Pomalował kompresor klimatyzacji na różowo i spalone auto zaczęło jeździć. Kocham Youtube
Filmy z renowacją pojazdów mają na Youtube po kilka milionów wyświetleń. Tym razem trafiłem na absolutnie najlepszy z nich, wisienkę na wietnamskim torcie, istny majstersztyk renowacji.

Youtube ugina się od filmów przedstawiających renowacje pojazdów. Renowuje się wszystko, od skuterów, przez dziecięce samochodziki, aż po autobusy. „Full restoration”, „restoration video/timelapse” – te hasła gwarantują zainteresowanie algorytmu Youtube, a co za tym idzie, pieniądze z reklam.
Poziom renowacji jest niezwykle zróżnicowany
Niektóre są naprawdę dobre, a efekt wbija w fotel:
Inne są średnie, chociaż widać napracowanie:
Jednak ogromna popularność filmów z renowacją sprawiła, że – jak mówił Kopernik – pieniądz gorszy zaczął wypierać pieniądz lepszy. Do odrestaurowania skutera potrzeba sporo czasu, wysiłku i części. Jeśli taki film zrobi 20 mln wyświetleń, to super. Ale jeśli 100-krotnie mniejszym wysiłkiem można zrobić film, który osiągnie 10% tego, to znaczy, że się opłaca. I tym sposobem na Youtube zaczął powoli wyrastać nowy gatunek: fake restoration video, czyli lipny film z renowacji. Założenie jest proste: na początku ktoś znajduje bardzo zniszczony pojazd, najlepiej zarośnięty trawą, im gorszy i bardziej zdekompletowany, tym lepszy. Potem następuje intensywny demontaż i jakieś pozorowane prace typu usuwanie lakieru szczotką drucianą na szlifierce. Następnie lakierowanie i fik, gotowe. Dopóki to wszystko ma jakieś pozory realizmu, to wszyscy się cieszą.
Ostatnio jednak specjaliści od lipnych filmów z renowacji przegięli
Oto film, po obejrzeniu którego mój mózg poszedł zapalić
Nawet mimo tego, że nie palę.
Ktoś znajduje zgnieciony, spalony do szczętu wrak samochodu – jest to najprawdopodobniej irańska Saipa Saba bazująca na Maździe 121. W aucie nie pozostało praktycznie nic poza zgliszczami. Wszystko jest spalone do szczętu, a w dodatku pogniecione i zdeformowane od płomieni. Nie ma ani kawałka plastiku, gumy, szkła, jest tylko przepalony metal. Specjalista od renowacji – zapewne Wietnamczyk – biega w klapkach po tym pełnym ostrych krawędzi wraku, demontując mu drzwi i udając, że sprząta wnętrze. Następnie z jakiegoś powodu odcina ramkę drzwi i próbuje bardzo nieporadnie przyspawać inną. Drzwi potem zostają polakierowane - na oczyszczoną z nalotu, przepaloną blachę. Wszystko zyskuje intensywnie różowy kolor. W tym miejscu jeszcze nie jest aż tak śmiesznie.

Najlepsza jest część mechaniczna
Typ rozkłada na kawałki spalony silnik, bez problemu wykręcając z niego śruby. Wcale się nie zapiekły od temperatury, wykręcają się jakby całe życie leżały w WD-40. Silnik zostaje rozłożony na kawałki, a następnie znikąd pojawia się kompresor klimatyzacji, z pewnością nie od tego spalonego samochodu, który nasz dzielny renowator bez wyraźnej przyczyny rozkłada na kawałki i maluje na różowo. Następnie go składa, takiego upapranego różową farbą. I cyk, koniec filmu – spalony wrak samochodu stał się gotowym, jeżdżącym autem. Wprawdzie nie jest już różowy, a bardziej malinowo-pomidorowy, drzwi straciły tłoczenia i znikąd pojawiły się wszystkie szyby, lampy, koła, wnętrze i cała reszta wcześniej spalonych rzeczy. Znakomite. Wygląda jak najlepsza parodia filmów z renowacji. Oczywiście rozumiem zamysł, należy możliwie jak najmniej się napracować i nawet jeśli widzowie tego nie docenią, to może doceni to algorytm. Oczywiście można pójść jeszcze dalej i zrobić w jednym ujęciu rzut na spalony złom, w drugim typa ze szczotką drucianą i w trzecim już odrestaurowany samochód. W sumie to genialny pomysł. Muszę rozważyć wprowadzenie takiej treści na mój kanał Youtube.

A jeśli uważacie, że to wszystko i tak słabe, to polecam Wam film, w którym inni panowie ze wschodniej Azji przerobili starą Mazdę 323 na Rolls-Royce'a, budując jej nadwozie z drewna bez lamp tylnych, bez szyb, z wnętrzem z kawałka deski, ale za to przynajmniej z otwieranymi drzwiami. Wszystkie te filmy to świeżynki z tego roku, bo trend „trenduje” i każdy chce się pod to podłączyć. A ja dalej nie rozłożyłem do końca mojego Daihatsu.
- Czytaj również: Jak to działa: silnik Nissana Micry Super Turbo