Byłem na otwarciu Wystawy Klasyków w FSO. Powiem krótko: musicie to zobaczyć
Jestem wybitnym jeleniem. Mam dwie karty do aparatu fotograficznego i zapomniałem obydwu. W związku z tym zdjęcia zrobiłem kamerką sportową. Mam nadzieję, że docenicie ich niecodzienną perspektywę.
Najpierw jednak muszę wyjaśnić o co chodzi. Muzeum Skarb Narodu skupiające się na samochodach z PRL przez długi czas poszukiwało miejsca do ekspozycji swoich zbiorów. Dzięki współpracy z Fundacją Ochrony Zabytków Przemysłu i Techniki oraz dzięki przychylnej postawie zarządu pozostałości po FSO udało się pozyskać niezwykłą halę – tłocznię nadwozi i lakiernię Fabryki Samochodów Osobowych, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu budowano Chevroleta Aveo. Dziś cała hala jest praktycznie nietknięta, włącznie z instalacjami. Była jednak silnie zaniedbana, wymagała wiele czyszczenia i przemeblowywania, żeby móc ją dostosować do potrzeb ekspozycji pojazdów. Ogromnym wysiłkiem wolontariuszy udało się stworzyć niezwykłą przestrzeń wystawienniczą, gdzie chronologicznie ułożone samochody i inne pojazdy polskiej produkcji są pokazane w bezpośrednim sąsiedztwie fabrycznych urządzeń. Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na pokazanie Warszawy, Syreny, Fiata 125p czy Poloneza niż hala FSO. Są też oczywiście Maluchy, Żuki, Nysy, Tarpany, auta rajdowe, a także trzy dodatkowe sekcje tematyczne: „inne kraje demokracji ludowej”, auta z filmów oraz sekcja „polskie marzenia”, gdzie stoją auta, do których wzdychaliśmy za PRL.
Dobra, dosyć wstępu, czas na zdjęcia!
Weszliśmy na wystawę nieco od bocznej strony, w związku z tym jako pierwsze naszym oczom ukazały się samochody przedwojenne wyeksponowane na podjazdach. W tym 2,5-tonowy Pierce-Arrow, niezwykły Packard oraz 102-letni Ford T.
Jednak jeśli będziecie wchodzić normalnie przez recepcję, zobaczycie najpierw Warszawy. I bardzo dobrze!
Warszaw jest jednak znacznie więcej. Oprócz furgonu-pocztyliona zebrano tu wszystkie rodzaje: sedana, pickupa, „garbuskę” i kombi. Pickup jest wyjątkowy – ten samochód właściwie nie występuje w naturze. Także pochodzi z kolekcji Roberta.
Idziemy dalej i spotykamy Syreny. Można się śmiać z Syren, ale śmiać się odechciewa, kiedy widzimy odrestaurowane (lub jeszcze lepiej – nigdy nierestaurowane) egzemplarze wczesnych serii 101 czy 102. Ten samochód był niemal na poziomie aut zachodnich jeśli chodzi o projekt. Kulało głównie wykonanie. A obok – Mikrus, czyli nasza kopia Goggomobila.
Tym sposobem płynnie przechodzimy do sekcji Fiatów 125p. Jest ona nadzwyczaj rozbudowana i zawiera właściwie wszystkie rodzaje Fiatów 125p, jakie opuszczały warszawską fabrykę. Od najstarszego, typu „mały wlot na słupku” (ultrarzadkość) aż do ostatnich FSO 125p, a między nimi pickupy, karetki, radiowozy, a nawet kombi z kierownicą po prawej stronie.
Wzdłuż tego samego korytarza po lewej stronie znajduje się sekcja Maluchów. Wiem, Maluchów nie produkowano w FSO. Ale i tak zbiór zasługuje na uwagę. Nie ma tu wszystkich-wszystkich Maluchów, ale jest standard, standard z nowym hamulcem, FL, EL, Happy End, Bosmal... zabrakło chyba tylko Bisa. Ale pewnie i Bis w końcu się pojawi!
Są i Polonezy. Bardzo dużo Polonezów.
Nigdy nie widziałem tyle Polonezów w jednym miejscu. Większość osób nawet pewnie nie wie, że produkowaliśmy tak dużo rodzajów Poloneza w FSO. Polonez Borewicz, Caro, Atu, Plus, kombi, 3d, coupe, rajdówka, Analog (prototyp), Truck, Polonez 2000... Sekcja Poloneza to chyba najlepiej zaopatrzony dział tego muzeum. Pomyśl o jakimś Polonezie – on na pewno tam stoi.
Na tym część polska się nie kończy, ale kończy się dział FSO. Z aut poza-FSO warto zwrócić uwagę na kolekcję Tarpanów, a w niej zachowany w oryginalnym stanie egzemplarz nr 32.
Oczywiście nie pokazałem Wam wszystkiego. Jedno jest pewne: takiej wystawy jeszcze nie było. I nie będzie, bo FSO jest tylko jedno. I nie ma lepszego miejsca na ekspozycję samochodów z FSO, niż hala FSO. Ale to już chyba mówiłem. Zatem wystarczy. Teraz Wasza kolej: po prostu idźcie to zobaczyć.