Ratujmy Jaktorów. W tym 12-tysięcznym miasteczku na 1 mieszkańca przypada 1,08 ciężarówki
Potworne korki, poziomy smogu przekraczające wszelkie dopuszczalne normy, zawłaszczona przestrzeń miejska i krwawe wypadki to wszystko codzienność mieszkańców Jaktorowa. Przypadają tam 1083 ciągniki siodłowe na 1000 mieszkańców.
O sprawie napisał serwis 40ton.net. Znam ten serwis i cenię go bardzo wysoko, więc przyjmuję że informacja jest wiarygodna, zwłaszcza że potwierdza ją też rządowy portal Ministerstwa Cyfryzacji. Jaktorów został opanowany przez ciągniki siodłowe. Na 12 tys. mieszkańców tego miasta przypada 13 tys. ciągników samochodowych. Konsekwencje są trudne do wyobrażenia.
„Pod przedszkolem musieliśmy wydzielić dwa dodatkowe ogromne place na parkingi” – opowiada pani Ksenia z lokalnego przedszkola – „wszyscy mieszkańcy jeżdżą bowiem ciągnikami siodłowymi. Jeszcze jakieś tam DAF-y XF to się mieszczą, ale jak ktoś zajedzie Scanią Longline, to naprawdę ma problem z zaparkowaniem”. Podobne kłopoty dotykają sklepów w Jaktorowie, które musiały ośmiokrotnie powiększyć powierzchnię parkingową, żeby zmieścić ciągniki siodłowe należące do mieszkańców miasteczka. Narzeka także ksiądz Tadeusz, który mówi że od czasu, gdy ciągniki siodłowe zawładnęły Jaktorowem, musiał na parking przeznaczyć część cmentarza.
Dwa w rodzinie to standard, często pojawia się trzeci
Paweł z Jaktorowa pracuje w Warszawie, dokąd do niedawna dojeżdżał kolejką. Jednak kilka miesięcy temu także przesiadł się na ciągnik siodłowy. „Faktycznie nie jest łatwo zaparkować go w Warszawie, ale wszyscy sąsiedzi już mieli swoje trucki, wyglądaliśmy co najmniej dziwnie jeżdżąc 15-letnim Volvo XC90”. Żona Pawła jest zachwycona, bo po tym jak Paweł odebrał swojego nowego Actrosa, ona dostała od ojca kilkuletnie Volvo. „Dwa ciągniki siodłowe na naszą czteroosobową rodzinę wydają się być w sam raz, ale planujemy zakup trzeciego, żeby Julka i Kubuś mieli się gdzie bawić. Kiedy przychodzą do nas dzieci sąsiadów, zamiast szaleć po domu, mogłyby urządzać sobie zabawę w ciągniku siodłowym”.
Magda i Jacek dzieci jeszcze nie mają, ale każde z nich ma swój ciągnik siodłowy. Magda – Scanię, Jacek – MAN-a. Jednak właśnie podjęli decyzję o zakupie trzeciego, który będzie im służył tylko do dłuższych wyjazdów. „Będzie to trzyosiowa Scania z długim sleeperem” – mówi Magda – „uwielbiamy z Jackiem wypady do baz logistycznych w Europie, stąd decyzja o zakupie trzeciego ciągnika. To spory wydatek, ale przyjemność jaką z tego odczujemy, jest go warta”.
Nie wszyscy mieszkańcy Jaktorowa są zadowoleni
„Mój mąż jest mechanikiem” – mówi pani Andżela – „i po 12 godzin dziennie naprawia te ciągniki siodłowe. Wolałabym, żeby był częściej w domu. Poza tym od kiedy w Jaktorowie są 1083 ciężarówki na 1000 mieszkańców, miasto właściwie nie nadaje się do życia. Ja sama nie mam ciągnika siodłowego, w pracy jestem wytykana palcami, dzieci są wyśmiewane w szkole że przyjeżdżają na rowerach, a rano nie da się wyjść z domu, bo naszą osiedlową uliczkę blokują te wszystkie MANy i Mercedesy. Huk jest taki, że szyby drżą w oknach”. Pani Andżela napisała petycję do burmistrza Jaktorowa, żeby wprowadził zmiany, które mają zniechęcić lokalnych mieszkańców do korzystania z ciągników siodłowych w codziennym transporcie. Wraz z aktywistami z Warszawy opracowano plan zmian, który zniechęci mieszkańców Jaktorowa do jazdy ciągnikami siodłowymi na co dzień. „Zwęzimy ulice, zlikwidujemy miejsca parkingowe i wprowadzimy ograniczenie wysokości pojazdu” – zapowiada Rowert Ubraniak z Warszawskiego Kolektywu Aktywistycznego.
Jacek i Magda na wieść o tych planach reagują oburzeniem. „Jazda ciągnikiem siodłowym po bułki to element jaktorowskiego stylu życia. Ograniczanie naszej wolności w imię jakichś aktywistycznych wymysłów jest skandalem. Aktywiści z Warszawy, trzymajcie się z daleka od jaktorowian i naszych ciągników” – grozi Magda.
Powyższy wpis to żart, ale w Jaktorowie naprawdę są 1083 ciągniki siodłowe na 1000 mieszkańców.
Wszystko wynika z nagromadzenia firm leasingowych i spedycyjnych, przyciągniętych przez niski podatek lokalny na ciężarówki. Jednak następnym razem kiedy ktoś napisze w internecie, że w jakimś mieście jest 700 samochodów na 1000 mieszkańców, i że to skandal i samochodoza – nie dzieląc tych samochodów na prywatne i firmowe – to pokażcie mu ten wpis. Taką statystyką można próbować udowodnić własne tezy, ale nie ma to żadnej wiarygodności. Zresztą z tymi ciągnikami też można mieć wątpliwość, wiedząc jak dużo jest martwych pozycji w CEPiK-u.