REKLAMA

Oto Volkswagen T4 bez drzwi, za to ze szklaną kopułą zamiast dachu

To najdziwniejsza przeróbka modelu T4 na autobus jaką widziałem.

Oto Volkswagen T4 bez drzwi, za to ze szklaną kopułą zamiast dachu
REKLAMA
REKLAMA

W różnych miasteczkach północnych Niemiec czy Danii widywałem wiele Volkswagenów Transporterów przerobionych na autobusy. Przeważnie wygląda to tak, że z auta zostawał sam przód z zespołem napędowym, maską i kabiną kierowcy, a reszta była poszerzona i wydłużona w taki sposób, żeby mieścić kilka rzędów siedzeń. Takie auta widuje się nawet w Polsce, gdzie trafiły po zakończeniu służby w bogatych krajach zachodu. Zabudowę przeważnie firmuje austriacka firma Kutsenits – polecam wpisać sobie w wyszukiwarkę „Volkswagen T4 Kutsenits”, wychodzą prawdziwe cacka!

Ale to?

volkswagen t4 autobus
Oferta z OLX. Zdjęcie: Adam

Im bardziej patrzę na ten samochód, tym bardziej nic z niego nie rozumiem. Wykonana wielkim nakładem sił i środków przebudowa wydaje się zupełnie nie mieć sensu. Najpierw z Caravelle z długim rozstawem osi trzeba było oberżnąć cały dach, po to żeby wstawić ogromną kopułę. Wykonano ją z użyciem minimalnej liczby łączeń, więc część pasażerska robi mega wrażenie. To gigantyczny kawał szkła – lub raczej pleksiglasu – który nadaje temu pojazdowi wygląd niemalże jakiegoś futurystycznego prototypu sprzed 25 lat. Niestety, megakopuła sprawiła, że całkowicie pozbyto się przednich drzwi. Zostały po prostu zaspawane na stałe. Dobrze, że przynajmniej szyba przy kierowcy zdaje się mieć możliwość otwierania. Jedyne drzwi to te odsuwane, skrzydłowe jak w typowym autobusie, umieszczone w połowie lewego boku. To faktycznie redukuje użycie tego pojazdu do komunikacji autobusowej, bo kierowca ma bardzo utrudnione wysiadanie. Z zasady przyjmuje się, że w autobusie siedzi przez cały czas pracy i nie musi ciągle wysiadać, więc drzwi są mu zbyteczne.

volkswagen t4 autobus
Oferta z OLX. Zdjęcie: Adam

No dobra, ale skoro to jest autobus...

To czemu ma tylko sześć miejsc? Być może było ich więcej, ale aby pojazdem można było jeździć na kategorię B, ktoś wymontował trochę foteli. Moim zdaniem przy umiejętnym ustawieniu siedzeń tym wozem spokojnie mogłoby jechać dwanaścioro pasażerów. No ale wtedy to już kategoria D pełną gębą, a to by radykalnie zmniejszyło grupę nabywców.

Kolejny atak dziwności wiąże się z tylną klapą. Przepołowiono ją i przerobiono tak, żeby dolna połowa opuszczała się w dół, jak w klasycznym Mini. Albo jak w klasycznym autobusie. No nie do końca, bo w klasycznym autobusie to luki bagażowe są z boku, ale w mikrobusach często właśnie z tyłu. Wszystko jest zrobione ogromnym nakładem sił i środków, samochód zbudowano niemalże od nowa – po to, żeby pełnił tę samą funkcję, którą z powodzeniem pełniłby jako Caravelle w longu z 4 rzędami siedzeń (były takie wynalazki na niektórych rynkach).

Ostatnią zagadką, której nie mogę rozwikłać, są wskaźniki – z pewnością nie pochodzą z T4. Ten wielki prędkościomierz wygląda mercedesowato. Powiedziałbym, że to wskaźnik z modelu T2/Dusseldorfer. Być może zamontowano go po to, żeby można było wyposażyć ten pojazd w tachograf, ale to tylko przypuszczenia.

Oferta z OLX. Zdjęcie: Adam

Kto za to odpowiada?

Nie mam pojęcia, ale wiem że to dość popularna przeróbka. Tu na przykład na sprzedaż mamy wariant 9-osobowy z niemal identycznym nadwoziem. Niewątpliwą zaletą jest niski próg, co ułatwia transport wózków inwalidzkich. Występuje też nieco szokujący wariant trzyosiowy.

REKLAMA
Zdjęcie z imged.pl, LINK DO ORYGINAŁU

Teraz zaczynam żałować, że kupiłem sobie takiego zwykłego T4. A mogłem mieć autobus. Ile osób ma autobus?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA