Mieliście za łatwo z powiadomieniem o nabyciu. Wróci obowiązek rejestracji i nowe kary
Zawiadomienie o nabyciu pojazdu, które można złożyć przez internet, jest najwyraźniej za proste. Rządowy projekt zmiany ustawy przewiduje powrót 30-dniowego terminu na złożenie wniosku o rejestrację.
Obecnie mamy do czynienia z dość komfortową sytuacją, gdzie zasadniczo samochodu w ogóle nie trzeba przerejestrowywać. Wystarczy dokonać czynności zawiadomienia starosty o jego nabyciu, co jest możliwe do wykonania przez internet i jest bezpłatne. Wydziały komunikacji istnieją chyba tylko dla tych osób, które nie umieją obsłużyć komputera albo nie słyszały o tym udogodnieniu. Zresztą o tym jak działają, to niedawno pisałem.
Jest za dobrze, więc rząd znowu chce to zmienić i wprowadzić wniosek o rejestrację
W druku sejmowym nr 3251-A w sprawie zmiany ustawy o zmianie ustawy i niektórych innych ustaw (tytuł roboczy), pojawił się projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Jest ona tak często nowelizowana, że można oszaleć, trzeba być prawnikiem żeby za tym nadążyć. W skrócie: wyrzuca się możliwość zawiadomienia starosty o nabyciu pojazdu i nakłada się na kupującego obowiązek złożenia wniosku o rejestrację pojazdu w ciągu 30 dni od nabycia. Nie będzie można powiadomić o nabyciu, będzie można tylko powiadomić o zbyciu, tak jakby te czynności były od siebie całkowicie różne. Wyraz „nabyciu” zostanie skreślony z ustawy i poświęcono temu nawet specjalny artykuł w projekcie.
Są też i, jakżeby inaczej, kary
Za niezgłoszenie wniosku o rejestrację – 500 zł. Za niepowiadomienie o zbyciu – 250 zł. Za niezłożenie wniosku o rejestrację w okresie 180 dni - 1000 zł. Doskonale, im więcej kar, tym lepiej. Ja bym jeszcze karał za nabycie pojazdu w ogóle, bo czemu nie? Tak tylko podpowiem, że karanie za brak informacji o zbyciu może być dość mocno utrudnione, bo jeśli nowy nabywca natychmiast pojazd przerejestruje, to czemu zbywca miałby informować urząd o tej czynności? Spotkałem się z tym w rzeczywistości – chciałem zawiadomić o zbyciu, a pojazd był już przerejestrowany i pani nie przyjęła ode mnie zawiadomienia o zbyciu, uznając że jest to dokument zbyteczny w obecnej sytuacji prawnej. Teraz nie będzie takiej możliwości i trzeba będzie ten zbyteczny dokument generować, pieczętować i podpisywać – po nic, ale to nie szkodzi, ważne żeby biurokracja miała co robić.
Może i tak powinno być, ale z jednym zastrzeżeniem
Starostwo nie powinno mieć możliwości odmowy rejestracji pojazdu nieposiadającego ważnego badania technicznego. Jest to coś, czego absolutnie nie rozumiem: prawo zobowiązuje mnie do rejestracji pojazdu, ale nie pozwala na nią, jeśli pojazd ma wadę uniemożliwiającą uzyskanie pozytywnego wyniku badania technicznego. Nie wiedziałem, że posiadanie zepsutego samochodu jest zabronione. To tak, jakby w celu uzyskania dowodu osobistego trzeba było przedstawić zaświadczenie o znakomitym stanie zdrowia. Należy to zmienić, zmieniając przy okazji wzór dowodu rejestracyjnego. Skoro nie trzeba wozić go ze sobą, nie ma żadnego powodu, żeby w dowodzie znajdowała się adnotacja na temat terminu badania technicznego. Jest to kompletny anachronizm, relikt przeszłości i rzecz jedynie do zapomnienia. Wystarczyłoby umożliwić sprawdzenie ważności badania technicznego w CEPiK przez wpisanie numeru rejestracyjnego i numeru VIN, i gotowe.
Co ciekawe, projekt ustawy przewiduje możliwość sprawdzenia pojazdu po numerze rejestracyjnym
Ale tylko w odniesieniu do marki, modelu i normy emisji spalin. Dlaczego nie powiązać tego też z ważnością badania technicznego? Nie wiem, choć się domyślam. Podsumowując: nazwałbym obecną sytuację „grzebaniem w prawie”. Znowu coś ma być zmienione, powracając do tego co już było, choć nowe było lepsze, ale nowe-stare ma być jeszcze bardziej lepsze, a wszystko po to, żebyście ostatecznie zapłacili karę. Bo państwo istnieje w celu karania obywateli za rzeczy, na które nie mają wpływu.