REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Felietony

Taksówkarze odchodzą z zawodu. Poszedłem na postój zapytać o przyczny i zwiędły mi uszy

Poszedłem na postój i zapytałem jednego z łódzkich taksówkarzy z kilkudziesięcioletnim stażem, jak się dziś pracuje w tym fachu. Z wielką przykrością przyszło mi słuchać, jakie czasy nastały dla tego niegdyś prestiżowego zawodu.

24.05.2024
12:05
taxi ITD
REKLAMA

Niedawno red. Grabowski odwiedził krakowskie MPK, gdzie miał okazję pojeździć przepiękną taksówką marki Warszawa i przypomnieć sobie oraz Wam o tym, jak wyglądał i czym był zawód taksówkarza w minionych dekadach. Po blasku dawnych czasów pozostał tylko cień, ale tak kiepsko, jak obecnie, prawdopodobnie nie było jeszcze nigdy.

REKLAMA

Zawód taksówkarza. Jak bardzo jest dziś źle?

Rzeczpospolita zleciła na ten temat badania firmie Dun & Bradstreet. Okazuje się, że tylko w 2024 r. taksówkarze zawiesili 1,8 tys. działalności, głównie jednoosobowych. Jak wiele z nich zostało odwieszonych? Jedynie 16. A co z nowymi działalnościami? Gazeta.pl podaje, że w obecnym roku przedsiębiorcy zarejestrowali 1243 działalności taksówkarskie, jednocześnie 1636 firm zostało wykreślonych. To oznacza, że od początku stycznia do połowy maja flota polskich taksówek skurczyła się o blisko 400.

Po przeczytaniu tych danych zacząłem drapać się po głowie - przecież biznes przewozu osób zdaje się przeżywać boom. Ostatnio zdarzyło mi się kilka razy, że zamówiony przeze mnie samochód wysadzał inną osobę i od razu zabierał mnie - niczym w filmach z Nowego Jorku. Dlatego postanowiłem spytać samych zainteresowanych, ale okazało się to bardziej skomplikowane niż sądziłem.

Popyt jest, ale co z tego

W okolicy mojego domu są co najmniej trzy postoje dla taksówek. Byłem przekonany, że bez problemu zastanę tam wyjadaczy tego zawodu i sobie porozmawiamy. Nic z tego, bo w czwartkowe przedpołudnie taksówki pracowały jak mrówki: jeden postój był zupełnie pusty, na drugim było jedno auto, ale puste (darmowy parking, hehe). Na trzecim były dwa samochody, ale zanim do nich doszedłem, do obu ktoś wsiadł i odjechały. Trzecie auto podjechało, ktoś wysiadł, ale od razu pojawił się klient i znowu nie było okazji porozmawiać. Dwa kolejne wysadziły klientów i zniknęły bez postoju. To tak wygląda ten impas?

W końcu udało mi się spotkać taksówkarza podczas wieczornego spaceru z psem. Zapytałem go o te dane o kurczeniu się branży i w odpowiedzi od razu usłyszałem, że mój rozmówca sam planuje zamknąć swoją działalność. Czyżby jednak było źle? Okazuje się, że branżę trawią różne choroby.

Szywniutko

Mój rozmówca to taksówkarz starej daty - kiedy spytałem go o staż odpowiedział, że „jeszcze nie było GPS-ów”. Używając takiego sformułowania, zrozumiałem, że dobry taksówkarz kiedyś miał „coś”, czego nie mieli inni - unikatową znajomość miasta. Dziś teoretycznie każdy może wsadzić sobie smartfon z GoogleMaps w uchwyt i wozić ludzi, ale to nie znaczy, że będzie taksówkarzem. Mój rozmówca argumentuje: "Bo wie Pan, jak klient prosi o cokolwiek, to ja mogę w wielu rzeczach pomóc. Ci z aplikacji zwykle nie wiedzą nic o mieście, więc nie pomogą. Dobrze, żeby w ogóle taki kierowca zrozumiał coś po polsku” 

Zapytałem, czy sam świadczy usługi na aplikację oprócz pracy w klasycznej korporacji taksówkarskiej. Sympatyczny starszy pan obruszył się i przyznał, że nie robi czegoś takiego - albo pracujesz dla korporacji na 100 proc., albo wcale - takie ma zasady.

Nowa konkurencja w postaci kierowców na aplikacje, oferujących przejazdy w bardzo niskich cenach, wykańcza klasycznych taksówkarzy. Ci nie poddają się i chcą walczyć z nimi jakością. To działa i to w dwie strony. Okazuje się, że od czasu „tanich przejazdów” z klasycznych taksówek korzystają normalniejsi i przyjemniejsi ludzie. Mniej jest chamów, mniej jest pijaków.

Ludzie są milsi, ale niewielka pociecha, bo w branży brakuje pieniędzy

Stawki wymuszone przez aplikacje sprawiają, że bardzo trudno jest zarobić. „Na opłaty wystarcza, na moje osobiste wydatki raczej też, ale koszty utrzymania auta są zbyt wysokie. Ten samochód (kilkuletni, segmentu C) kupiłem jeszcze w salonie, ale widział pan obecne ceny. Bez 150 tys. zł nie mam czego szukać."

Zakup nowego samochodu to jedno, ale utrzymanie obecnego również jest kosztowne

W tym miejscu dowiedziałem się o specyfice pracy w Łodzi. Dziury są wszędzie, nawet w nowych jezdniach. Wystarczy zaliczyć spotkanie z niewidocznym kraterem i cały potencjalny zarobek na kursie może zamienić się duży, niechciany wydatek. Szczególnie źle jest zimą, bo pułapki chowają się w kałużach oraz pod śniegiem. Teoretycznie jezdnie są ubezpieczone, ale załatwienie takiej sprawy trwa tygodniami. Gdyby taksówkarz chciał rozwiązać sprawę bezgotówkowo, musiałby przestać pracować do czasu ukończenia naprawy.

Kolejny problem stanowią konflikty pomiędzy taksówkarzami i strażą miejską

Na reprezentacyjnej łódzkiej ulicy, Piotrkowskiej, obowiązują specjalne zasady poruszania się dla taksówek. Zrozumienie tych zasad wydaje się być problematyczne dla obu stron, co rodzi konflikty, które czasami kończą się w sądzie. W takich sporach nie ma realnych zwycięzców, a mimo to syzyfowa walka trwa.

Nasza krótka rozmowa miała niezbyt optymistyczną konkluzję

Człowiek, z którym rozmawiałem przeżył pojawienie się GPS-ów, przeżył wprowadzenie kas fiskalnych, przeżył pojawienie się przejazdów na aplikacje, przeżył kryzys związany z pandemią oraz wszystkie podwyżki cen paliw i opłat. Przetrwał, ale jest bardzo zmęczony i ma po prostu dość.

Czy to oznacza, że w tym zawodzie nie da się już pracować? To raczej nieprawda, bo popyt na usługi jest bardzo duży. Prawdziwym problemem są warunki pracy i dziesiątki kłód kładzionych pod nogi taksówkarzom.

REKLAMA

Ostatnim gwoździem do trumny będą prawdopodobnie autonomiczne taksówki. Nie wiadomo kiedy to nastąpi, a póki co branża powinna przestać zjadać własny ogon i wstać z kolan. Jak to zrobić? Np. zakazać dumpingowych cen za przejazdy, choć szukanie sprawiedliwości nie będzie łatwe. Aplikacje wyświetlają wysokie stawki, a na koniec naliczają duże rabaty - taki szacher-macher.

Rząd podejmuje próby: najnowszy pomysł ustawodawcy to wprowadzenie wymogu posiadania polskiego prawa jazdy. Ten ruch powinien mieć realny wpływ na podniesienie bezpieczeństwa oraz kosztów realizacji przejazdów dla film działających na granicy legalności. Miejmy nadzieję, że to pomoże, choć mój rozmówca nie był co do tego przekonany.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA