Koniec lata. W Porsche 718 Boxster sprawdzałem, czy musisz już zacząć przeglądać ogłoszenia
Lato się powoli kończy, a kariera Porsche 718 Boxster z silnikiem spalinowym już się skończyła. To jednak nie znaczy, że nie warto się nim interesować. Warto - bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale czy również z czterocylindrowym silnikiem?
„Jedyne prawdziwe Porsche to 911”. Jeśli tak uważasz, może to wynikać z kilku powodów. Powód pierwszy: tak naprawdę żyjesz jakoś w roku 1969, ale przypadkiem wpadłeś do portalu czasoprzestrzennego. Spokojnie, zaraz ci wyjaśnię, jak działają te dziwne pudełka, które ludzie noszą w kieszeniach, a ty potem skup się na tym, jak wrócić do czasów rewolucji seksualnej. Nie, nie, tu nie można palić!
Powód drugi: wcale nie lubisz motoryzacji i liczy się dla ciebie tylko lans. Chcesz w oczach innych wyglądać na bogatego i to jest ważniejsze od faktycznej radości z jazdy.
Mogę jeszcze zrozumieć, że ktoś odrzuca „osobowe” modele Porsche, takie jak Macan czy Cayenne. Apeluję, by mimo wszystko dać im szansę, bo prowadzą się najlepiej w swoich klasach i jeżdżą lepiej niż sobie to wyobrażacie. Ale odrzucanie Boxstera to już zbrodnia. Wciąż się zdarza, mimo że było modne ostatni raz w epoce wąskich okularów przeciwsłonecznych i kilograma żelu na włosach. I nawet wtedy nie miało sensu.
Są i tacy, dla których 718 to najfajniejsze Porsche
Centralnie umieszczony silnik, niska masa własna, krótki rozstaw osi - oto recepta na idealną maszynkę do zabawy. To trochę taki supersamochód w wersji mini. Jasne, 911 jest legendą, ma za sobą wspaniałą historię i pod wieloma względami jest być może ze wszystkich aut świata najbliżej spełnienia warunków na bycie „samochodem idealnym”. Ale 718-tki po prostu cieszą. Zwłaszcza w odmianie Boxster, czyli tej, która wymaga założenia czapeczki, by uniknąć udaru słonecznego.
Zakładałem ją w 718 Boxster w wersji z bazowym silnikiem
Problem polega na tym, że takiego auta nie da się już kupić. Następne 718-tki będą najpewniej autami elektrycznymi (chyba że nie będzie ich wcale). W gamie, owszem, zostają odmiany spalinowe, ale tylko te topowe. Mowa o wersjach GT4 RS. Kosztują tyle, co niekiepskie 911, mają 500 KM, wyciągają 315 km/h i nadają się do jazdy na co dzień równie dobrze, co japonki do wspinaczki na Czomolungmę.
Jeździłem więc egzemplarzem testowym, który jeszcze za życia stał się klasykiem. Ma dwulitrowego, 300-konnego boksera (moment obrotowy: 380 Nm) z turbo i siedmiobiegowy automat PDK. To wersja z czterema cylindrami, czyli bazowa. Osiąga 100 km/h w 4,9 s, a przyspieszanie nudzi się takiemu Boxsterowi dopiero w momencie osiągnięcia 275 km/h.
Czy testowanie auta, którego nie da się już kupić, ma sens? Oczywiście - i wcale nie mam na myśli tego, że dzięki temu użyczeniu mogłem po prostu spędzić miło czas, krążąc bez dachu po pustym, wakacyjnym mieście. Test może być przecież wskazówką dla osób, które przymierzają się do poszukiwań na rynku wtórnym. Wybór egzemplarzy z drugiej ręki nie jest wcale taki mały, ponieważ…
…718 to dobrze znany model
Jest na rynku - a raczej był - w podobnej formie od 2016 roku. Z zewnątrz Porsche starzeją się jednak powoli z klasą, a w środku można uznać, że 718-tka jest przedstawicielem „starej, dobrej szkoły”. Ma dużo fizycznych przycisków, lekko niedzisiejsze multimedia (powiedzmy, że w takim wozie to sprawa trzeciorzędna - ważne, że działają) i analogowe zegary. Funkcjonalność - rewelacyjna, oprócz tego, że nie bardzo jest gdzie odłożyć telefon. Jakość wykonania - taka, jakiej należy oczekiwać.
Boxster to naprawdę jeden z najlepszych wynalazków człowieka w dziedzinie dostarczania radości. Jazda dobrym roadsterem po pięknej drodze podczas świetnej pogody oznacza wspaniałą mieszankę ekscytacji i relaksu. Świat nabiera kolorów. Domyślam się, że podobnie musieli czuć się dawni ludzie, którzy odkryli, że wypicie czegoś sfermentowanego czasami się opłaca.
Zawieszenie i układ kierowniczy są wyśmienite
Wszystko razem działa jak w dobrym zespole. 718 Boxster jest jak świetna płyta, na której trudno znaleźć zbędną nutę czy fragment, który można by wyciąć. Zawieszenie łączące wyśmienite trzymanie się drogi z całkiem niezłym komfortem, układ kierowniczy działający szybciej niż umysł geniusza, a to wszystko perfekcyjnie wyważone i zestrojone. Uśmiechu jest mnóstwo, niezależnie od tego, czy jedziemy po alpejskiej przełęczy czy stoimy w korku.
Niestety, w tym zgranym składzie doświadczonych muzyków jest też jeden młody, który trochę odstaje.
To silnik
Wcale nie chodzi o to, że bazowy Boxster jest wolny. Auto, które osiąga 100 km/h w mniej niż pięć sekund, niby trudno nazwać inaczej niż „bardzo szybkie”. Tyle że to wszystko dzieje się przy wyczuwalnym wysiłku - tak, jakby dwulitrówka męczyła się z tym wozem - a reakcja na gaz jest słaba. Aby ją poprawić, trzeba przełączyć pokrętło trybów jazdy w tryb Sport, ale gdy się o tym zapomni, Porsche rozczarowuje. Spodziewalibyśmy się, że taki roadster będzie reagował na gaz tak szybko, jak pijany pseudokibic na zaczepkę. Zamiast tego ma refleks jamajskiego filozofa.
Oprócz tego, 718 Boxster nieciekawie brzmi. W przeciwieństwie do sześciocylindrowej jednostki, która była oferowana w gamie jako mocniejsza, nie da się tu cieszyć odgłosem, który sprawia, że przechodnie odwracają się w poszukiwaniu supersamochodu. Dwulitrówka szumi i parska, ale nie jest to szczególnie miłe dla ucha. Na odgłosy można by przymknąć oko (ucho?) w przypadku rodzinnego crossovera, ale w roadsterze ścieżka dźwiękowa to istotny składnik całego dania.
Czyli: jest dobrze, ale powinno być lepiej
Boxster jest wspaniały i gdybym nie wiedział, że może mieć lepszy silnik, podobałby mi się bardziej. Teraz zostawia jednak pewien niedosyt.
Czy da się jeździć nim na co dzień? W tej kategorii mocniejsze argumenty ma 911 ze swoimi fotelami (a raczej fotelikami) z tyłu, opcjonalnym napędem na cztery koła i podnoszeniem przodu. Ale 718 Boxster też nie męczy. Spokojnie można używać go jako daily, zwłaszcza podczas pogodnych miesięcy. Uwaga: dach składa się błyskawicznie (również z kluczyka - można wygodnie wysiąść z otwartym dachem i zamknąć auto później), ale bez dachu dość mocno wieje. Zdaniem kolegi, który jeździ Boxsterem sprzed ćwierć wieku - mocniej niż u niego. Być może to kwestia tego, że osłonka przeciwwiatrowa jest zrobiona z siateczki, a nie z pleksi, jak dawniej.
Oczywiście, Boxster jest głośny, również z założonym dachem. Silnik grzeje i syczy tuż za plecami. Wiadomo jednak, że nie jest to wóz, który konkuruje w kwestii komfortu z limuzynami. Spokojnie można zabrać się w podróż. Bagażnik z tyłu zmieści dwie kabinówki, a z przodu - jeszcze jedną.
Ile pali Porsche 718 Boxster?
Od 8 do 16 litrów, zależnie od stylu jazdy. Silnik sześciocylindrowy zużywa podobne ilości paliwa, więc to kolejny argument za tym, by wybrać właśnie jego.
Czy nie jest drożej? To zależy. Egzemplarz testowy był wyspecyfikowany na szaloną kwotę niemal 550 tysięcy złotych. Tak - grubo ponad pół miliona złotych za bazową dwulitrówkę. W tej sztuce dodano jednak niemal każdą możliwą opcję. Gdyby się dało, pewnie miałaby kierownicę ze złota i wyrzutnię antymaterii w schowku. Wersję z sześcioma cylindrami dało się „złożyć” w podobnym budżecie, kosztem niektórych opcji. Ale silnik jest ważniejszy od gadżetów i błyskotek. Oczywiście, Porsche to nigdy nie jest tania zabawa, ani w zakupie, ani w utrzymaniu. Co nie znaczy, że nie warto, o ile kogoś stać.
Bardzo warto
Rynek wtórny, na który obecnie skazani są zainteresowani, daje na szczęście spore możliwości. Można kupić ciut starsze auto z większym silnikiem zamiast młodszego z mniejszym i taką opcję gorąco polecam. Boxster jest świetnym samochodem - bardzo możliwe, że najlepszym w swojej kategorii. Z silnikiem 2.0 pozostawia jednak pewien niedosyt. Z sześciocylindrowym jest kompletny.
Szkoda, że lato się kończy. Zarówno w naszej części świata, jak i w „naszej” części motoryzacji. Takich aut już nie będzie. Pozostaje szukać wakacji w ciepłych krajach na zimę i przeszukiwać ogłoszenia z używanymi Boxsterami. Szkoda, że nie ma co liczyć na korzystne ceny last minute.
Fot. Krzysztof Kaźmierczak