Spory o to czy gaz jest tylko do kuchenek, czy jednak można montować go też do samochodów wydają się powoli pieśnią przeszłości. Przynajmniej w przypadku aut popularnych. Emocje wciąż wzbudzają jednak auta drogie, mocne i wyposażone w instalację LPG, takie jak ten Jeep Grand Cheeroke SRT z 2014 r.
Należący do Pana Tomasza samochód nie tylko muskularnie się prezentuje, ale dysponuje również sporą mocą. Pod maską drzemie widlasta ósemka o pojemności 6,4 litra i mocy aż 468 koni. Napęd przenoszony jest oczywiście na wszystkie koła. Obecnie nowy Jeep Grand Cheeroke MY17 w wersji SRT kosztuje od 375 700 zł wzwyż, a więc zdecydowanie model ten nie jest typowym autem, które kojarzy się z tankowaniem LPG. Przyjrzyjmy się więc czerwonemu SUV-owi.
Pewnie na gazie nie osiąga pełnej mocy.
Tak stwierdzą te osoby, które do tej pory stykały się z instalacjami gazowymi starszej generacji. W tym Jeepie pracuje instalacja Plug & Drive marki BRC, a więc zaawansowany układ sekwencyjny. Instalacje tej generacji, jeśli są poprawnie zestrojone, pozwalają na utrzymanie takich samych osiągów jak na benzynie. Sam właściciel również nie odczuwa żadnej różnicy w jeździe i zachowaniu samochodu.
Jedyne co zmieniło się dla Pana Tomasza, to koszta eksploatacji. Przykładowo w mieście przy energicznej jeździe czerwone SRT według właściciela spala około 25 litrów gazu na 100 km. Zestawiając to z danymi producenta, czyli wynikiem 20 l benzyny na setkę, różnica jest znaczna. W przybliżeniu, według aktualnych średnich cen paliw w Polsce, każde 100 km kosztuje 60 zł zamiast 100. Cena instalacji gazowej zwraca się już po kilkunastu tysiącach kilometrów. Tu mógłby paść powtarzany do znudzenia slogan skoro stać na <tu wstaw dowolny drogi samochód> to stać też na tankowanie benzyny. Tylko czy faktycznie kupno mocarnego auta za niebagatelną kwotę jest równoznaczne z zakazem obniżania kosztów jego eksploatacji? Przecież bogatym zostaje się przez oszczędności, a nie wydawanie pieniędzy.
Niestety, irytować może zasięg. 80-litrowa butla pozwala na przejechanie poniżej 270 kilometrów na jednym tankowaniu. Nie jest to zbyt wygodne.
Ale czy to nie zniszczy silnika i nie oszpeci auta?
Zauważalne szkody dla silnika to również już obecnie przesąd, prawdziwy jedynie w przypadku instalacji gazowych starej generacji oraz źle montowanych lub serwisowanych. Systemy takie jak w opisywanym Jeepie SRT są na tyle dopracowane, że ryzyko spalania zbyt ubogiej mieszanki, a co za tym idzie nadmiernego zużycia silnika, jest znikome. Jedyne ryzyko to kiepska jakość zatankowanego LPG. Problem ten niestety występuje w Polsce w przypadku gazu dużo częściej niż kiedy zalewamy benzynę. Po prostu przepisy są mówiąc eufemistycznie luźniejsze.
W przypadku montażu takiego jak w czerwonym SUV-ie nie ma mowy o szpeceniu. Wszystko zostało wykonane schludnie. Pod maską panuje porządek, przycisk w kabinie jest dyskretny, a wlew znajduje się tak jak benzynowy, pod klapką. Brak legendarnych korków wstydu w zderzaku i makaronu w komorze silnika.
Oczywiście nie można też być przesadnym optymistą. Mimo wszystko butla na gaz zabiera przestrzeń przeznaczoną na koło zapasowe. Jest też dodatkowym ciężkim elementem z tyłu samochodu, aczkolwiek w przypadku pojazdu tak masywnego jak Grand Cheeroke nie powinno to być odczuwalne podczas jazdy.
Gaz nie pasuje do takiego samochodu.
To już bardzo subiektywne stwierdzenie. To akurat jestem w stanie zrozumieć. Faktycznie, samochód z silnikiem 6.4 V8 HEMI raczej nie kojarzy się z rozsądnym ekonomicznie wyborem i cięciem kosztów, więc stoi nieco w kontraście do instalacji LPG. Z drugiej strony, przy tak dyskretnym montażu tej sprzeczności prawie nie widać.
Wszystko więc zależy od kierowcy i jego upodobań. Czy lubi gaz, czy wręcz przeciwnie, w nieekonomicznym aucie nie chce mieć nawet śladu cięcia kosztów. Pod kątem praktycznym instalacja gazowa ma niemalże same zalety, o ile w miarę dużo jeździmy. Jedyne utrudnienia to ograniczenie przestrzeni bagażowej i konieczność częstszych tankowań. Nie ma żadnych strat w mocy, wyglądzie czy nieprzyjemnego zapachu LPG w kabinie.
Czy gaz w Jeepie SRT jest nie na miejscu?
Moim zdaniem nie. Daleko mi do filozofii typu gaz jest do kuchenek. Liceum na szczęście już jakiś czas temu skończyłem, a antygazowe ideały z gniewnych młodzieńczych lat zamieniłem na niższe rachunki na stacji podczas tankowania obu swoich samochodów mieszanką propanu i butanu. Wracając do tematu, z praktycznego punktu widzenia, jeśli wóz z ponad 6-litrowym silnikiem jest użytkowany na co dzień, nie ma nic zdrożnego w zamontowaniu do niego instalacji LPG.
Są oczywiście auta, w tym prawdopodobnie opisywany model, w których taka instalacja by mi nie pasowała i sam bym się na nią nie zdecydował. Z czysto subiektywnych pobudek, takich jak spójność koncepcji całego auta. Już bardziej zgadzało mi się wszystko w opisywanym kiedyś przez Mikołaja DS-ie z LPG. Nie uważam jednak Jeepa SRT z gazem za jakąś profanację. Nawet jeśli wydaje się to obrazą dla bogów wysokooktanowej benzyny i wielkich paliwożernych ośmiocylindrowych motorów. LPG ma bardzo konkretne zalety, a argumenty przeciw to albo drobnostki, albo moje czysto subiektywne odczucia.
A jakie jest wasze zdanie? Czy gaz w drogim samochodzie to profanacja?
Dziękujemy firmie Energy Gaz Polska za pomoc w znalezieniu samochodu do artykułu i za udostępnienie zdjęć. Podziękowania również dla pana Tomasza za zgodę na prezentację jego auta i informacje o jego użytkowaniu.