Poniedziałkowy przegląd ofert: dieslowi banici. Warszawa i Kraków nie bawią się
W tym przeglądzie ofert spróbujemy znaleźć diesla, którego już wkrótce mało kto będzie chciał: takiego bez Euro 4, sprzed 2006 r., prostego i nadal niezawodnego. Idealnego, jeśli mieszkasz z dala od problemów dużych miast.
Mieszkańcy Warszawy i Krakowa mogą odpuścić sobie czytanie dalszej części tego przeglądu, nie znajdziecie tam nic dla siebie. Wszystkie przedstawione auta nie wjadą do tych SCT (stref ciągłego trucia), stare diesle są złe, złe, złe (chórek w tle śpiewa: złe, złe, złe).
Oto 7 propozycji na taniego i dobrego diesla sprzed czasów Euro 4
Rok graniczny to 2006. Gdybyśmy w 2006 r. wiedzieli, że w 2023 r. powstanie strefa czystego transportu, to pewnie kupilibyśmy co innego, ale kupowaliśmy w dobrej wierze, sądząc że diesle, emitujące mniej CO2 niż benzynowe, są naszą przyszłością. Teraz, kiedy są już naszą przeszłością, nikt ich nie chce i można je kupić za grosze. Nadal jednak potrafią być niesłychanie oszczędne, a kosztami napraw nie przerażają już od dawna. No i właściwie żaden z nich nie ma DPF, a nawet jeśli jakiś miał, to dziś już na pewno nie ma. Założenia są proste: cena do 15 tys. zł, spalanie jak najbliżej 5 l/100 km, 5 drzwi.
Propozycja nr 1, czyli oczywistość
Ford Focus z dieslem 1.6 z Peugeota, tym 90 KM. Nic lepszego nie ma, jeśli chodzi o niskie spalanie i prostotę. Turbo z VNG (zmienną geometrią łopatek): nie ma. DPF: nie ma. Koło dwumasowe: nie ma. Błotniki: nie m... a nie, czekajcie, błotniki to jeszcze nawet są, to raczej Focusy I są już terminalnie skorodowane. W cenie do 8000 zł da się kupić Focusa kombi II generacji i można by zakończyć przegląd na poniższych ofertach:
- Trzeba zrobić „simerbloki”, jak ktoś nie wie to to są tuleje metalowo-gumowe w wahaczach. Uwaga, to jest wersja 109 KM, czyli z mokrym filtrem sadzy FAP. Nieważne, I TAK NIE SPEŁNIA NORMY, HAHA.
- Poobijany Focus kombi, ale z 1.8 TDCi, zamiast z 1.6. Silnik ten ma porąbany rozrząd, ale w sumie jest dość trwały, za to głośny. Cena z tych niższych.
- Totalna bieda, ale idealna konfiguracja nadwozia i silnika.
- Idealna konfiguracja, ale zarejestruj sobie sam, bo jest na niemieckich tablicach
W tej kwocie nie ma co oczekiwać ideału, ale mój znajomy miał takie auto jako zastępcze dla klientów w warsztacie i skubane nie chciało umrzeć. Przy okazji tym się bardzo przyjemnie jeździ, nie ma się wrażenia walki z materią.
Propozycja nr 2, czyli im większy przebieg tym lepiej
On oszalał, poleca używane 1.5 dCi w Clio! Przecież wszyscy wiedzą, że tam panewki... – to prawda, ale mówimy o samochodach, które mają prawie 20 lat lub ten wiek już przekroczyły. Gdyby coś miało się im stać, to by się stało. W ruchu zostały już tylko te Clio z dieslem 1.5 dCi, które są wolne od letalnej wady silnika. Dlatego mogę polecić ten wóz, nawet jeśli ma duży przebieg, bo ten silnik po pierwsze bez bólu wytrzymuje ponad 300 tys. km – o ile trafimy na niewadliwy egzemplarz, po drugie pali mniej niż 5 litrów, po trzecie zaś jest kulturalniejszy w pracy od dowolnej jednostki 3-cylindrowej o podobnej pojemności (tak, chodzi o VW 1.4 TDI). Czy znalazłem ciekawe Clia w dobrych cenach i z 1.5 dCi pod maską? Za dużo ich nie ma, ale coś tam jest, choć głównie to druga generacja.
- W prezencie paczka rękawiczek winylowych wartych 100 zł. Normalnie okazja życia (ale wóz ładny)
- Niestety również sprowadzony, ale z fajnym wyposażeniem, ma nawet klimatronik
- Tanie Clio III do lekkich napraw, być może to całkiem niezła opcja. Te wycieraczki to i mnie się kiedyś zatarły w moim.
Clio ma tę zaletę, że dzięki komfortowemu zawieszeniu i miękkim materiałom w kabinie jeździ jak auto o klasę wyższe.
Propozycja nr 3, klekotanie w rytmie sumo
Toyota Corolla E12 to samochód niewidoczny na drodze. Chcesz, żeby nikt cię nie zobaczył – lataj taką Corollą. Jest nudna i niezawodna, nawet w wersji z dieslem D-4D. Najpopularniejszy wariant w tym modelu to oczywiście 2.0, który można polecić, chociaż będzie palił ponad 6 l/100 km. Za to ma sporo momentu obrotowego i bardzo przyjemnie jedzie się w nim w trasie z rozsądną prędkością. Trudny i drogi do kupienia jest model 1.4 D-4D, ale o tym silniku naprawdę nigdy nie słyszałem nic złego, to chyba jeden z najlepszych diesli jaki powstał (jeszcze do niego wrócimy w dalszej części tego przeglądu). Niestety, ładne Corolle z 1.4 D-4D z łatwością przebijają 15 tys. zł. Bardzo często mają automatyczną skrzynię biegów, a raczej zautomatyzowaną, której dla odmiany polecić nie mogę. Czy są jakieś godne zainteresowania oferty? Trudno powiedzieć, większość aut i opisów jest bardzo podobna, nic przesadnie się nie wyróżnia. Moją uwagę zwróciły tylko te:
- Hatchback z - podobno - niskim przebiegiem. Teraz już tak jakoś głupio kłamać w sprawie przebiegu...
- Kombi też z realistycznym przebiegiem, opis od handlarza, ale zupełnie przekonujący. Niezła cena.
- Sedan z 1.4 D-4D? Gdzie się płaci?
Umrzecie z nudów w takiej Corolli, ale przynajmniej poza strefą czystego transportu. Zobaczyć SCT i umrzeć, nakręciłbym taki film.
Propozycja nr 4, no musi być jakiś Volkswagen
No może nie musi, ale Skody to już nie mogę w tym przeglądzie pominąć. A moim typem jest Fabia kombi z TDI, najlepiej z 1.9. W tym nadwoziu występował też diesel wolnossący 1.9 SDI, którego jedyną zaletą jest odporność na wlewanie byle czego oraz turbodiesel 1.4 TDI PD, do którego dźwięku można się przyzwyczaić. Ale to nie znaczy, że jest przyjemny. Fabia z 1.9 TDI jeździ niestety znakomicie, było to moje ulubione auto prasowe w całej mojej karierze dziennikarza motoryzacyjnego. Ma też wystarczająco duży bagażnik do zastosowań rodzinno-drobnobiznesowych i jest mimo zaawansowanego wieku autem zaskakująco przyjemnie nowoczesnym. Drobne usterki będziecie sobie usuwać sami oglądając tutoriale na YT.
- Ładne auto, denny opis. Cena niezbyt niska
- Opis jeszcze gorszy, ale kolor lepszy. No i cena czyni cuda
- Zdecydowanie najgorszy opis z tych trzech, ale jest kombi, diesel i klima
- Dla odważnych propozycja z 1.4 TDI. Nie mówcie potem, że Was nie ostrzegałem
Dlaczego nie dałem Octavii? 15 000 zł to za mało na ładną Octavię II. Octavie I są już przerdzewiałe. Poza tym Octavia pali więcej niż Fabia, a priorytetem w tym przeglądzie jest małe zużycie paliwa.
Propozycja nr 5. Wołowina
Nie wiem dlaczego niektórzy fani Volv mówią na swoje samochody „wołowinka”. Że niby Volvo i „wołowina” brzmią podobnie? Jakoś nie zauważyłem, ale spoko. W każdym razie, choć fanem Volvo nie jestem, muszę docenić obecność modelu V50 z całkiem niezłymi dieslami. 1.6 to właściwie ten z Peugeota, o którym pisałem wcześniej. wersja dwulitrowa to również konstrukcja Ford-Peugeot. Spotkamy ją zresztą częściej niż w Focusie, gdzie była rzadkością. Volvo V50, choć blisko spokrewnione z Focusem II, jest od niego lepiej wyposażone i wykonane. Ma ładniejsze materiały i lepsze wyciszenie. Gdybym miał pokonywać długie dystanse, wolałbym dopłacić do Volvo niż pozostać przy Fordzie, jest to taki lekki dotyk premium, choć sprzed kilkunastu lat. Niestety, to również samochód trudny do kupienia w akceptowalnym stanie. Korodować to może one nie korodują, ale zaskakująco często są mocno zaniedbane i wyglądają na skatowane. Czy znalazłem coś ciekawego?
- czarne 2.0 niezarejestrowane w Polsce, cena nie taka niska, ale może chociaż te 293 tys. km jest prawdziwe
- tu jest tanio i od prywatnej osoby, ale ten przebieg to mi się nie widzi
- jak napisać opis nie pisząc nic, ale za to ma 1.6 D, czyli spalanko będzie malutkie
- stawiam na źle wpisany przebieg, mimo wszystko oferta wydaje się dość atrakcyjna
Umęczone trochę te plasterki wołowiny, a jednak nie odrzucałbym tego, bo to trwały wóz i jak na Volvo tani w utrzymaniu.
Propozycja nr 6. Spalanie pomijalne
Już 1.6 HDi od Peugeot-Citroena mało pali, a przecież mieli w ofercie coś jeszcze mniejszego, czyli 1.4 HDi. Ten silnik naprawdę już potrafi zadowolić się wartością typu 4,2-4,4 l/100 km, pod warunkiem że nie piłujemy go na zimno ani po autostradzie. Nie polecam go w Peugeocie 307, choć można było go tam znaleźć, bo po prostu jest do niego za słaby. Optymalnym autem do 1.4 HDi jest Citroen C3 I generacji, chociaż powiem od razu, że na zupełnie bezusterkową jazdę nie ma co liczyć. Można natomiast liczyć na brak rdzy (no, czasem na progach trochę jest), bardzo małe spalanie, niezłe wyposażenie, małe spalanie, niskie koszty eksploatacji i oczywiście małe spalanie. A przy okazji do tego auta wygodnie się wsiada, co docenią pewnie osoby starsze, choć i przy wkładaniu dzieci do środka ma to znaczenie. To, że czasem zapali się jakaś kontrolka albo przestanie działać coś w elektryce jest nieuchronne przy tej cenie, wieku i pochodzeniu pojazdu.
- chciałem polecić tego, ale zapewne nie ma zrobionych opłat, więc nie ma powodu wyręczać handlarza w tym zadaniu i należy żądać auta gotowego do rejestracji
- dokładnie z tego samego powodu NIE polecam tego egzemplarza – do roboty handlarzu, kwity w dłoń i do urzędu marsz, klienci nie są od wykonywania twojej pracy
- lampy wymienić i można latać...
- trochę zmęczone wnętrze, ale 270 tys. km w takim małym aucie to nie w kij dmuchał
- może po prostu ten, bo jest drogi nie bez powodu.
Propozycja nr 7. Dziwactwa i odszczepieństwa
Są ludzie, którzy lubią motoryzacyjne wynalazki, bo lubią mieć nietypowe doświadczenia w życiu i potem mieć o czym opowiadać. Trochę się do nich zaliczam, więc na koniec mojego przeglądu diesli-wygnańców, diesli do życia z dala od miasta i klekotów prowincjonalnych muszę podrzucić parę propozycji pod tytułem „może za dużo nie pojeździsz, ale za to będziesz mieć przygodę”. Chciałem tu dać Mini z silnikiem Toyoty, ale nie spełnia kryteriów, bo ma za mało drzwi. Może więc coś z poniższych dziwactw przyciągnie Waszą uwagę.
- Lancia Musa 1.9 JTD. Musiało być coś z 1.9 JTD, to świetny silnik!
- To jest bardzo wygodne auto, powodzenia z naprawą tego „drobiazgu” huehuehue
- nienienienienienie (ale bym go kupił!)
Nie kupujcie oczywiście żadnego z powyższych samochodów
One wszystkie trują jak oszalałe, chociaż spalają bardzo mało paliwa, więc emitują bardzo mało spalin. Nie pytajcie jak to możliwe. Tu chodzi o zdrowie. Patrzcie na mnie i powtarzajcie: ZDRO-WIE.
Czytaj również: