REKLAMA

Rowerowy maj. Pojazd możesz zmienić, nawyków nie

W szkołach w Warszawie trwa „rowerowy maj”. Dzieci zbierają punkty za przyjeżdżanie do szkoły rowerem. Przy okazji rodzice uczą ich, że jak nie ma gdzie zaparkować, to można zaparkować gdziekolwiek, bo przecież „powinni zrobić parking”.

Rowerowy maj. Pojazd możesz zmienić, nawyków nie
REKLAMA
REKLAMA

Normalnie jest tak, że większość rodziców podwozi dzieci do szkoły samochodem i nie mówię tu bynajmniej o żadnej prestiżowej szkole prywatnej, ale o szkole publicznej w Warszawie. Te samochody przeważnie parkują tak, że trudno jest przejść lub przejechać rowerem w czasie tuż przed rozpoczęciem lekcji.

Teraz jednak sytuacja się zmieniła, bo mamy Rowerowy Maj

Można nawet wygrać jakieś darmowe wejściówki na różne atrakcje dla dzieci, więc nie ma litości – wszyscy cisną rowerami lub hulajnogami. Oczywiście niektórzy zatrzymują się 100 m od wejścia do szkoły, żeby dziecko mogło udawać, że przyjechało na hulajnodze – Polak potrafi – ale nie psujmy sobie dobrego samopoczucia. Oczywiście po dotarciu na miejsce trzeba rower gdzieś zaparkować. I teraz żart polega na tym, że szkoła oczywiście zapewniła dużo stojaków rowerowych, nawet bardzo dużo, z tym że pewna ich część znajduje się za budynkiem szkoły – trzeba więc dojechać do szkoły, doprowadzić rower do stojaka i potem jeszcze wrócić do wejścia.

Strasznie dużo chodzenia, bez sensu

Nie no Amelko/Jasiu/Julko/Kubusiu, po co będziesz tam chodzić? Tu sobie przypnij, na trawce. Ale mamo, tu napisali żeby nie deptać trawnika. Oj tam nie deptać! Kto by tam tyle chodził? No tu przypnij! Daj ten rowerek!

rowerowy maj

Chciałem się tylko podzielić taką refleksją

Że rodzaj pojazdu jest nieważny, mentalność pozostaje ta sama. Nie będę chodzić, skoro mogę zaparkować pod samym wejściem, a to że na trawniku to nie szkodzi, bo komu to przeszkadza? Przecież to jest trawnik za moje podatki, to czemu mam na nim nie zaparkować? A to tu jest zakaz zatrzymywania? No i co z tego, co ci to przeszkadza debilu? A w mordę chcesz? Pilnuj swojego nosa... - itp. i tak dalej, wszystko to słyszałem już sto razy. Przesiadka na rower nie zmieni ludzkiej natury, czego ten przykład doskonale dowodzi. Jeśli dziś przesiądziemy się wszyscy na rowery, to następnego dnia będziemy narzekać na korki rowerowe, na to że wszędzie leża rowery/wszędzie są przypięte rowery/cały plac przed wejściem do sklepu zastawiony rowerami i nie ma gdzie się przypiąć/odholowali mi rower a ja tylko na chwilę sobie stanąłem na zakazie i takie tam. To prawda, że będzie to w mniejszej skali niż w przypadku samochodów, ale nie oznacza to, że będziemy mniej sfrustrowani.

Bardzo popieram ideę rowerowego maja

REKLAMA

A że jeżdżę z dziećmi do szkoły na rowerach przez cały rok, to mogę tylko obserwować jak się to zmienia. W grudniu czy styczniu na wszystkich stojakach stały dwa rowery – jeden mojej córki, drugi chłopca z jej klasy. Teraz tych rowerów jest kilkadziesiąt. Co znowuż przypomina nam, że rower w Polsce jest zjawiskiem sezonowym. Chyba że zmiany klimatyczne wyłączą nam zimę na stałe.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA