjnie, są tu sportowe doznania. W tym aspekcie na pewno udanie nawiązuję do koncepcji zwinnych hatchbacków. Jest sztywne, porusza się na 20-calowych felgach i oponach Michelin, ale nie jest wybijaczem plomb z zębów. Fotele Sabelt zapewniają dobrze trzymanie boczne (i nieźle wyglądają), ale dla tęższych osób mogą być trochę za wąskie.

Osoby tęskniące za spalinową motoryzacją mogą włączyć dźwięk układu wydechowego z głośników i jest to dźwięk przeznaczony dla słuchaczy na zewnątrz pojazdu, nie wewnątrz. Nie wiem, czy kogoś nabierzemy, że to wersja spalinowa. Trudno też mi ocenić, czy brzmi to śmiesznie. Chyba nie, co najwyżej zbędnie.

Zbędne trochę wydały mi się za to trzy tryby jazdy. Większość czasu spędzimy w środkowym, Scorpion Street. Scorpion Track zapewnia pełnię mocy, ale raczej nie odczuwamy jej braku. Za to w trybie Turismo, otrzymujemy komunikat o ograniczeniu osiągów i komfortu cieplnego oraz o tym, że jesteśmy w trybie Eco.

Elementy sportu i ekologii

Nie wierzę, że istnieje szczególnie liczne grono osób, które zabiorą tego przednionapędowego Abartha na tor. Mogą tam włączyć torowy panel wskaźników i obserwować przeciążenia. Niewątpliwie będzie to okazja, by sprawdzić, jak sprawdza się ta pokryta alcantarą i skórą kierownica, z żółtym paskiem po środku i żółte zaciski hamulcowe. Może nawet sprawdzić, czy da się osiągnąć prędkość maksymalną 200 km/h.

Na co dzień będą musieli żyć sprawami bardziej prozaicznymi, jak zużycie energii. Nie jest ono złe. W mieście raz zobaczyłem raz 13 kWh, ale bardziej standardem (latem) będzie 18 kWh. Dobrą wiadomością jest to, że korzystanie z przyspieszenia nie powoduje drastycznego wzrostu zużycia energii. Oglądałem też szybkość ładowania równą maksymalnej (100 kW), tu też nie było źle. Jest tu niestety jedna cecha charakterystyczna dla aut Stellantisu, ładowanie do 100 proc. prądem stałym trwa wieczność przez ostatnią fazę ładowania. Nie nastawiajcie się na uzupełnianie energii w zakresie 80-100 proc.

Będą też musiały słuchać dźwięku kierunkowskazów, który brzmi, delikatnie mówiąc, niedobrze. Przypomina klaskanie z echem. Mało imponujących plastików w "sportowym" samochodzie, chyba nie ma co się czepiać. Ale za dobór kolorów, szczególnie fioletu przypisanego do trybu Street, to bym troszkę zganił.

Wartho?

Nie jest to zły elektryczny samochód, na pewno nie. Nawet z cechami sportowymi i radością z prowadzenia jest tu nieźle. Co na pewno oburzy ortodoksyjnych spaliniarzy. To po prostu wersja dla ludzi, którzy pragną być zauważeni. W tak krzykliwym wizualnie aucie każdy manewr na drodze zostanie zapamiętany przez innych użytkowników drogi. Nie da się schować w tłumie. Musi ci to pasować.

REKLAMA

Zupełnie innym problemem jest cena, która raczej pogrzebie sprzedaż tego samochodu. Już wersja Turismo, wolniejsza i bez pakietów, kosztuje 195 tys. zł, czyli o 60 tys. zł więcej niż najtańszy wariant elektryczny. 212 tys. zł za Scorpionissimę wydaje się lekkim szaleństwiem. W takiej cenie da się kupić dużo większe elektryczne auto i nawet z równie, albo podobnie dobrym, przyspieszeniem. Nieśmiało nadmienię, że niewiele trzeba dołożyć, żeby kupić najtańszą klasę A Mercedesa oznaczoną literami AMG, która będzie mocniejsza i szybsza. Pragnienie posiadania najbardziej wyróżniającego się auta na drodze musi być bardzo silne. Właściwie zakup Abartha 600e w tej cenie to pomysł równie ekstrawagancki, jak jego wygląd.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-04T20:49:27+02:00
Aktualizacja: 2025-07-04T18:41:11+02:00
Aktualizacja: 2025-07-04T16:05:58+02:00
Aktualizacja: 2025-07-04T10:43:27+02:00
Aktualizacja: 2025-07-03T16:59:26+02:00
Aktualizacja: 2025-07-03T14:19:08+02:00
Aktualizacja: 2025-07-03T10:40:30+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T19:03:34+02:00
Aktualizacja: 2025-07-02T18:45:52+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T20:12:51+02:00
Aktualizacja: 2025-07-01T17:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA