Kiedyś te auta mogły być czyimś marzeniem. Teraz znikają z ulic i z rynku wtórnego
Jeśli chcesz kupić chleb - po prostu idziesz do sklepu i go kupujesz. Jeśli jednak chciałbyś sobie sprawić konkretny model auta używanego, sprawa nie jest taka prosta. Niektóre ze starszych modeli aut coraz rzadziej pojawiają się w ogłoszeniach i na drogach. Dziś możesz je jeszcze kupić, ale za rok czy dwa może być gorzej.
Obecnie spora część społeczeństwa marzy o samochodach typu SUV czy crossover, ale zanim stały się one popularne, wiele osób pragnęło kupić sobie po prostu wygodny pojazd klasy średniej czy nawet wyższej. Oczywiście, nierzadko marzenia te rozbijały się o różne kwestie - a to finansowe, a to niepraktyczności sporego auta w dużym mieście, a to innych oczekiwań rodziny.
Dla wielu aut jest teraz ostatni dzwonek, by w ogóle myśleć o ich zakupie. Wszystkie z nich są konsekwentnie eliminowane z ruchu przez awarie, rdzę lub po prostu rosnące koszty eksploatacji - nierzadko zbyt wysokie jak na niezbyt już młode pojazdy. Jedyną różnicą między nimi za 2 lub 3 lata będzie to, czy zostaną kompletnie zapomniane (i przy okazji zezłomowane), czy też może nieliczne jeżdżące rodzynki zaczną osiągać niebotyczne ceny. Nie trzeba tłumaczyć, że oba te scenariusze nie wróżą dobrze osobom, które zbyt późno się „obudzą”. Zróbmy więc małą pobudkę i popatrzmy na kilka wymierających modeli.
Audi A6 (C5)
Zacznijmy nieco kontrowersyjnie, bowiem A6 (C5) to model, który w wielu regionach kraju jest jeszcze spotykany bardzo często. Są też jednak takie miejsca - jak choćby Warszawa - gdzie znalezienie jakiegokolwiek egzemplarza tego modelu (i to bez upierania się przy tym, by był zadbany) jest coraz trudniejsze.
C5 było de facto pierwszym prawdziwym Audi A6, ponieważ poprzednia generacja - C4 - to na dobrą sprawę model 100 po liftingu. Do dziś ogromne wrażenie robi paleta jednostek napędowych, które były dostępne w tym modelu: od niezbyt żwawych, ale relatywnie oszczędnych i trwałych silników wolnossących 1.8 i 2.0, aż po 8-cylindrowe potwory: S6, RS6 i RS6 plus. Co ciekawe, każdy silnik benzynowy w tym modelu miał 5 zaworów na cylinder - łącznie z bazowym 125-konnym 1.8. Dla fanów diesli przygotowano jednostki 1.9 i 2.5 TDI, choć te drugie nie były zbyt udane, zwłaszcza w pierwszych rocznikach.
Chętni na takie auto muszą być jednak gotowi na intensywne przeszukiwanie ogłoszeń, z tego prostego powodu, że wielu sprzedawców nie rozumie pojęcia „nieuszkodzony” i wystawia auta z popsutą skrzynią biegów czy pękniętym paskiem rozrządu, przez co cena na poziomie 2000 zł mimo wszystko nie należy do atrakcyjnych. Po zaznaczeniu dodatkowo, że interesują nas tylko egzemplarze z kierownicą po lewej stronie, do przejrzenia pozostaje 886 ogłoszeń na samym tylko OLX-ie - i to z uwzględnieniem pewnej liczby sztuk nowszego A6 C6. Po ich odrzuceniu okaże się, że A6 C5 nie kosztuje na tym portalu więcej niż 20-21 tys. zł. Za rok ogłoszeń pewnie będzie 500, za dwa lata 250. Za 4 lata będzie ich mniej niż 100.
BMW serii 3 (E36)
BMW E36 to model, który tak jak i Audi A6 C5 widywane jest jeszcze całkiem często, ale za to na ogół w stanie agonalnym. Rdza i agresywna jazda wielu posiadaczy tego auta spowodowały, że sporo egzemplarzy nie nadaje się już do jazdy, chyba że mówimy o tej jednej, ostatniej podróży - na złomowisko.
Osobiście jest mi z tego powodu dość przykro, ponieważ E36 zawsze mi się podobało, szczególnie we wnętrzu - ale sytuacja jest jaka jest. Co gorsza, marny stan aut dotyczy nie tylko egzemplarzy 6-cylindrowych (od 320i do 3- i 3,2-litrowych M3), ale także tych wysokoprężnych i bazowych benzynowych. Znaleźć ładną „Trójkę” jeszcze się da, ale to ostatnia szansa - tym bardziej, że te przyzwoite egzemplarze już teraz potrafią kosztować nieprzyzwoite pieniądze.
Pewną zaletą na tle Audi jest fakt, że za 2000 zł da się E36 kupić i nawet nim jeździć, choć na ile będzie to przyjemne, to już inna sprawa - najtańsze auta albo mają większe lub mniejsze usterki, albo niezbyt udane silniki Diesla, albo duet 1.6+LPG. Najdroższe E36 wystawione na OLX-ie kosztuje 27 tys. zł, ale to jednostkowy przypadek. Bardzo ładne egzemplarze można kupić za kilkanaście tys. zł. W sumie na sprzedaż na tym portalu jest aktualnie 336 aut, jeśli uwzględnimy tylko sedany i kombi - plus sporo więcej po dorzuceniu coupe, kabrioletów i wersji Compact. Spójrzcie na dysproporcję w liczebności wystawionych E46 i E36. Tych pierwszych jest ponad 5000!
Opel Omega B
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych czytelników wyrażenie „chciałbym mieć Opla” może brzmieć jak ironia, ale Omedze B nie można odmówić dwóch rzeczy: przepastnego nadwozia i relatywnie niskich kosztów serwisowania, zwłaszcza w przypadku popularnych silników 2.0. Chwila, trzech rzeczy: jeszcze rdzy. Co prawda późne Omegi (po liftingu, określane czasem jako Omegi C lub B2) mają z tym nieco mniejszy kłopot, ale... i na nie przyjdzie czas.
Gama silnikowa Omegi 2. generacji była dość bogata - to co prawda nie ten poziom co w A6, ale lepszy niż w wielu aktualnie oferowanych modelach. Egzemplarze benzynowe mogły mieć od 2 do 3,2 l pojemności (i moc od 115 do 218 KM), a diesle - od 2 do 2,5 l (i od 101 do 150 KM). W planie była też wersja z V8 rodem z Chevroleta Corvette, jednak nigdy do tego nie doszło... przynajmniej w Europie. W Australii można było sobie kupić Holdena Commodore z soczyście brzmiącą V-ósemką.
Obu wersji nadwoziowych Omegi znajdziemy na OLX-ie tylko 145 egzemplarzy. O dziwo, nawet najtańszy egzemplarz za 1300 zł jest opisany jako sprawny i jeżdżący. Najdroższe Omegi po liftingu wystawiane są za mniej więcej 9 tys. zł.
Alfa Romeo 156
Były Niemcy, pora na kilka innych państw. Zaczynamy od reprezentantki Włoch - Alfy 156. W chwili premiery model ten budził powszechne pożądanie, zresztą do tej pory może się podobać. Problem w tym, że ani niezawodność większości wersji, ani trwałość blacharki nie okazała się tu być szczególnie rewelacyjna. Dlatego też, choć 156 potrafi jeździć naprawdę przyjemnie, jeśli jest w dobrym stanie, to wcale nie tak łatwo o ten dobry stan. Nieco łatwiej o zadbane, późne egzemplarze wersji Crosswagon, ale nie każdemu zależy na modelu uterenowionym, z napędem na obie osie.
Do najtańszych egzemplarzy należą te z silnikami 1.8 i 2.0 Twin Spark, choć zdarzają się i wyjątki z dieslami. Za auta do jazdy, choć na ogół z progami do wymiany, trzeba zapłacić 1300-1500 zł. Lektura niektórych ogłoszeń, jak to zwykle bywa w podobnym zakresie cen, jest zresztą całkiem przyjemna, racząc nas fragmentami w rodzaju „blacharka wygląda na 19 lat”.
Najdroższe są zdecydowanie Alfy 156 GTA, wyposażone w 250-konne V6 o pojemności 3,2 l. Na OLX-ie jest w tej chwili tylko jedno takie auto, za ponad 41 tys. zł. Inne wersje silnikowe nie przekraczają 10-11 tys. zł, wliczając w to dość pożądane egzemplarze napędzane silnikami 2.5 V6. Po wykreśleniu z kryteriów aut uszkodzonych i z kierownicą po prawej stronie, do dyspozycji pozostają 154 ogłoszenia. Za rok będzie ich 90-100. Za 3-4 lata wczesne, zadbane 156 zaczną drożeć.
Mazda 6 (GG)
Pierwsza generacja Mazdy 6 była jednym z dowodów, że jak Japończykom się chce, to potrafią zaprojektować przyjemny dla oka, a przy tym nietuzinkowy samochód - ta propozycja klasy średniej do tej pory może się podobać. Niestety, wiele egzemplarzy wykluczyła już z ruchu rdza, która panoszy się tutaj tak samo jak w Alfie 156.
Nie pomogły też awaryjne silniki wysokoprężne - póki działały, to robiły bardzo dobre wrażenie, ale problemy m.in. z układem smarowania także nie pomogły w utrzymaniu tego modelu na drogach. Oprócz tego oferowano też zdecydowanie trwalsze silniki benzynowe - w Europie gama obejmowała silniki wolnossące 1.8, 2.0 i 2.3, a także turbodoładowaną wersję tego ostatniego w wersji MPS z napędem na obie osie.
Za najtańsze auta bez dodatkowych niespodzianek w rodzaju ślizgającego się sprzęgła czy braku prawa do rejestracji trzeba zapłacić ok. 2200 zł. Pomijając MPS-a za 25,5 tys. zł i jeden wyjątkowo drogi egzemplarz zwykłej Mazdy 6 za 23 tys. zł, ceny pozostałych nie wykraczają zazwyczaj ponad 17-18 tys. zł. Do wyboru jest relatywnie sporo ogłoszeń - licznik wskazuje 485, ale wlicza tam pojedyncze egzemplarze modelu GH, auta do sprzedaży na części czy też uszkodzone. Ich liczebność gwałtownie spada (był moment, że było ich 1300-1400), a spadnie jeszcze mocniej za 2-3 lata.
Rover 75
Na koniec coś odrobinę bardziej oryginalnego i już teraz kojarzonego przez niewiele osób. Rover 75 był jednym z najtrwalszych modeli tej marki, w dużej mierze dzięki współpracy z BMW - z tej marki pochodziły m.in. silniki wysokoprężne. Gorzej było z benzynowymi - tutaj wiele osób zmagało się z problemami związanymi z uszczelką pod głowicą. Wiele gorzkich słów powiedziano też na temat układu sprzęgła, nierzadko polecając przy tym egzemplarze z automatyczną skrzynią biegów - mimo, że ta ostatnia też nie jest jakąś wybitnie dobrą konstrukcją.
75 zapewniało wyjątkowo dobry poziom bezpieczeństwa biernego. W praktyce, gdyby nie fakt, że kurtyny powietrzne były oferowane opcjonalnie a nie w serii, samochód najprawdopodobniej otrzymałby notę 5 gwiazdek w testach Euro NCAP, tak jak Renault Laguna - co czyniłoby Rovera jednym z pierwszych tak dobrze ocenionych aut w testach zderzeniowych. Niestety, skończyło się na 4 gwiazdkach.
Najtańsze egzemplarze wystawiane są za 2000 zł, ale żeby mieć choć szansę względnie bezstresowego dojechania gdzieś, trzeba dołożyć co najmniej kilkaset złotych. Najdroższy egzemplarz na portalu OLX kosztuje 9500 zł. Wybór jest mały, obejmuje tylko 71 aut - w tym kilka sztuk MG ZT, czyli odrobinę przestylizowanego Rovera. Za rok-dwa będzie to 40 aut. Za 5 lat możemy mieć problem z zakupem tego auta w ogóle.
Kiedyś ciekawe propozycje, a dziś?
Dziś te auta są interesujące tylko w rzadkich lub mocnych wersjach. O ile są zadbane, ma się rozumieć. Teraz jeszcze takie egzemplarze da się upolować (nierzadko po tygodniach czy nawet miesiącach poszukiwań), ale sprawa będzie się tylko pogarszać.
Jeśli więc widzisz w powyższych propozycjach coś dla siebie - kupuj. Taniej nie będzie, będzie tylko trudniej.