Zamiast V12 – silnik z Opla Omegi. Oto Jaguar XJS po przeróbce podnoszącej niezawodność
Wyobraźmy sobie taką sytuację: mamy Jaguara XJS z silnikiem V12. Dla niektórych to spełnienie marzeń, dla większości - ze względu na ogromną awaryjność i problem z serwisowaniem - koszmar. Załóżmy, że widlasta dwunastka wyzionęła ducha. Co wtedy?
Opcji jest wiele, zaczynając od tej najbardziej oczywistej - od remontu. Poza tym można przykładowo postawić samochód na trawniku przed domem i traktować jako kwietnik. Można też auto zezłomować. Można wreszcie wymienić silnik na inny. Niekoniecznie z Jaguara... i niekoniecznie nawet brytyjski.
Można zamontować np. 3-litrowy silnik R6 z Opla Omegi.
Tym sposobem otrzymujemy samochód o niepowtarzalnym, brytyjskim stylu i - jak by nie patrzeć - bardziej niezawodny, oferujący przy tym nadal całkiem niezłe osiągi. Nie jest to może połączenie, o którym bym marzył, ale wyznaję zasadę, że lepszy taki swap, niż podróż auta na złomowisko.
Sam pan Rafał, który wystawił pojazd na portalu OLX, pisze o tej przeróbce używając słowa niestety. Jest to dość intrygujące, zważywszy na fakt, że samochód ściągany był z Niemiec - być może sprzedający w ogóle nie chciał wejść w posiadanie takiej motoryzacyjnej ciekawostki.
Warto przy tym zauważyć, że opisywany samochód, choć jego stan nie jest jakiś wybitnie dobry (stłuczony klosz tylnej lampy, niewielkie ilości rdzy na dole błotników), ma też kilka mocnych argumentów. Jak napisano w ogłoszeniu, pomijając wspomniane niewielkie ogniska korozji samochód jest w bardzo dobrym stanie blacharskim, również stan podłogi nie pozostawia nic do życzenia. Jaguar jest także w pełni jezdny. To miła odmiana na tle wszystkich rozpoczętych i nigdy niedokończonych projektów.
Co więcej, XJS dysponuje niemieckim briefem, w którym uwzględniono wymianę silnika. Tu pojawia się jednak pewien szkopuł - sprzedający pisze, że auto można zarejestrować tylko i wyłącznie jako zabytkowe. Ogólnie ma w tym zakresie rację, jednakże decyzja o rejestracji pojazdu jako zabytkowy jest uznaniowa - jeśli nabywca nie będzie mieć szczęścia, to może odbić się od drzwi lokalnego wydziału komunikacji, wykrzykując gniewnie coś na przemian po angielsku i po niemiecku.
Cena podana w ogłoszeniu to 13 tys. zł. Mniej więcej tyle samo kosztują Jaguary XJS 4.0 R6 w stanie do renowacji, przy czym pisząc do renowacji mam na myśli egzemplarze, które nadal wyglądają jak samochód, a nie sterta złomu. Ceny sprawnych egzemplarzy to co najmniej kolejne 10-15 tys. zł, chyba że mówimy o V12 - to oznacza wzrost cen o dalsze 10, 20 czy 30 tys. zł.
Czy kupiłbym XJS-a z silnikiem Omegi?
Raczej nie. Doceniam jednak, że ktoś spędził nad samochodem sporo czasu i zmodyfikował go w taki sposób, że całość nie odrzuca wyglądem. Komora silnika wygląda wręcz całkiem nieźle, zwłaszcza w porównaniu do upchanego tam do granic możliwości seryjnego V12. No i nie ma co ukrywać, że jeśli chcemy jeździć XJS-em względnie bezawaryjnie, to taki egzemplarz z silnikiem Opla będzie znacznie pewniejszym wyborem niż widlasta dwunastka. Gdyby tylko do tego wszystkiego na usta nie cisnęło się to jedno, jedyne pytanie: dlaczego Opel?...
Zdjęcia pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Zdjęcie główne nie przedstawia oferowanego na sprzedaż egzemplarza.