REKLAMA

Oto Toyota, o której nigdy nie słyszałeś: małe Century w stylu lat pięćdziesiątych i z 2JZ pod maską

Był taki model Toyoty - luksusowy, średniej wielkości sedan o stylistyce retro, wyprodukowany w limitowanej liczbie egzemplarzy, który miał silnik z Supry. Nazywał się Origin i dzisiaj to biały kruk nawet na ulicach Kraju Kwitnącej Wiśni.

Oto Toyota, o której nigdy nie słyszałeś: małe Century w stylu lat pięćdziesiątych i z 2JZ pod maską
REKLAMA

Toyota to niekwestionowany lider sprzedaży w Polsce - mimo to mało wiemy o jej historii. Jej oferta w naszym kraju jest bardzo szeroka, ale to i tak jest małe piwo przy tym, co sprzedaje w ojczyźnie. Obecna gama Toyoty w Japonii liczy znacznie więcej niż ta europejska - obecnie ponad dwadzieścia modeli. Ten stan rzeczy utrzymuje się od lat i w tym czasie Toyota pokazywała w swojej ojczyźnie samochody, o których na Starym Kontynencie byśmy nie śnili. Jednym z nich jest Origin, czyli sedan średniej klasy o luksusowym wyposażeniu, produkowany przez niecały rok.

REKLAMA

Luksusowa Toyota - ale nie Lexus

Pod koniec lat osiemdziesiątych Toyota utworzyła swoją prestiżową markę Lexus, żeby konkurować z zachodnią konkurencją w Europie i Ameryce Północnej. W Azji to nie było potrzebne.

Na szczycie oferty od końca lat sześćdziesiątych znajduje się model Century, który w hierarchii Toyoty wyrasta nawet powyżej Lexusa LS. Celuje bardziej w Maybachy i Bentleye. Dość powiedzieć, że Century to jedyny w historii japoński samochód osobowy z silnikiem dwunastocylindrowym, a specjalnie przygotowanym modelem Century Royal jeździ głowa państwa japońskiego, Jego Cesarska Mość Naruhito.

W październiku 1999 r. Toyota wyprodukowała swój jubileuszowy, 100-milionowy pojazd. Z tej okazji postanowiła, że ​​wypuści na rynek zupełnie nowy model w postaci limitowanej edycji. I że będzie to zmniejszone Century - luksusowy sedan o maksymalnym wyposażeniu, nadwoziu w coraz bardziej modnym stylu retro, lecz o długości niewiele ponad 4,5 m.

Toyota Progrès

Inżynierowie wzięli więc niezbyt urodziwy model Progrès, zostawili to co w nim było dobre - podwozie i silnik, lecz dali nowe, awangardowe nadwozie. Tak powstał model Origin (z ang. źródło, początek).

Tak się zaczynała moda na retro

Podczas, gdy model Progrès przeszedł do historii jako jeden z najbrzydszych, najnudniej wyglądających samochodów, jakie Toyota kiedykolwiek wprowadziła na rynek, tak Origin przyciągał spojrzenia.

Nadwozie Origina było inspirowane pierwszą generacją Toyoty Crown o wewnętrznym oznaczeniu RS, produkowaną w latach 1955-1962 jeszcze pod pierwotną marką Toyopet. Przedni grill Crowna, reflektory i ogólne proporcje zostały wiernie odtworzone, lecz przeniesione w rok 2000, dając początek interesującej limuzynie inspirowanej stylem retro.

W tamtym czasie styl retro na zachodzie dopiero raczkował - modele takie, jak Chrysler PT Cruiser czy Volkswagen New Beetle były dopiero nowością. W Japonii już od kilku dobrych lat można było oglądać auta w rodzaju Nissana Figaro czy dziwactwa od Mitsuoki.

Choć Progrès z zewnątrz nie wyglądał zbyt zachęcająco, to jego wnętrze wręcz przeciwnie - było gustownie wykończone, dobrze wyposażone i eleganckie. Dlatego zostało w całości przeniesione do Origina, który to tylko dostał jeszcze więcej bajerów - dzięki czemu zyskał przydomek „Baby Century”.

W efekcie wnętrza Origina nie powstydziłaby się niejedna większa limuzyna. Zapraszały nas do niego drzwi, z których tylne otwierały się pod wiatr, bez żadnego słupka łączącego drzwi. Nieziemsko wygodne przednie fotele posiadały elektryczną regulację i były obite najwyższej jakości skórą. Deska rozdzielcza była wykończona prawdziwym drewnem i posiadała wszystkie udogodnienia, jakich można było sobie w tamtym czasie życzyć, jak dwustrefowa klimatyzacja, system audio klasy premium, a nawet ekran LCD z nawigacją satelitarną operowaną głosem.

Więcej o Toyotach przeczytasz tutaj:

Eleganckie nadwozie, luksusowe wyposażenie, a silnik sportowy

Origina napędzał chyba najbardziej legendarny silnik Toyoty, czyli 3-litrowe R6 o oznaczeniu 2JZ - tak, to słynne „dwa miliony koni bez zakucia” z Supry Mk4.

Supra nie była jedyną Toyotą, która używała 2JZ. Używały go także modele modele jak Chaser, czy też Progrès, na którym bezpośrednio bazował Origin. Na płaszczyźnie techniki Origin czerpał także z średniej wielkości, dobrze wyposażonych modeli Brevis i Altezza. Żaden z wymienionych samochodów nie był oferowany poza Japonią, ale ten ostatni znalazł sobie miejsce w europejskich i amerykańskich salonach Lexusa, jako pierwsza generacja IS-a.

No i wersja użyta w Originie nie była podwójnie turbodoładowanym 2JZ-GTE, tylko wolnossącym 2JZ-GE. Inżynierowie Toyoty ograniczyli silnik do maksymalnej mocy 212 KM i momentu obrotowego wynoszącego 294 Nm. Była ona przenoszona na tylne koła za pośrednictwem czterobiegowej, automatycznej skrzynią biegów.

Powstało ich więcej niż chciała Toyota

Origin był sprzedawany we wszystkich najważniejszych sieciach dilerskich Toyoty w Japonii - Toyota Store, Toyopet Store i Corolla Store. Produkcja rozpoczęła się w maju 2000 r. i trwała 11 miesięcy, ale wszystkie egzemplarze zostały już zamówione w przedsprzedaży na kilka miesięcy przed zjazdem ostatniego Origina z linii montażowej w fabryce Kanto. To był prawdziwy hit marketingowy tego producenta, cieszący się ogromnym wzięciem.

REKLAMA

Wg początkowych założeń Origin miał być samochodem ściśle limitowanym - miało powstać tylko 1000 egzemplarzy, z których wszystkie zostałyby sprzedane w Japonii. Ostatecznie nieznacznie zwiększono produkcję: do 1073 egzemplarzy.

Dziś Toyota Origin jest rzadkością nawet w Japonii. Nie tylko ze względu na niewielką liczbę egzemplarzy, ale być może także przez cenny w oczach tunerów silnik - niewykluczone, że jakiś Origin został pozbawiony swojego serca na rzecz jakiegoś projektu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA