REKLAMA

Chcę kupić zepsuty samochód używany. Proszę, wybijcie mi to z głowy

Od jakiegoś czasu przeglądam krajowe i zagraniczne ogłoszenia na różnych portalach. Problem w tym, że póki co najbardziej przemawia do mnie samochód używany, który jest... zepsuty.

zepsuty samochód używany
REKLAMA
REKLAMA

Planuję w ciągu najbliższych kilku miesięcy zmienić samochód, a że będę potrzebować większej kubatury i osobnych foteli w tylnym rzędzie siedzeń, rozglądam się wśród minivanów. Mam jednak dość sprecyzowane wymagania, które mocno ograniczają pulę dostępnych na rynku pojazdów. Nie będę Was tu tym wszystkim zarzucać, ale z najważniejszych kwestii:

  • Samochód musi mieć silnik benzynowy bez instalacji LPG. Motor może być wolnossący, może być z turbodoładowaniem. Ale musi być benzynowy;
  • W drugim rzędzie siedzeń chciałbym mieć trzy fotele z Isofixem;
  • Auto musi być bezwypadkowe. Oczywiście jakieś pomniejsze stłuczki to nie problem, o ile zostało to należycie naprawione - ale skoro obecnie jeżdżę samochodem bezwypadkowym, to tego wymagam też od kolejnego.

Ponieważ obecnie jeżdżę Fordem Mondeo, to wertuję głównie ogłoszenia z S-Maxami Mk1 i Galaxy Mk3 - są to samochody bardzo zbliżone konstrukcyjnie do mojego Mondeo Mk4 i przy okazji prawdopodobnie najlepiej prowadzące się minivany na rynku. W tym miejscu macie przy okazji wytłumaczenie, dlaczego nie rozważam zakupu kombivana.

Ford Mondeo test
Tym jeżdżę obecnie.

Ford S-Max i Ford Galaxy dzieliły większą część palety jednostek napędowych

Ponieważ rozważam tylko zakup egzemplarza po liftingu - przed liftem Isofix był tylko na zewnętrznych fotelach z tyłu, poza tym nie chcę auta starszego niż mam obecnie - to paleta silników benzynowych obejmowała wersje: 2.0 145 KM (także w wersji FlexFuel, którą można tankować paliwem E85), 1.6 EcoBoost 160 KM oraz 2.0 EcoBoost 203 KM - plus 2.0 EB 240 KM w S-Maksie.

zepsuty samochód używany

145-konną dwulitrówkę mam w Mondeo i jest to wyjątkowo udany i trwały silnik projektu Mazdy (z fordowskimi modyfikacjami). Niestety łączony był zawsze z 5-biegowymi skrzyniami biegów i m.in. z tego powodu jest niezbyt oszczędny - ale i tak go bardzo lubię. Problem jest taki, że w S-Maksie i szczególnie w Galaxy oferuje on gorsze osiągi - i oczywiście jeszcze nieco wyższe spalanie. Poza tym spełniających moje inne kryteria minivanów Forda z wolnossącymi 2.0 jest na rynku bardzo niewiele. Na tej samej konstrukcji bazuje 2.0 EcoBoost, ale nie jest on już niestety tak niezawodny, na dodatek przyzwoite egzemplarze z tymi jednostkami do najtańszych nie należą.

zepsuty samochód używany
Z barwą światła tych LED-ów to trochę przesadzili, na żywo to tak nie wygląda.

Zostaje 1.6 EcoBoost

Takich ofert jest na rynku najwięcej. Teoretycznie byłaby to fajna opcja - dzięki turbodoładowaniu silnik bardziej nadaje się do napędzania tak dużych aut, ma też 6-biegową skrzynię. W praktyce po latach okazuje się, że nie jest to taka wspaniała opcja, bo zdarzają się tu poważne awarie - lejące wtryskiwacze czy nawet pękające bloki i głowice. Jeśli by się miało takie auto od nowości - spoko. Ale w używanym...

zepsuty samochód używany

No i wtedy zobaczyłem TEN zepsuty samochód używany

„TEN”, czyli całkiem ładnie skonfigurowane Galaxy z wyposażeniem podobnym do tego co mam w Mondeo i z... uszkodzonym EcoBoostem pod maską. Uszkodzenie polega na tym, że po rozgrzaniu silnika coś „puka” - zdaniem mechanika u którego właściciel auta serwisował auto, jest to wina panewki i naprawa kosztowałaby ok. 4 tys. zł.

Takiego to bym bardzo chciał. Ale nawet wśród diesli trudno o taką konfigurację.

Problem polega na tym, że nie znam tego mechanika, nie znam też tego auta i nie wiem w jaki sposób było użytkowane. Nie wiem, czy ww. naprawa załatwiłaby sprawę, czy może okazałoby się, że i tak auto żre 15 litrów oleju na kilometr i trzeba wydać kolejnych 14 tysięcy na naprawy.

W związku z powyższym wymyśliłem sobie, że przecież można kupić silnik regenerowany - a właściwie nie tyle cały silnik, co tzw. słupek, czyli jednostkę napędową bez osprzętu, a ten ostatni przełożyć z oryginalnego motoru. No i zacząłem szukać - EcoBoostów nie ma jakoś bardzo wiele, szczególnie w wersji dla S-Maxa i Galaxy, no ale da się coś znaleźć - ceny startują od ok. 7-7,5 tys. zł, przy założeniu że odda się stary słupek.

zepsuty samochód używany

No i wtedy pomyślałem sobie, że nieco ponad 30 tys. zł za auto, plus np. 8 za silnik, plus pewnie z 5 za konieczny do wymiany osprzęt, plus kolejne 4-5 za przekładkę, to nie jest przecież tak źle - bo to nadal jest cena nieco poniżej średniej rynkowej. Sęk w tym, że to wariant optymistyczny - w pesymistycznym dojdzie więcej wydatków, a potem i tak się coś zepsuje - i skończę z poziomem kosztów na poziomie droższych Galaxy z tego rocznika, o ile nie wyższym, a jedyne co z tego będę mieć, to zregenerowany silnik. Owszem, jest to bardzo istotna zaleta, ale... chyba nie na tyle istotna, by się w to pchać. Choć ciągle mnie ciągnie do tego ogłoszenia i przeglądam zdjęcia po kilka razy dziennie.

REKLAMA

Skoro i tak łażę i wszystkim ględzę o tym aucie, to przyszedłem poględzić i Wam. Ciekaw jestem Waszej opinii - uzbroić się w cierpliwość i jednak szukać innego, sprawnego egzemplarza, czy jednak wolicie podejście typu raz się żyje i na moim miejscu kupilibyście takie auto?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA