Toyota Highlander wjeżdża do Polski. Hybrydowy SUV dla tych, dla których RAV4 to za mało
Na pytanie o to, ile SUV-ów można mieć w ofercie, europejski oddział Toyoty zdecydował się odpowiedzieć: wszystkie. I w związku z tym właśnie zapowiedział wprowadzanie - w tym także i do Polski - nowego modelu: dużej Toyoty Highlander.
Nowość jest w tym przypadku oczywiście względna - auto zostało po raz pierwszy zaprezentowane w pierwszej połowie zeszłego roku, natomiast odmiana hybrydowa dostępna jest w sprzedaży od początku 2020 r. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno ona, jak i jej poprzednicy, nie była jeszcze oferowana w Polsce, więc - podobnie jak Camry - jest to dla nas nowość.
Toyota Highlander - dla tych, którym nie wystarczy RAV4.
Auto było natomiast obecne m.in. w amerykańskiej ofercie japońskiej marki, gdzie zajmowało miejsce - zarówno cenowo, jak i rozmiarowo - ponad RAV4. Toyota Highlander na długość mierzy sobie bowiem aż 4950 mm - dla porównania, obecny RAV4 ma tylko 4,6 m. Jeśli więc ktoś koniecznie chciał hybrydowego SUV-a od Toyoty, ale blokowało go to, że RAV4 był zbyt mały, Japończycy właśnie wytrącają mu wszystkie argumenty przeciw.
Highlander będzie miał też oczywiście inne zalety w porównaniu do RAV4. Będzie miał m.in. większy bagażnik (658 l kontra 580 l, 1909 l po złożeniu oparć kanapy), a także pomieści w swoim wnętrzu maksymalnie 7 osób, podczas gdy mniejszy SUV Toyoty przewiezie maksymalnie 5 pasażerów.
No i oczywiście będzie hybrydą z AWD.
Nie, nie ma co liczyć na to, że w Europie zadebiutuje odmiana z 3,5-litrowym V6, tak samo jak nie miało to miejsca w przypadku Camry. Nie ten kontynent, przykro mi.
Toyota Highlander zadebiutuje w Polsce jako klasyczna hybryda, w której za napęd będzie odpowiadał 2,5-litrowy silnik benzynowy pracujący w cyklu Atkinsona, wspomagany przez silnik elektryczny umieszczony przy tylnej osi. W sumie taki układ będzie generował 244 KM - niestety Toyota nie podała w komunikacie prasowym osiągów tego zestawu. Wiadomo tylko tyle, że w średnie spalanie ma wynieść od 6,6 l na każde przejechane 100 km/h, choć realne spalanie poznamy pewnie dopiero podczas testów.
Przy okazji dla tych, którzy lubią ciągnąć coś za samochodem - napęd Highlandera ma pozwolić na ciągnięcie przyczepy o masie do 2 ton.
Co na pokładzie?
Według Toyoty ma być na bogato. Lista wyposażenia obejmuje m.in. 12,3-calowy ekran dotykowy z Apple CarPlay i Android AUto, wyświetlacz przezierny, ładowarkę bezprzewodową, wentylowane fotele, wirtualne lusterko wsteczne, wejścia USB w pierwszym i drugim rzędzie, 20-calowe felgi, a także opcję wyboru trybów jazdy (w trym tryb Trail).
Niestety nie będzie szału, jeśli chodzi o personalizację wnętrza. Będzie można wybrać opcję czarną lub... grafitową. Nie jestem przy tym pewien, którą z nich pokazano na zdjęciach prasowych.
To kiedy mogę kupić i za ile?
Kiedy? Sprzedaż w Europie ma się zacząć od początku przyszłego roku. Za ile? Tego na razie oficjalnie nie podano. RAV4 w odmianie hybrydowej zaczyna się od niecałych 147 000 zł. Biorąc pod uwagę różnicę w rozmiarze i zapewnie wyposażeniu standardowym, nie liczyłbym na to, że Toyota Highlander będzie na start wyceniona wyraźnie taniej niż 200 000 zł (no, może jakieś 180 000 zł).
Choć pewnie i tak nie przeszkodzi jej to w zdobyciu odpowiedniej popularności, a mogę się założyć, że już teraz dealerzy odbierają zapytania o to, kiedy takiego Highlandera będzie można zamówić. Chyba że klienci jeszcze myślą, czy może jednak RAV4, a może C-HR, a może w ogóle wystarczy im Yaris Cross.
Inna sprawa, że nadchodzą dobre czasy dla tych, którzy szukają dużego SUV-a nie-premium. Będzie Highlander, będzie nowe Sorento, może ktoś też wpadnie na pomysł, żeby sprowadzić do nas oficjalnie np. Kię Telluride? O ile oczywiście ta doczeka się jakiejś odmiany hybrydowej.