REKLAMA

Policja niewidzialna dla Tesli – Autopilot nie widzi radiowozów

Ostatnie dni przynoszą wieści o kolejnych wypadkach z udziałem Tesli i funkcjonariuszy policji. Ale nie tylko 

Tesla zdalne wyłączenie
REKLAMA
REKLAMA

Niestety, ostatnie doniesienia są tragiczne. Jak donosi Bloomberg, w poniedziałek w chińskim mieście Taizhou kierujący Teslą Model X potrącił dwóch funkcjonariuszy policji. Jeden z nich stracił życie, drugi z obrażeniami trafił do szpitala. Tesla zobowiązała się do współpracy z władzami i wsparcia w wyjaśnieniu przyczyn tego wypadku. Póki co nie podano do publicznej informacji żadnych szczegółów, nie wiadomo, czy samochód poruszał się korzystając z Autopilota.

Na Autopilocie jechał Model S, który rozbił radiowóz w Waszyngtonie

Wypadek miał miejsce w ostatni weekend. Samochód z 2015 r. uderzył w zaparkowany na skraju drogi radiowóz. Auto częściowo blokowało pas ruchu zabezpieczając miejsce kolizji, miało zapalone światła ostrzegawcze, ale to nie uchroniło go przed uderzeniem ze strony Tesli. Jak podaje People.com kierowca Tesli potwierdził, że samochód poruszał się w trybie Autopilota. Tym razem nikomu nie stała się krzywda.

fot. Snohomish County Sheriff's Office

Mniej szczęścia miał 23-latek prowadzący Model S w Arizonie

Prowadzący to za dużo powiedziane – siedział za kierownicą, ale samochód poruszał się korzystając z Autopilota. Auto uderzyło w stojący na skraju drogi radiowóz, który pchnięty siłą uderzenia zatrzymał się na stojącym przed nim ambulansie. Jedynym poszkodowanym był siedzący za kierownicą Tesli – trafił do szpitala z poważnymi, acz nie zagrażającymi życiu obrażeniami.

Na początku maja w kalifornijskiej Fontanie za kierownicą Modelu 3 zginął 35-latek

O 2:30 nad ranem jego Model 3 roztrzaskał się o wywróconą ciężarówkę. Człowiek ten był członkiem lokalnego klubu miłośników Tesli, kochał swoje auto i na swoim profilu na Instagramie zachwalał Autopilota, który ściągał mu z głowy problem nudnej jazdy autostradą. Według wstępnych ustaleń policji, w samochodzie na moment przed wypadkiem Autopilot był włączony.

REKLAMA

No dobra, ale przecież samochody innych marek też się rozbijają

Jasne, ale inni producenci nie sugerują klientom, że ich produkty są w stanie prowadzić się same. Autopilot, nawet z funkcją Full Self Driving, wciąż wymaga od kierowcy zaangażowania w prowadzenie auta i sprawowania nad nim kontroli. A jego zdolności nie wykraczają ponad drugi poziom autonomii według skali SAE. I dopóki ludzie będą chwalić się prowadzeniem Tesli z tylnej kanapy twierdząc, że właśnie do tego została ona zaprojektowana, warto będzie przypominać o tym, że to nie jest pojazd o nadprzyrodzonych zdolnościach. Również dla bezpieczeństwa tych, którzy Teslami nie jeżdżą, ale mogą zostać przez nie upolowani. Skoro Autopilot nie radzi sobie z ominięciem radiowozu stojącego w nocy na bombach, to chyba faktycznie coś jest z nim nie tak i może wypadałoby choć zmienić mu nazwę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA