REKLAMA

Kierowca traci prawo jazdy w 10 sekund. Potem zupełnie legalnie jedzie dalej

Komenda miejska policji we Wrocławiu udostępniła nagranie z wideorejestratora. Kierowca stracił prawo jazdy w 10 s, ale pojechał dalej. Nie jest to jedyny element filmu, który przydałoby się wyjaśnić.

Kierowca traci prawo jazdy w 10 sekund. Potem zupełnie legalnie jedzie dalej
REKLAMA

Na początek chciałbym wyrazić swój sprzeciw wobec jakości obrazu z wideorejestratora. Co to jest za kasza rozmazana na blacie stołu? To nasze pieniądze idą na to, że policja nagrywa wykroczenia drogowe kalkulatorem?

REKLAMA

Koniec sprzeciwu. Przejdźmy do filmu, w którym kierowca traci prawo jazdy, policjant jest przemiły, a kierowca jedzie dalej.

Utrata prawa jazdy w 10 s

Taki tytuł nosi policyjny komunikat: Kosztowne 10 s, po których stracił prawo jazdy. Trochę mnie on niepokoi, bo film jest dłuższy niż 10 s, a ja nie widzę, za co ten kierowca miał to prawo jazdy stracić.

Zgodnie z policyjnym opisem, 25-letni kierujący Audi:

  • najpierw przekroczył prędkość w terenie zabudowanym o 24 km/h
  • następnie wykonał manewr wyprzedzania przed i na oznakowanym przejściu dla pieszych o ruchu niekierowanym
  • a na koniec przejechał na czerwonym świetle.

Policjanci z grupy SPEED naliczyli mu z tego tytułu 35 punktów karnych, co równa się utracie prawa jazdy. Komentujący twierdzą, że niesłusznie, bo przejście dla pieszych nie było niekierowane i tych punktów za to wyprzedanie być nie powinno.

A moim skromnym zdaniem ten film nie pokazuje wszystkich wykroczeń, a jedynie przejazd na czerwonym świetle i przekroczenie prędkości. Faktycznie nie widać tam wyprzedzania na przejściu o ruchu niekierowanym. Można w tym złej jakości filmie dojrzeć przejście dla pieszych za skrzyżowaniem, ale raczej to nie o nie chodzi. Na tym przejściu kierujący Audi nikogo nie wyprzedza. Do "punktowanego" wyprzedzania musiało dojść wcześniej i nie znalazło się ono na filmie.

Miło byłoby, gdyby policja skomentowała swoje nagranie, bo faktycznie można mieć wątpliwości. W filmie padają też nieco zaskakujące słowa policjanta.

"Normalnie pan sobie jeździ"

Bardzo miły pan policjant wszystko wyjaśnia zdezorientowanemu kierowcy Audi. Trochę może jest nawet za miły. Wygląda to trochę dziwnie, jakby obaj znaleźli się w sytuacji "obaj tu musimy być, ale w różnych rolach, przejdźmy przez to bezboleśnie, no muszę panu tę krzywdę zrobić, ale przecież obaj wiemy, o co chodzi".

Kierowca dowiaduje się, że może nie przyjąć mandatu i wtedy policja wysyła wniosek o ukaranie do sądu. Poinformowany zostaje też, że ma 7 dni na odwołanie oraz że nie zapłaci kartą, bo terminal jest zepsuty. Uzbierało mu się do zapłaty 2,3 tys. i z tą kwotą "empatyzuje" policjant. Mówi, że jego zabolałaby ona najbardziej.

Pada też zdanie: ma pan 35 punktów karnych, normalnie pan sobie jeździ. Może wydawać się to dziwne, bo taka liczba punktów powoduje utratę prawa jazdy. Kierujący dowiaduje się, że może jeździć dalej, ale następna kontrola policyjna zatrzyma mu prawo jazdy za pokwitowaniem. Prowadzić auto może do momentu wysłania pisma przez wydział komunikacji z informacją o przekroczeniu punktów i konieczności ponownego podejścia do egzaminu. Trzeba wcześniej udać się na badania psychologiczne i dopiero z ich wynikami zapisać się na egzamin.

Prawo jazdy można odzyskać bardzo szybko

Po pozytywnym wyniku egzaminu następuje wyzerowania konta punktowego. Można jeździć już w dniu zdania egzaminu, a stosowna informacja powinna znaleźć się w aplikacji mObywatel, w postaci tymczasowego prawo jazdy.

Więcej o aplikacji mObywatel:

Policjant mówi, że "świat się nie wali" i że w ciągu 5 dni można odzyskać uprawnienia. Trochę za dużo pocieszania tego kierowcy, jak na mój gust, ale wiadomo, jak jest z gustami.

Cudowny jest ten system w praktyce, skoro po przekroczeniu dozwolonej liczby punktów można jeździć dalej, a tym ważniejszym elementem systemu jest pismo z urzędu, a nie policyjna interwencja. Możliwość odzyskania prawa jazdy po 5 dniach też nie jest przesadnie surowym elementem kary, a policjant jeszcze prawie cię przytula na pocieszenie. Nie wiedziałem, że uprawnienia traci się w tak miłej atmosferze.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA