REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Klasyki

Legendarny samochód SAM „Okarmus" jest na sprzedaż. Kosztuje 114 tys. zł

Samochody budowane przez amatorów był kiedyś w Polsce bardzo popularne. Nie wszystkie były nieudanymi koszmarkami. Do najładniejszych i najciekawszych należy srebrny samochód SAM, którego skonstruował Władysław Okarmus.

20.05.2020
13:56
samochód sam okarmus
REKLAMA
REKLAMA

Na początek w skrócie przypomnę o co chodzi z SAM-ami. Tradycja ich konstruowania sięga lat 50. i 60., kiedy w Polsce po prostu brakowało samochodów. Dlatego zręczni majsterkowicze często budowali je z resztek aut przedwojennych i części oraz materiałów, do których mieli dostęp. Dodatkowym bodźcem do tworzenia takich konstrukcji był konkurs Samochód Amatorski Motoru (SAM). Wśród wielu pokrak, które dawno temu zniknęły w zgniatarkach wyróżniało się kilka konstrukcji, zazwyczaj budowanych przez inżynierów z branż nieco innych niż motoryzacja.

Samochód SAM „Okarmus".

Pan Okarmus był inżynierem projektującym szybowce, odpowiadał m. in. za powstanie Cobry i Foki. W wolnym czasie zajmował się swoją drugą pasją - budową własnego samochodu. Zaprojektował go już w latach 50, a skonstruowała w 60. Bazą dla nowego pojazdu stała się stara, poczciwa dekawka (DKW F8), z której pochodziła większość podzespołów mechanicznych. Oparte na ramie nadwozie pan Okarmus wykonał w całości z żywicy epoksydowej. Sam zrobił formy, których używał do odlewania elementów. Co ważne, nie był to jakieś banalne kształty. Pan Okarmus zaprojektował auto zgrabne, z szeregiem przetłoczeń i jak na tamte czasy bardzo aerodynamiczne. Poza elementami własnej konstrukcji w tym niezwykłym aucie znajdziemy też szereg elementów z innych modeli dostępnych w PRL. Np tylne, trójkątne światła pochodzą ze Skody Octavii.

Największym problemem, z jakim borykał się samochód SAM „Okarmus" był silnik. Pomimo starań i przeróbki silnika by generował 24 KM, auto nadal osiągało maksymalnie 80 km/h. Pierwszym pomysłem na poprawienie tego stanu rzeczy był montaż silnika z Syreny. Na szczęście nie doszło do takiej tragedii. Wszystko dzięki koledze pana Okarmusa, który w latach 80. przebywał w Szwecji. Dowiedział się o problemach z silnikiem, więc kupił jednostkę Saaba i wysłał ją do Polski. Mowa tu oczywiście o silniku trzycylindrowym, dwusuwowym, prawdopodobnie o pojemności 850 ccm. Ten motor, w połączeniu z czterobiegową skrzynią z wolnym kołem, pozostał w aucie do dziś.

samochód sam okarmus
Fot. Paweł Maciejec

Kup sobie legendę.

REKLAMA

Jeśli myślicie, że taki pojazd już na zawsze będzie spoczywał w kolekcji jakiegoś jednego muzeum, to jesteście w błędzie. Jakiś czas temu można było go zobaczyć w Białymstoku, pojawił się w programie Legendy PRL, a teraz jest na sprzedaż. Strona BestClassicCars oferuje go za 25 tys. euro, czyli 114 tys. zł.  Podobno ten samochód nadal jeździ i, co rzadko się zdarza kiedy mowa SAM-ach, został odrestaurowany. Nowy właściciel będzie mógł nie tylko dotknąć historii polskiej amatorskiej motoryzacji, ale nawet się nią przejechać. Oczywiście z czarnymi blachami.

Wątpliwości budzi tak naprawdę tylko cena. Z jednej strony to jedyny taki pojazd na świecie. Ale poza Polską nie ma większej wartości historycznej czy sentymentalnej, nikt raczej nie wie na zachodzie co to SAM. Można tez argumentować, że owszem, to samodział, ale wykonany bardzo profesjonalnie i z dbałością o szczegóły. To jednak nie zmieni faktu, że nadal rozmawiamy o krzyżówce DKW z Saabem. Można by jeszcze długo debatować na ten temat, a tak naprawdę nikt nie wie ile ten samochód jest wart. Wszystko zależy od tego, czy znajdzie się ktoś, kto bardzo chce mieć takie coś w kolekcji. Wtedy nawet 114 tys. zł za na wpół chałupniczą konstrukcję będzie uczciwą ceną.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA