REKLAMA

Citroen DS z LPG – profanacja czy idealne żelazo na lato?

Citroen DS to prawdziwy samochód legenda. Kojarzy się z francuskim szykiem, beretem, elegancją i wysmakowanymi rozwiązaniami technicznymi. A gdyby tak kupić mocno zardzewiały egzemplarz z gazem?

Citroen-DS-1
REKLAMA
REKLAMA

Citroen DS (produkcja: 1955-1975) to doskonały pomysł na samochód klasyczny. Właściwie każdy go lubi i każdemu się podoba. W dodatku jest na tyle popularny, że jego zakup i serwisowanie nie stanowią wielkiego problemu, ale jednocześnie pozostaje na tyle rzadki, że zwraca na siebie uwagę na ulicy. Ciągnie się też za nim legenda, do dziś wspomina się jego nowatorskie rozwiązania techniczne i docenia komfort jazdy.

Co tu dużo mówić – DS ma niepodrabialny styl i jest po prostu cool.

Citroen-DS-2

Pewnym problemem mogą być jednak ceny zadbanych egzemplarzy, które na Zachodzie dawno osiągnęły 30 i więcej tysięcy euro. DS od wielu lat jest pełnoprawnym zabytkiem. Najczęściej widzi się go w stanie „lepiej niż z fabryki”, z błyszczącymi chromami i poważnym jegomościem za kierownicą.

Tymczasem ja chciałbym jeździć DS-em na co dzień.

Dlaczego? Bo mi się podoba. W dodatku wydaje mi się – choć być może jestem w wielkim błędzie – że ze wszystkich klasyków z tamtych lat, DS jest dość „normalny” w jeździe i użytkowaniu. Jeśli ktoś wie lepiej ode mnie, niech mnie poprawi – ja nigdy nie prowadziłem żadnego starego Citroena (chyba że Xsara z 2003 r. się liczy).

DS na co dzień, SM na weekend – plan doskonały?

Oczywiście pewnie nigdy nie będę miał takiego auta, bo zanim zarobię kwotę, za którą mógłbym kupić sensownego DS-a dzisiaj, one będą już o wiele, wiele droższe. Co nie znaczy, że czasami nie tracę czasu na przeglądanie ogłoszeń. Na jednym z holenderskich portali natrafiłem na ofertę sprzedaży DS-a z 1974 roku (końcówka produkcji) za 3,750 euro.

To bardzo, bardzo tanio.

Citroen-DS-3

Na mobile.de ceny egzemplarzy rozbitych lub takich w stanie „brzydzę się wsiąść” zaczynają się od 5,500 euro. Czy w takim razie ten holenderski DS to okazja?

Nie sądzę. Doceniam sprzedającego za wystawienie ogłoszenia z wieloma zdjęciami, ale to, co na nich widać, nie zachęca. Auto jest potwornie zardzewiałe już na pierwszy rzut oka, a pod spodem zapewne jest jeszcze gorzej. Wnętrze wygląda tak, jakby ktoś wysmarował je całe kiełbasą, a później wpuścił tam głodnego psa. Co więcej, Holendrzy kochają gaz niemal równie mocno, co Polacy. Dlatego ten egzemplarz ma instalację LPG. Ktoś się z nim nie pieścił.

Citroen-DS-4

Jak sprzedający napisał w ogłoszeniu, "samochód potrzebuje trochę miłości".

Tankowanie gazu do DS-a – to byłby trolling idealny.

Najlepiej jeszcze robić to tuż obok jakiegoś zlotu wymuskanych, zadbanych klasyków i ich równie wymuskanych właścicieli. Trzask ich pękających marynarek byłoby słychać aż na Polach Elizejskich.

REKLAMA

Oczywiście mimo niskiej ceny, nie jestem na tyle nierozsądny, by kupić ten wóz. Ale muszę przyznać, że takie zmęczone życiem, nieidealne egzemplarze są czarujące. Niosą ze sobą jakąś historię i nie wydają się eksponatem muzealnym, a normalnym, „żywym” samochodem. Dlatego ten Citroen DS z instalacją LPG ląduje u mnie w szufladce „bardzo bym jeździł”. Oby ktoś, kto go kupi, używał go na co dzień. Będę zazdrościł.

Citroen-DS-5
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA