REKLAMA

Potrąć pieszego na pasach, dostań tylko pouczenie. Haczyk: musisz być policjantem

Warto było poczekać jak skończy się ta sprawa: policjant potrącił pieszego na pasach ruszając radiowozem. Ukarano go pouczeniem.

potrącenie pieszego na pasach
REKLAMA
REKLAMA

Na początek film przedstawiający zdarzenie, żebyście mogli sami wyrobić sobie zdanie na jego temat.

To teraz moja opinia

Nie musicie jej czytać, możecie od razu przesuwać do komentarzy i pisać że autor się nie zna. Jednak moim zdaniem sprawa nie jest do końca oczywista. Tak, pieszy był już na pasach, więc miał pierwszeństwo. Nie można wjeżdżać na pasy, kiedy idzie po nich pieszy. Ale co z samochodem, który stoi już na pasach? Rozsądek wskazywałby, że należy obchodzić go z tyłu, a nie z przodu, bo jeśli ruszy, to przed siebie. Pieszy wybrał inną metodę i zaczął obchodzić radiowóz od przodu. Najwyraźniej znalazł się w martwym polu policjanta, ten ruszył i go potrącił.

To trochę nieszczęśliwy wypadek

Tak, policjant jest winny, ale sytuacja nie była ani przesadnie niebezpieczna, ani nie było tu żadnego rażącego naruszenia przepisów. Skończyło się pouczeniem od innego policjanta, który przybył na miejsce zdarzenia. 

Tak sobie tylko myślę, czy przeciętny kierowca w takiej sytuacji też dostałby tylko pouczenie? Śmiem wątpić, obstawiam raczej mandat i oczywiście zwyżkę na OC – pieszy się przewrócił, więc musi sobie zrobić badania, a badania oczywiście sfinansuje ubezpieczenie sprawcy. Wprawdzie kiedyś rozmawiałem z jednym policjantem i on twierdził, że „sekcja wewnętrzna” policji jest szczególnie cięta na takie rzeczy i bardzo chętnie karze policjantów za byle co, ale jest to tzw. dowód anegdotyczny. 

Na drugim biegunie mamy straszny wypadek z Warszawy

REKLAMA

Kobieta na Grójeckiej zginęła przygnieciona samochodem, który wypadł z drogi. Doskonale znam ten odcinek Grójeckiej, jest tam niebezpiecznie - trzy pasy w każdym kierunku, ruszasz spod świateł przy Włodarzewskiej i masz przed sobą pustą, szeroką drogę aż do widocznego w oddali wiaduktu. No to ogień, ile fabryka dała. A tu bęc jakaś niebezpieczna sytuacja, zmiana pasa, światła przy Instalatorów i gwałtowne hamowanie zakończone uderzeniem w barierkę.

Naprawdę wiele razy byłem w tym miejscu (na chodniku też) i wiem, że o ile większość ludzi jedzie tu normalnie, to jest to zarazem świetne miejsce dla szaleńców, żeby mogli „docisnąć”. Jest tu dostatecznie dużo miejsca, szeroko, wydaje się „bezpiecznie”, więc 20-latek sprawdzał ile pójdzie Audi jego taty. Jeśli auto zdołało przeskoczyć przez barierki, to musiało być naprawdę szybko. Czy da się wyeliminować takie przypadki? Niestety – tylko przez fizyczną przebudowę ulic, która nie pozwoli rozpędzić się do takiej prędkości. Ale taki proces zajmie wiele lat. Ciekawe, czy skończy się jak na Sokratesa, bezsensownymi progami zwalniającymi zamiast fotoradarem, który wymusiłby na wszystkich żeby zwolnili, a nie tylko na tych, którzy martwią się o swoje zawieszenie. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA