360 km przez wioski w Porsche Boxster. Jak toczy się życie z dala od autostrady?
Autem takim jak Porsche 718 Boxster nie jeździ się autostradą. Pojechałem zobaczyć jak wygląda droga Warszawa-Wrocław – ta stara, sprzed czasów ekspresówki – i jak zmieniło się życie po otwarciu S8.

Wyznaję zasadę, że póki nie pada, w kabriolecie/roadsterze dach jedzie w bagażniku. I staram się jej trzymać na tyle, że kiedyś MX-5 przywiozłem do Wrocławia bez dachu w lutym – w wełnianej czapce i porządnych rękawicach udało się bez problemu.
Z Porsche 718 Boxster nie mogło być inaczej
Po odebraniu w Warszawie Boxstera, w jedynym słusznym kolorze – Miami Blue, od razu zrzuciłem dach. Miałem być Chinką, więc na głowie wylądowała bejsbolówka z logotypem tamtejszej marki.
Do Wrocławia z Warszawy jadę zwykle autostradą i drogą ekspresową. W Boxsterze to zły pomysł z powodu huku i wiatru. Kabriolet czy roadster nie służą do ciśnięcia po ekspresówce, trzeba jechać przez wsie. To idealne rozwiązanie – po pierwsze, niech ludzie mieszkający z daleka od głównej drogi nacieszą się widokiem Porsche, a po drugie, niech ja nacieszę się spokojem wsi i miasteczek, przez które nie przechodzi już główna droga Wrocław-Warszawa.
Dlatego stwierdziłem, że pojadę „po staremu”
Do Warszawy po samochody jeżdżę już prawie 15 lat. Dzięki oddawanym w kolejnych latach kolejnym odcinkom tras szybkiego ruchu, dziś cały dystans pokonuję dwupasmówką, a podróż zajmuje zwykle ok. 3 godzin. No chyba, że jadę Porsche.
Do Piotrkowa było bardzo nudno
Po drodze E67 sprzed lat, ze skrzyżowaniami i ciągłymi ograniczeniami do 70 km/h, nie ma śladu. Jedyne na co zwróciłem uwagę, to że jest szeroko, nudno i naokoło pełno ekranów. Jak to na autostradzie. I przy 120 km/h bez dachu w Boxsterze jest tak głośno, że musiałem się zatrzymać by jednak go założyć, bo inaczej nie dało się rozmawiać przez telefon. Pod Piotrkowem tradycyjnie utknąłem w korku, tam remont trwa chyba już dobrych parę lat. Zrzuciłem dach, ale tylko na moment – kurz z budowy i śmierdzące diesle skutecznie zniechęciły mnie do szukania przyjemności z jazdy pod gołym niebem.
Z S8 z przyjemnością zjechałem na drogi lokalne
I z przyjemnością znowu schowałem dach. 90 km/h w kabriolecie – tak można żyć. Wjeżdżając do kolejnych miasteczek przyglądałem się, jak się zmieniły. W Bełchatowie powitała mnie reklamoza: opony, cement, nowy telewizor, usługi prawnicze – wspaniały zbiór wiedzy dla kogoś, kto nie słyszał o internecie.
W miejscu dworca autobusowego na wlocie do miasta stanął Lidl. Na wylocie - McDonalds. Dworce przestały być potrzebne, wybetonowane place zajmowały tylko niepotrzebnie miejsce. Przecież dziś o komunikacji autobusowej myśli się dopiero w ostateczności. Flixbus omija mniejsze miasta. Ci, którzy jeszcze nie mają samochodu, a muszą wyjechać, wybierają BlaBlaCara, albo prywatne busy. Pod makiem kolejka do Drive'a na 15 samochodów. Wszystko może być zamknięte, ale restauracja pod złotymi łukami zawsze musi działać.
Jednych interesów przybyło, innych ubyło
W Osjakowie były naprzeciwko siebie dwa zajazdy. Jeden, taki bardziej hotel, wygląda dziś tak:
Ten drugi zawsze miał mocno zastawiony parking, bo karmili w nim ponadprzeciętnie. Dziś nie jest już tak wesoło – parking jest pełny tylko gdy okoliczni mieszkańcy szykują jakieś chrzciny albo komunię. Główny ruch przeniósł się na S8. Zajazdy przy starej ósemce, nastawione na TIR-y, chyba straciły rację bytu. Pod Kępnem zamknięto nawet stację paliw – ale tu nie będę się nie wymądrzał, bo kawałek dalej stanęła stacja BP i McDonalds, może to nie S8 było gwoździem do trumny.
W co trzeciej wiosce pojawił się market Dino
To podobno najszybciej rozwijająca się sieć sklepów w Polsce. Nie pcha się do centrów miast, gdzie ziemia jest droga, wybiera co najwyżej obrzeża, a najchętniej niewielkie miejscowości, do których dotąd nie zapuściła się Biedronka i są niewystarczająco atrakcyjne dla Lidla. Za to nad drzwiami zwykłych spożywczaków coraz częściej wiszą szyldy „do wynajęcia”.
Trzeba sobie więc zadać pytanie: jest lepiej czy gorzej?
Dla mnie – przejeżdżającego tranzytem – lepiej. Drogi puste, mogę spokojnie pomykać bez dachu, bez konieczności wąchania spalin diesli bez DPF-ów. Dla lokalnych mieszkańców – podobno również.
Tworzenie dróg omijających miasta przynosi głównie korzyści – są na to badania
Ci, którzy nie muszą przejeżdżać przez miejscowości, tracą mniej czasu, jadą płynniej i po podróży są mniej zmęczeni. Do tego łatwiej zaplanować czas przejazdu – unika się ryzyka utknięcia w miejskim korku. Ci, którym w końcu TIR-y nie przejeżdżają całymi dniami pod oknami, też sobie chwalą. Jest ciszej, spokojniej i bardziej bezpiecznie. Poza hałasem, który nie pozwalał na otwieranie okien, jest też znacznie mniej kurzu. Mieszka się przyjemniej, budynki przestały pękać, a lokalny ruch stał się bardziej płynny.
Jedni mówią, że mniejszy ruch oznacza utratę miejsc pracy
Na to badań nie widziałem, ale znajomi mieszkający w miasteczkach, które dostały obwodnice, twierdzą, że ludzie w trasie myślą głównie o tym, by dotrzeć jak najszybciej do celu i rzadko się zatrzymywali na zakupy. A jak w okolicy jest coś ładnego do zwiedzenia, to i tak będą chętni, a dzięki obwodnicy szybciej dotrą na miejsce. Choć pewnie nie wszyscy są zadowoleni.
Generalnie mieszkańcy twierdzą jednak, że jest lepiej, bo można wyskoczyć na obwodnicę i szybciej dojechać np. do pracy do kolejnego miasta. Do tego ci, którzy mieszkają w metropoliach, coraz częściej rozważają ucieczkę do małych miasteczek, w których stawiają dom w cenie mieszkania w dużym mieście, a dzięki obwodnicy do przy dojeżdżają równie szybko, co wcześniej.
Podziwiając wiejskie domy, dotarłem pod Oleśnicę
Jadąc przepisowo i zatrzymując się na zdjęcia, spędziłem już w trasie dobre 4 godziny. Wywiało mnie, dzwoni mi w uszach, a dojechałem dopiero pod Cieśle i mam jeszcze 50 km do domu. Fajny ten Boxster, ale starczy tych atrakcji, zamykam dach i wracam na ekspresówkę. Swoją drogą, po tym całym lockdownie, mieszkanie na wsi prezentuje się coraz bardziej atrakcyjnie. Fajnie by było mieć jakiś kawałek ogródka w spokojnej okolicy. Nie macie na sprzedaż jakiegoś gospodarstwa? Mogę się zamienić za Boxstera. Wprawdzie to nie mój, ale co to szkodzi.