REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Felietony

Dzięki strefie czystego transportu znikną ci stany lękowe, a lekarz obniży stawki. Propaganda się toczy jak beczka

Codziennie zadaję sobie pytanie: czy propagandziści SCT doszli już do ściany z rozpowszechnianiem bzdur? I codziennie udaje się tę ścianę przebić.

17.06.2024
17:47
Dzięki strefie czystego transportu znikną ci stany lękowe, a lekarz obniży stawki. Propaganda się toczy jak beczka
REKLAMA

Za dwa tygodnie rusza strefa czystego transportu w Warszawie. Ludzie albo o tym nie wiedzą, albo – jeśli wiedzą, to są temu przeciwni. Do ataku ruszyli więc opłaceni przez lobbystów siewcy propagandy, którzy próbują nas przekonać, że strefa czystego transportu uleczy nie tylko nasze płuca, ale także obniży wydatki na lekarzy i ukoi stany lękowe. Przedstawię Wam teraz treść tego komunikatu z komentarzem prostującym go w stronę prawdy.

REKLAMA

Od 1 lipca Warszawa wprowadza pierwszą w regionie Strefę Czystego Transportu, której celem jest ograniczenie wjazdu do centrum najbardziej zanieczyszczających powietrze pojazdów. Do 2028 roku osoby płacące w stolicy podatki mają czas na przygotowanie się do regulacji obowiązujących w SCT.

Nie na „przygotowanie się do regulacji” tylko na „WYMIANĘ SAMOCHODU NA NOWSZY, ZA KTÓRY BĘDĄ MUSIELI SAMI ZAPŁACIĆ”.

Pisząc o SCT media skupiały się na zakazach i rzekomemu ograniczaniu wolności, co podnosiło emocje, ale zsuwało na dalszy plan główny cel tego rozwiązania. Transport w stolicy emituje 75% toksycznych tlenków azotu i pochodzą one przede wszystkich z rur wydechowych starych diesli

Zakazy i ograniczenia nie są rzekome, tylko są prawdziwe. Co do statystyki, zaraz się przekonamy że to co napisano, to po prostu nieprawda.

SCT przez przeciwników przedstawiana jest jako narzędzie do walki z samochodami, które ma dyskryminować osoby najuboższe. Clean Cities Campaign wskazuje, że dzięki poprawie jakości powietrza, osoby najuboższe będą mogły ograniczyć wydatki na leczenie chorób układu oddechowego.

SCT nie dyskryminuje osób najuboższych, tylko faworyzuje najbogatsze. Bogaci z nowymi samochodami dostaną za darmo to, czego zakaże się biednym ze starszymi samochodami. Osoby najuboższe będą mogły ograniczyć wydatki na leczenie chorób układu oddechowego? Obawiam się, że jest to tzw. pobożne życzenie, nikt tego nie sprawdził i nie zmierzył. Są to „ewentualne skutki”. Mamy więc ewentualne i mało realne rezultaty, ale realne i brutalne zakazy. Przypomnę: od lipca wielu z was nie dojedzie do domu swoimi samochodami.

Każdego roku z mapy Polski znika miasto wielkości Sieradza. Tyle osób przedwcześnie umiera z powodu zanieczyszczonego powietrza. Dzięki licznym badaniom naukowym wiemy, w jak szeroki sposób smog szkodzi naszemu zdrowiu – powoduje nie tylko astmę, POChP i nowotwory, ale nawet cukrzycę, demencję i problemy zdrowia psychicznego

I co to ma wspólnego z SCT, które obejmie 0,012 proc. powierzchni Polski? Od objęcia 0,012 proc. Polski strefą z mapy przestanie znikać miasto wielkości Sieradza? To są zwykłe propagandowe kłamstwa.

Dzięki obniżeniu emisji spalin transportu Warszawa może uniknąć 945 przedwczesnych zgonów rocznie.

Bez podania definicji przedwczesnego zgonu to zdanie jest bezwartościowe. Ile powinien żyć człowiek, żeby jego zgon nie był przedwczesny? Utrudnia się życie dla milionów obywateli, żeby 945 osób mogło żyć rok dłużej.

W Warszawie rocznie ponosimy koszt ponad 19 miliardów złotych w związku z zanieczyszczeniem powietrza (to ponad 10 tys. złotych rocznie na osobę).

Brak źródła danych. To znaczy ja znalazłem to źródło i jest nim ten raport. Tylko że ten raport mówi zupełnie coś innego. Pokazuje, że niezależnie od tego czy strefa jest, czy jej nie ma, koszty związane z zanieczyszczeniem powietrza są olbrzymie. W Londynie, który ma największą strefę na świecie, te koszty to ponad 11 miliardów euro rocznie. W Berlinie, który ma strefę od wielu lat, koszty są o wiele wyższe niż dla Warszawy. Poza tym obliczono, a raczej dokonano ich estymacji w szaleńczo dziwny sposób, obliczając tzw. YOLL, czyli stracone lata życia. Jeśli średnia życia dla danego kraju to np. 74 lata, to jeśli ktoś w danym mieście umarł mając lat 72, to stracił dwa lata, czyli jesteśmy do tyłu o 140 tys. euro. A co, jeśli umarł, bo palił papierosy? No cóż, dlatego w raporcie mówi się o szacunkowych kosztach, ale w propagandzie warszawskiego ratusza już po prostu o kosztach.

Ale na tym nie koniec, bo ten sam raport, na który ratusz się powołuje, mówi o tym, że największą trucizną nie są tlenki azotu, tylko pyły zawieszone PM 2,5. A tych strefa nie tylko nie zlikwiduje, ale nawet zwiększy ich emisję, ponieważ samochody będą musiały przejeżdżać więcej, a nie mniej kilometrów. Zobaczcie, to jest zrzut ekranu dokładnie z tego raportu przedstawiający wykres udziału trujących substancji w powietrzu. Tlenki azotu to tylko 8,5 proc. całości.


Ale to nadal nie koniec, bo jest jeszcze lepiej

Miasto Warszawa próbuje nas przekonać, że na stacjach pomiarowych normy tlenków azotu i pyłów zawieszonych są stale potwornie przekroczone, zamieszczając na własnej stronie wykres, który temu zaprzecza:

Tlenki azotu przekroczone były znacząco tylko w 2019 r. Od tego czasu ich stężenie utrzymuje się na poziomie normy. PM10 przekroczono tylko raz, a PM2,5 również jest w normie – z wyjątkiem roku 2019. To nieprawda, że w Warszawie przekroczenia są znaczące. Znaczące przekroczenia są zimą w małych miejscowościach. Rekordy biją Siedlce czy Otwock.

SCT w Warszawie już w pierwszym etapie spowoduje spadek emisji tlenków azotu (NOx) o 11% i pyłów (PM) o 20%. A do 2028 r. ograniczy obydwie emisje o ponad połowę.

Jak, skoro w pierwszym etapie wytnie tylko dwa procent pojazdów? Ale drugie pytanie: skoro do 2028 r. obniży obie emisje o ponad połowę, to po co w 2028 r. wprowadzać jeszcze większe restrykcje? Przypomnę, że w ostatecznym rozrachunku do Warszawy nie wjadą samochody nawet z roku 2020 z Euro 6. Ale wiecie, jeśli w 2028 r. obie emisje nie będą obniżone o połowę, to twórcy SCT powinni iść do sądu.

Wprowadzenie SCT miało realny wpływ na poprawę zdrowia Londyńczyków m.in o 14,5 % ograniczona została zapadalność na przewlekłe choroby płuc oraz o 17% spadła liczba zwolnień lekarskich. Wprowadzenie w Londynie zaostrzonej Strefy Czystego Transportu zmniejszyło liczbę schorzeń o 22,5%, stany lękowe o 6,5% oraz zwolnienia lekarskie o 18%. *

Strefa czystego transportu obniża stany lękowe. Czyli jeśli na widok samochodu sprzed 2020 r. odczuwacie lęk, to strefa was uleczy. Ten poziom robienia z ludzi idiotów zakrawa już na mema.

Ale najlepsze jest to, że strefa działałaby nawet gdyby jej nie było

Wszystko wskutek odnawiania się parku samochodowego i aut o coraz wyższej normie emisji spalin. Czyli władze Warszawy odtrąbią sukces i powiedzią, że jest lepiej nawet mimo to, że strefa poza ogromnymi utrudnieniami nie przyniesie żadnych korzyści. Takie same sukcesy odniesie np. Poznań czy Bydgoszcz, które nie zrobią w tym czasie nic.

Przypomnę jeszcze na koniec, że strefa czystego transportu obejmie wszystkich

REKLAMA

To nie ma znaczenia, że mieszkańcy mają więcej czasu na wymianę auta. Nie ma również znaczenia to, że nie masz samochodu ani prawa jazdy. Zdrożeją usługi transportowe i wszystkie te, które transportu wymagają. Więcej zapłacisz za elektryka, hydraulika, ogrodnika, dekarza. Jedynym celem strefy jest zmuszenie ludzi do kupowania nowych samochodów, co nabija kieszenie koncernom motoryzacyjnym i to one, rękami stowarzyszenia PSPA, lobbowały za jej utworzeniem. Cała ta hucpa z rzekomo czystszym powietrzem jest nieweryfikowalna z poziomu zwykłego obywatela, musi uwierzyć w to, co wciskają mu władze. Nie czujesz jakie czystsze powietrze? Jest czystsze, na serio! Uśmiechaj się, wierz i kupuj nowe auta.

Zdjęcie główne: KELLEPICS - Pixabay

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA