REKLAMA

Znany dyskont chce przesiąść się na elektryczne ciężarówki. Część klientów powinna zrezygnować z bułek

Co by było, gdyby jedna z czołowych niemieckich sieci dyskontów przesiadła się na ciężarówki elektryczne? Czy mogą mieć sens i efektywnie dostarczać towary do sklepów? Odpowiedź brzmi: tak, ale…

Znany dyskont chce przesiąść się na elektryczne ciężarówki. Część klientów powinna zrezygnować z bułek
REKLAMA

Rewe to jedna z czołowych niemieckich sieci marketów spożywczych. Kto był za naszą zachodnią granicą, z pewnością kojarzy charakterystyczne logo - a może i wpadł tam po żelki Haribo, waniliową Coca Colę i napój Mezzo Mix. Chyba że tylko ja to zawsze kupuję w Niemczech…

Jeśli chodzi o liczby: z dwóch centrów dystrybucyjnych Rewe do ponad 500 sklepów w promieniu 230 kilometrów codziennie jeździ ponad 200 ciężarówek z silnikami wysokoprężnymi. Co by było, gdyby wymienić je na elektryczne? A raczej: co będzie, gdy będzie to już konieczne?

REKLAMA

Sprawdził to instytut badawczy Fraunhofer ISI

To jeden z najważniejszych niemieckich instytutów badawczych. W swoim raporcie przyjrzał się temu, co by się stało, gdyby cała flota ciężarówek Rewe została z dnia na dzień wymieniona na elektryki.

Tak, jak można by podejrzewać - efekt byłby słaby. Mniej więcej taki, jak w wizjach elektrosceptyków. Elektryczne ciężarówki byłyby w stanie pokryć tylko 32 proc. tras i dałyby radę przewieźć 57 proc. ładunków. Niezbędne byłoby dokupienie dodatkowych pojazdów, a część sklepów otrzymywałaby towar z opóźnieniem, ze względu na konieczność ładowania baterii w trasie. Wypadałoby, żeby część klientów zrezygnowała z bułek.

Ale tak działoby się tylko w sytuacji, w której zmiana ograniczyłaby się do wymiany pojazdów - i tyle. Gdyby jednak wdrożyć inteligentne planowanie trasy, sytuacja znacznie by się poprawiła.

Wtedy e-ciężarówki obsłużyłyby 54 proc. tras

Gdyby tak planować trasy i ładunki, by uwzględnić możliwości i ograniczenia e-ciężarówek, te same wozy (bez zwiększania ich liczby) mogłyby obsłużyć już 54 proc. tras i zrealizowałyby 85 proc. dostaw. Co więcej, oszczędności w kosztach eksploatacji wzrosłyby z 3 proc. do 8 proc. - i to bez konieczności inwestowania w większe baterie czy nowsze ciężarówki.

Analiza objęła aż 38 tysięcy dostaw realizowanych na terenie Niemiec. Jakie wnioski z niej płyną? Kluczowe jest odpowiednie zarządzanie flotą, a nie tylko jej wymiana. Instytut badawczy podkreśla, że firmy logistyczne powinny szkolić się w planowaniu, inwestować w inteligentne systemy zarządzania trasami i dostosowywać operacje do nowych technologii transportowych. Sama firma Rewe nie unika e-ciężarówek i korzysta np. z Mercedesów eActrosów m.in. w Berlinie i Brandenburgii. Współpracuje też ze startupem, który pracuje nad tym, by… wysłać kierowców na emeryturę. Czyli by wprowadzić ciężarówki autonomiczne.

REKLAMA

Podsumowując: jeszcze nie jest świetnie

Wymiana ciężarówek to póki co jeszcze spore utrudnienie dla flot. Bułki, wędliny itd. mogłyby dojeżdżać nieco nieświeże. Ale od takiej wymiany i tak nie uciekniemy. Chyba że jednak wygra wodór. W osobówkach już przegrał, ale w transporcie ciężkim nie jest to wykluczone.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-26T12:02:28+02:00
Aktualizacja: 2025-07-25T16:33:18+02:00
Aktualizacja: 2025-07-24T14:34:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-24T11:44:30+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA