Takiego Żuka jeszcze nie widzieliście. To Unimog na miarę naszych możliwości
W ojczyźnie Żuka - Lublinie - powstaje wyjątkowy projekt na bazie tego kultowego auta. "Żuktor" to osobliwa wariacja na temat polskiego samochodu dostawczego, doprawiona niemieckim Unimogiem.
Chyba żaden z polskich samochodów dostawczych nie jest tak kultowy, jak produkowany w Lublinie Żuk. Przez 39 lat produkcji recepta na ten samochód zasadniczo się nie zmieniła, przez co z naprawdę niezłego jak na swoje czasy pojazdu roboczego, pod koniec XX w. pośród Ducato, czy Sprinterów wyglądał jak jaskiniowiec idący przez centrum Warszawy.
Jednak prosta jak konstrukcja cepa technika ma też swoje ogromne plusy. Żuk z łatwością może zostać bazą do bardzo ciekawych przeróbek. Jedną z najnowszych jest osobliwe, lecz wywołujące uśmiech na ustach dzieło pana Leszka Gardyńskiego, którym pochwalił się na grupie "Fani motoryzacji" na portalu Facebook.
"Żuktor", czyli pogromca bron
Twórca nazywa go pieszczotliwie "Żuktor", jako połączenia Żuka i traktora. Ostatnio pochwalił się małą aktualizacją na temat swojego projektu, gdyż ostatnio nabrał trochę kształtu. Dołożył do dwuosobowej kabiny samochodu pakę, oraz pomalował go na ceglastą czerwień i słoneczną żółć - kolory często spotykane na ciągnikach Ursus. Cała kabina jest odchylana na modłę samochodów ciężarowych, odsłaniając silnik.
Motor jest zaś nieoryginalny i pochodzi z Nissana Vanette - to diesel oznaczony LD23 o pojemności 2.3 l, o mocy 75 KM, która jest przenoszona na tylne koła. Rama jest całkowicie autorska - twórca sam ją zespawał z profili. Przyznaje on, że na razie tylna część auta jest za lekka, gdyż podczas orki tył ściąga w lewo i trzeba dociążyć pakę.
Praca nada Żuktorem trwa na razie od kilku miesięcy, choć raczej jest już bliżej zakończenia niż początku. Panu Leszkowi życzymy wytrwałości w dokończeniu projektu na tip-top, bo takie pojazdy to naprawdę fajne ciekawostki w świecie polskiej motoryzacji.
Więcej o polskiej motoryzacji przeczytasz tutaj:
