Masz legalnie zmniejszone tablice? Szykuj się na bitwę z diagnostami, oni nic nie kumają
Od 1 listopada jeśli samochód ma zmniejszone tablice rejestracyjne we wnęce na duże, to wynik badania będzie negatywny. Wszystko w porządku? Nie, bo diagności nie rozumieją nowych przepisów.
Wydawałoby się, że już prościej się nie da: jeśli samochód ma z tyłu małą wnękę na tablicę, to może mieć „blachy” w formacie zmniejszonym. Jeśli ktoś włożył małą tablicę w dużą wnękę, to otrzyma negatywny wynik badania technicznego. Wszystko rozumiecie? Gra gitara? To mam złą wiadomość. Nie możecie być diagnostami.
Odwiedziłem dwie stacje kontroli pojazdów, a obdzwoniłem sześć, zadając jedno proste pytanie:
A co z przednią tablicą?
W tym momencie u prawie wszystkich indagowanych diagnostów następowało zawieszenie systemu. Nie mieli pojęcia co odpowiedzieć. Tylko jeden diagnosta odpowiedział bez zastanowienia, że przednia tablica nie jest żadnym problemem, bo przecież z przepisów wynika, że jest taka sama jak tylna. Drugi diagnosta był tego „chyba pewien”. Trzeci powiedział że nie ma pojęcia - plus za uczciwość - i że takie samochody będzie odsyłał ze stacji podstawowej na okręgową. Pozostali diagności, w tym ze stacji okręgowej, stanęli na stanowisku, że, uwaga:
Skoro miejsce za zmniejszoną tablicę jest tylko z tyłu, to z przodu powinna być pełnowymiarowa
Mózg Wam wybuchł? Mnie też. Chyba opłata za badanie techniczne jest za niska, tak jak za niskie jest pojęcie diagnostów o przepisach, którymi posługują się w pracy. Podjąłem dyskusję z każdym diagnostą, który tak twierdził. Jeden w ogóle odłożył słuchawkę. Drugi powołał się na rozporządzenie w sprawie rejestracji i oznaczania pojazdów, a konkretnie na art. 26, który określa ten typ tablic jako:
b) jednorzędowe zmniejszone – do oznaczania pojazdów silnikowych posiadających zmniejszone wymiary miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablicy rejestracyjnej
Diagnosta powiedział: z tyłu jest zmniejszone miejsce, więc mała tablica może być. Z przodu nie ma, więc odpada, ma być pełnowymiarowa. Powiedziałem więc, że wydział komunikacji zawsze wydaje takie same tablice. Jeden diagnosta odpowiedział, że to nie jego problem. Drugi – przytomnie zauważył, że przecież przy zwykłych tablicach można zamówić jedne jednorzędowe, a drugie dwurzędowe, więc dlaczego tablica przednia nie może być pełnowymiarowa, a tylna zmniejszona? No bo, argumentowałem, wydział komunikacji nie wydaje 4-znakowych tablic w formacie pełnowymiarowym – „no to trudno, u mnie to byłby wynik negatywny”. Diagnoście z lokalnej stacji, którą odwiedziłem osobiście, pokazałem zdjęcia auta z małą tablicą. „Z tyłu OK, z przodu ma być pełnowymiarowa” – dlaczego? Bo tak.
Na ten moment sytuacja jest taka:
Jeśli macie legalnie małe tablice z tyłu, to nadal jest duża szansa, że traficie na diagnostę, który przybije Wam wynik negatywny za małą tablicę z przodu. Aby wszystko było w porządku, należy zasymulować w przednim zderzaku „zmniejszone wymiary miejsca przeznaczonego do umieszczenia tablicy”, poprzez przyklejenie jakichś kawałków plastiku po bokach zmniejszonej tablicy, żeby nadać jej legalny status. Możecie oczywiście trafić na diagnostę, który się do tego nie przyczepi, bo posiada mózg. Nie można natomiast wykluczyć sytuacji, że skończycie z wynikiem negatywnym i koniecznością przerejestrowania samochodu z powrotem na duże tablice, a następnie wystąpieniem o dwurzędówkę z tyłu, którą się trochę dognie i będzie git. Czyli jak za starych, dobrych czasów sprzed tablic zmniejszonych.
Zwróćcie uwagę, jak ten przepis powodował ewolucję ludzkich postaw
Najpierw ludzie chcieli tablic zmniejszonych, podnosząc temat braku miejsca na europejskie tablice w autach amerykańskich. Rząd wysłuchał obywateli i w rozporządzeniu ujął takie tablice, tylko po to żeby rzucili się na nie fanatycy nowości i dziwności, którzy żadnych amerykańskich aut nie mają, po prostu chcieli mieć fajne małe blaszki. Zatem rząd wprowadził ograniczenie: tylko na auta z małym miejscem na tablice, albo uwalone badanie techniczne. I teraz diagności, trzymając się literalnie przepisów, wykorzystają tę nowelizację, żeby żądać niemożliwego (czyli tablic pełnowymiarowych z 4 znakami), mówiąc że to nie jest ich problem, że takie tablice nie istnieją, oni tylko wykonują swoją pracę.