Parkingowe kuriozum w Konstancinie. Chęć zysku przysłoniła zdrowy rozsądek
Czy chcielibyście korzystać z płatnego parkingu, który ma postać nieoświetlonego, piaszczysto-błotnistego placu o bardzo nierównej nawierzchni? Ja też nie, ale firma Apcoa uważa inaczej.
W centrum podwarszawskiego Konstancina, tuż koło ronda gdzie znajduje się m.in. urząd gminy i znany punkt gastronomiczny z kurczakami, od lat straszył kawałek nieużywanego placu. Był on głównie zarośnięty trawą, choć czasem parkowały na nim samochody. Ale głównie te o powiększonym prześwicie, bo normalna osobówka mogłaby nie dać sobie rady. Wszystko to funkcjonowało na zasadzie zwyczajowej – ani nie były to wyznaczone miejsca parkingowe, ani też nie istniał żaden zakaz. Jednak takie oazy wolności muszą przegrać z wolnym rynkiem.
Kilka tygodni temu teren został oznakowany
Kiedyś był tu placyk z drzewami. Potem ktoś zbudował betonową nadbudowę i powstały dwa poziomy. W roku 2021 drzewa wycięto i placyk stał pusty, a teraz... dalej jest pusty, za to pojawiło się obfite oznakowanie. Nic bowiem nie podnosi tak poziomu ucywilizowania, jak postawienie kilkunastu znaków drogowych. Moja ulubiona konfiguracja to ta:
Mamy znaki „parking” i „koniec parkingu” w losowej odległości od siebie, pod losowym kątem. Mamy koszmarną nawierzchnię placu, z dziurami i wyrwami gdzie można stracić zawieszenie lub nogę, zwłaszcza po zmroku, ponieważ jest tam zupełnie ciemno. Nie wiadomo jak tu parkować, czy zaryć autem w tę piaszczystą łachę na końcu? Czy istnieje jakikolwiek sposób parkowania, czy należy postawić samochód po prostu pośrodku i uznać, że jest zaparkowany?
Na to pytanie szukałem odpowiedzi w regulaminie
Regulamin jest prosty: płaci się zawsze, chyba że robi się zakupy w pobliskim markecie na literę C. Należy zarejestrować tablice rejestracyjne w tablecie przy kasie i wtedy mamy godzinę postoju za darmo. Wprawdzie trochę mi się to kłóci z chronologią, bo wypadałoby najpierw zapłacić, a potem pójść na zakupy – ale może w założeniu najpierw idziemy do tabletu przy kasie, następnie tam wpisujemy nasze tablice, a dopiero potem rozpoczynamy zakupy, wybieranie wędlin itp. Aby to zrozumieć, to wszystko musiałoby mieć jakiś sens.
I jeszcze panorama całości od strony wjazdu z ulicy Bielawskiej.
Nie wiadomo czy kierowcy parkujący po lewej stronie, tj. biały Ford i brązowy van parkują już na parkingu Apcoa. Raczej nie, bo stoją przed znakiem informującym o początku parkingu, a nie za. W sumie gdyby zaparkować tuż przed tą tyczką znaku, to nie można byłoby nas skasować za brak opłaty, ponieważ nie istnieje żadna wyznaczona linia początku strefy parkingowej. Z pewnością parking nie obejmuje całego placu, ponieważ w żadnym miejscu oznakowanie tego nie potwierdza.
Nie mam nic przeciwko płatnym parkingom, wręcz je uwielbiam
Niestety, mam też prawo oczekiwać, że firmy obsługujące te płatne parkingi będą trzymały jakiś minimalny poziom. Firma Apcoa działa w wielu krajach Europy, parkowałem na ich parkingach w Szwecji czy Danii. Jestem więc nieco zdziwiony, że tak duży operator parkingów zrobił taki manewr. To na pewno zgodne ze standardami? Bo na stronie marki Apcoa zamieszczono krótki opis działania ich parkingów. Ten spełnia mniej więcej jedno kryterium, tj. oznakowania pionowego, a i to byle jak. Ja wiem, że liczy się zyskowność, ale na ten moment mamy sytuację, gdzie plac wcześniej czemuś służył, a teraz nie służy niczemu, zwłaszcza że tuż obok znajduje się normalny, brukowany parking (również Apcoa) i darmowe miejsca parkingowe miejskie.
Ale można było dopisać sobie do portfolio prestiżową lokalizację – w Konstancinie.
