Volvo prezentuje elektryczne, 408-konne XC40 i... nową markę Recharge
Ale spokojnie - Recharge będzie po prostu dodatkowym oznaczeniem w przypadku w pełni elektrycznych modeli. Dzisiejsza nowość to więc po prostu Volvo XC40 Recharge.
O czym zresztą Volvo nie pozwoli zapomnieć w żadnym momencie. Odpowiednie oznaczenia znajdują się m.in. na słupku C:
Na plakietce z oznaczeniem wersji napędowej:
A także pewnie w środku, którego na razie nie zobaczyliśmy. Trzeba jednak przyznać, że jak na niezwykle istotny branding, jest on mocno subtelny. Z drugiej strony - Volvo XC40 od razu sugeruje, że jest pojazdem w pełni elektrycznym. O ile tylko widzimy je z przodu.
Z boku i z tyłu łatwo będzie pomylić go z odmianą spalinową. I dobrze - w końcu to po prostu kolejna opcja napędowa, na równi z np. hybrydą czy dieslem. Tylko stacja benzynowa może się trochę różnić.
Do rzeczy - co wiemy o elektrycznym Volvo XC40?
Niestety niezbyt wiele, choć kilka kluczowych parametrów zostało już ujawnionych. Auto będzie miało napęd na obie osie i zasięg ponad 400 km (mierzony według WLTP), dysponując przy tym mocą... 408 KM (oznaczenie P8). Jak na samochód o długości zaledwie 442 cm - bardzo dużo, choć trzeba pamiętać, że akumulatory spowodują też wzrost masy.
Dla porównania, w tym momencie najmocniejszy układ napędowy dostępny w XC40 to hybrydowy układ T5 Twin Engine (180 + 82 KM), z zasięgiem elektrycznym na poziomie 54 km. 0-100 km/h? 7,3 s. Ciekawe, jak będzie w przypadku wersji czysto elektrycznej.
Akumulator? Volvo nie podało pojemności, ale zestaw ma ładować się do 80 proc. z wykorzystaniem szybkiej ładowarki w 40 minut.
I to właściwie wszystko, co wiemy, może poza faktem, że XC40 będzie pierwszym modelem Volvo (i może autem w ogóle), którego system multimedialny będzie oparty w całości na Android Automotive OS. Ale to nie jest świeży news, więc przejdźmy może do ciekawszych kwestii związanych z Recharge.
Ta nazwa już kiedyś się pojawiła.
A przynajmniej tak twierdzi internet. Volvo ReCharge było zaprezentowanym w 2007 r. samochodem koncepcyjnym - hybrydą typu plug-in, stworzoną w oparciu o nieprodukowany i niekontynuowany już dziś model C30.
Trochę się od tego czasu zmieniło, choć trzeba wytknąć Volvo, że model studyjny miał przejechać na samym prądzie ok. 100 km. Minęło 12 lat, a my dalej nie mamy takich hybryd plug-in...
Recharge w każdej linii modelowej.
Volvo przy okazji premiery XC40 Recharge zapowiedziało też, że każda linia modelowa doczeka się takiej wersji. Czyli będzie nie tylko malutkie, elektryczne XC40, ale też pełnego przełączenia na prąd doczeka się np. S60, V90 czy XC90.
Niestety w kwestii szczegółów w tych przypadkach Volvo milczy. Nie podaje też żadnych konkretnych terminów, specyfikacji czy cen. Wiadomo tylko, że potroi zdolności produkcyjne samochodów zelektryfikowanych, a także postara się zadbać o to, żeby czas od produkcji do dostarczenia takich pojazdów był jak najkrótszy.
Ile to będzie kosztować?
Ponownie - nie ma szczegółów. Natomiast cudów nie należy się spodziewać. Słabsze i bardziej zwyczajne XC40 Twin Engine kosztuje w wersji Inscription 236 tys. zł. Strzelam, że elektryczne XC40 spokojnie przekroczy barierę 250-270 tys. zł.
Choć kto wie - bardzo chciałbym się mylić.