REKLAMA

Renault rezygnuje z rozwoju diesli. Nic dziwnego, skoro prawie wyrzuciło je z gamy

Są jeszcze jakieś Renault z silnikiem Diesla? Sprawdzam to, czytając deklarację o zakończeniu prac nad rozwojem takich jednostek.

Renault Koleos kontra VW Tiguan Allspace
REKLAMA
REKLAMA

Diesle Renault przez lata zapewniały swoim użytkownikom wiele mocnych wrażeń. Prym wiódł tu 1.9 dCi w wersji 120 KM montowany w Lagunie II: ten silnik miał jakąś wadę konstrukcyjną, która ujawniała się najczęściej w Lagunach. W zastosowaniach dostawczych czy w samochodach Volvo i Mitsubishi sprawował się zupełnie nieźle, w Lagunie skutecznie się zacierał. Niezatarte wspomnienia pozostawiły też po sobie wczesne odmiany silnika 1.5 dCi, gdzie korbowód potrafił wyjść bokiem w ogóle o tym wcześniej nie ostrzegając. Natomiast najstraszniejszym dieslem Renault jest jednak patologiczny 2.2 dCi, znany jako G9T. Wymyśl sobie jakąś awarię silnika – będzie to typowa usterka tej jednostki, ponieważ psuje się w niej wszystko, od smarowania aż po zrywający się rozrząd, którego ludzie nie wymieniają, bo trzeba targać silnik z budy... i takie tam. To wszystko już przeszłość.

Renault z silnikiem Diesla prawie wypadły z gamy

Pozostało pięć modeli z dieslem, tj. Megane, Talisman, Koleos, Espace i Kangoo. Przy czym Megane i Kangoo mają nadal diesla 1.5 dCi, natomiast Talisman, Koleos i Espace – wersję dwulitrową, która osiąga 160, 185 albo 190 KM. Nie ma już niczego z dieslem 1.7 dCi, który szumnie wprowadzano jako całkiem nowy w 2018 r., tylko po to żeby za półtora roku całkowicie wycofać go z gamy. Tym sposobem samochody z 1.7 dCi to już youngtimery, to będą wersje kolekcjonerskie.

renault espace po liftingu

Dla Renault to wcale nie jest dobra wiadomość

Oczywiście diesle mają problem ze spełnieniem nowych norm emisji tlenków azotu i właściwie po Euro 6D nie czeka ich już żadna przyszłość, ponieważ mimo kolejnych superwynalazków wciąż są zbyt nieczyste. Tzn. teraz są jeszcze czyste, ale wkrótce nie będą. Zawsze mnie to bardzo bawi, że coś, co jest dobre i legalne dziś, jutro przestaje takim być. Rzecz w tym, że diesle emitują mniej CO2 niż wersje benzynowe, więc pozbycie się ich z gamy oznacza dalszy wzrost średniej emisji dla wszystkich produkowanych samochodów. Z problemem tym Europa zmaga się od lat: zaostrzanie norm czystości spalin i przykręcanie śruby z CO2 oznacza wzrost emisji. Do tego dochodzi moda na SUV-y i nagle CO2 nie tylko przestaje spadać, a zaczyna rosnąć. Na szczęście zostawiono furtkę w postaci hybryd plug-in i niezwykle korzystnego sposobu liczenia ich emisji, co pozwala niektórym jeszcze trochę pływać po powierzchni.

renault megane hybrid cena
REKLAMA

To jaki jest plan?

Oczywiście hybrydyzacja, koniecznie pluginowa. Produkowanie większych SUV-ów na Europę, żeby podnieść sobie limit CO2 i małych samochodów elektrycznych jak Zoe i Twingo EV, żeby zbić średnią emisję. Ekspansja na rynku indyjskim z cackami typu Renault Triber. Ogólnie nie widzę już następnej generacji Clio czy Megane, o Talismanie nie wspominając. Wszystko wywróci się do góry nogami i proces wywracania się już trwa oraz jest nieodwracalny. Będę tęsknił za klekoczącym 1.5 dCi, również w Dacii. Wiele pięknych miejsc zwiedziłem, wsłuchując się w miarowy klekocik tej jednostki. A teraz CEO de Meo mówi że diesle - byo, minęo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA