Poznańskie rondo Rataje, po nim się jeździć nie daje. Wy tam serio tak żyjecie?
Rzadko bywam w Poznaniu, więc nie miałem jeszcze przykrości jechać po rondzie Rataje, które jest przykładem najgorszego możliwego oznakowania.
Obrazek na swojego Twittera wrzucił „Bandyta z kamerką”. Przy okazji pytając, kto jest winny kolizji w miejscu oznaczonym czarnym krzyżykiem, czy będzie to pojazd jadący po śladzie żółtym, czy czerwonym? Zobaczcie sami o co chodzi, oto rondo Rataje w całej okazałości widziane z góry.
Niewiele z niego wynika, to teraz obejrzyjcie film. Dopiero wtedy Wasze mózgi się zagotują.
Miejmy to za sobą. Oznakowanie tego ronda jest SKANDALICZNE.
Na Google Street View widzimy jeszcze stan z zeszłego roku, gdzie rondo Rataje było w przebudowie. Oddano je w tym roku i od razu zostało okrzyknięte drogowym bublem, zbytecznie skomplikowanym, z namieszaną organizacją ruchu powodującą tylko kłopoty. Tak, a w czym problem – zapytały Poznańskie Inwestycje Miejskie i zamieściły film w serwisie Youtube, który ma pomóc w objeżdżaniu ronda Rataje. Odpowiem: problem w tym, że jeśli potrzebny jest film, który wyjaśnia jak jechać, to znaczy że oznakowanie jest złe. Oznakowanie ma pozwalać przejechać dany fragment drogi bez konieczności pójścia do kina.
Ale właściwie co sprawia taką dużą trudność?
Już odpowiadam. Zamieszanie na rondzie wprowadziło namalowanie sugerowanych pasów zjazdowych i wjazdowych w postaci linii przerywanych. Każą one sądzić kierowcom, że pasy idą właśnie tak, podczas gdy idą one inaczej. Powstaje konflikt, bo jedni kierowcy jadą wzdłuż jednych linii, a inni wzdłuż drugich i wszyscy myślą, że jadą prawidłowo. Do tego dochodzą jeszcze bzdurne, nieznajdujące oparcia w przepisach zabobony w rodzaju „jeśli chcesz skręcić w lewo na rondzie to musisz jechać lewym pasem (nie)” oraz również mylące strzałki kierunkowe na tymże rondzie.
Takie oznakowanie jak powyżej jest skandaliczne, niedopuszczalne i zaprzecza wszelkim prawidłom oznakowania dróg. Ten kto to zrobił i zatwierdził, powinien osobiście je zdrapywać żyletką z asfaltu.
Są dwa rodzaje rond
Zwykłe i „turbinowe”, które w sumie nie są rondami, tylko skrzyżowaniami o ruchu kierowanym. Na zwykłym rondzie możesz sobie objeżdżać całość którym pasem chcesz, również zewnętrznym, bo nie „skręcasz w lewo”. Możesz skręcać tylko w prawo, poprzez zjeżdżanie z ronda i musi się to odbywać z prawego pasa, bo nie wolno skręcać w prawo z pasa lewego. Lewy czy środkowy pas na rondzie wielopasmowym służy tylko do wyprzedzania albo omijania innych uczestników ruchu. I takim przykładem byłoby rondo Rataje, gdyby nie te głupie przerywane linie przecinające właściwe pasy ruchu.
Rondo turbinowe, które nie jest rondem, to taka konstrukcja, gdzie z każdego pasa możemy jechać tylko do konkretnego zjazdu – np. prawym pasem do pierwszego zjazdu, środkowym do drugiego, a lewym do trzeciego zjazdu. Nie da się pomylić.
Rondo Rataje próbuje połączyć te dwa rodzaje rozwiązań drogowych, powodując maksymalny chaos.
I mimo kilku miesięcy utyskiwań, to wszystko dalej funkcjonuje, i nikt się tym nie zainteresował – mimo że pomieszane pasy ruchu są jawnie niezgodne z przepisami. Odpowiadając jednak na pytanie z początku tego wpisu: winnym kolizji będzie pojazd jadący po śladzie żółtym, ponieważ jest z lewej, a ten z czerwonej linii – z prawej. Tak uważa też 57,7% ankietowanych. Czyli niewiele ponad połowa kierowców potrafi się znaleźć w tej szalonej sytuacji. Brawo Poznań. Do kierowców mam pytanie: jak wy tam żyjecie?