Jeśli miałbym znaleźć jeden samochód pod choinką, byłby to właśnie ten
Każdy z nas ma jakieś motoryzacyjne marzenia. Jedno z moich licznych wygląda właśnie tak. Szary, skromny, ciasny samochód - Porsche Boxster GTS 4.0.
Drogi Mikołaju… w tym roku byłem naprawdę grzeczny. Poproszę więc o jakiś fajny samochód. Nie musi być bardzo drogi. Wystarczy taki, który wyjściowo kosztuje niecałe pięćset tysięcy złotych. Nie jest duży, więc jeśli znaleźlibyśmy dużą choinkę, powinien się pod nią zmieścić.
Taki list napisałem sam do siebie
Mam na imię Mikołaj, więc to nawet nie było tak dziwne. Odpowiedź przyszła niemal natychmiast. Zawierała hasło i login do mojego konta bankowego i dopisek „Wesołych Świąt”.
Ale pomarzyć zawsze można. Może któregoś roku, gdy będę naprawdę grzeczny, znajdę pod choinką taki samochód? Oczywiście, aut które chciałbym mieć są setki, o ile nie tysiące. Gdybym tylko dorwał się do góry gotówki, sułtan Brunei byłby przy mnie skromnym zbieraczem. Marzę o… no dobrze, nie będę tu wymieniał, bo będziecie czytać ten tekst do Wielkanocy. Ale między innymi, właśnie o tym.
Oto Porsche Boxster GTS 4.0
Dlaczego Boxster, a nie Cayman? Bo lubię jeździć bez dachu i jestem w stanie poświęcić odrobinę sztywności nadwozia i ułamki sekund na torze, by cieszyć się wiatrem we włosach.
Dlaczego GTS?
Bo GTS to chyba w każdym przypadku najfajniejsza wersja w gamie Porsche, idealnie łącząca sport z (wciąż jakimś) komfortem. GTS-y najlepiej wyglądają i często najlepiej jeżdżą, choć nie w każdym modelu to najmocniejsza odmiana. Choć w przypadku Boxstera tak akurat jest.
Czemu 4.0? Bo to wolnossący, czterolitrowy motor z sześcioma cylindrami, osiągający 400 KM. Boxster na pewno doskonale jeździ również wtedy, gdy osiąga o 100 KM mniej, ale skoro można mieć 400 koni, to czemu by nie. Póki jeszcze da się w ogóle zamówić tego typu silnik, trzeba korzystać. Setka w 4,5 s to tylko miły dodatek do całości. A że taki Boxster trochę przeczy wszystkiemu co pisałem wyżej o lekkości? Trudno.
Wybrałbym taką konfigurację
Zastanawiałbym się, czy nie wziąć czerwonego lakieru, ale Crayon (ponad 15 tysięcy dopłaty) to jednak mój faworyt. Żeby było trochę czerwieni, postawiłbym na czerwony, miękki dach.
Jeśli chodzi o opcje, nie musiałbym szaleć. Na pewno odpuściłbym sobie automatyczną skrzynię biegów. PDK jest świetne i szybkie, ale tutaj znowu poszedłbym kluczem „póki jeszcze można”. Wolnossące 4.0 w połączeniu z sześciobiegową skrzynią manualną to takie purystyczne, klasyczne połączenie. Automat byłby szybszy – i co z tego?
Nie odmówiłbym sobie zestawu audio firmy Bose (wiem, 4.0 brzmi dobrze, ale lubię muzykę!), lepszych reflektorów czy kamery cofania. Trochę bawi mnie konieczność dopłacania w Porsche m.in. za tempomat (nawet zwykły, nie tylko aktywny), jakiekolwiek czujniki cofania czy nawet za Apple CarPlay. Dobrze, że klimatyzacja jest w standardzie. Jej brak dałoby się dobrze… sprzedać, mówiąc klientom, że to jakiś pakiet torowy. Teraz, „mój” GTS kosztuje 519 tysięcy złotych (bazowy: 432 000 zł). Na tle 911 to prawdziwa okazja.
Takie Porsche Boxster GTS 4.0 poproszę pod choinkę
Do Wigilii jeszcze dosłownie chwila. Gdyby świętemu Mikołajowi nie udało się z tym kolorem, ostatecznie może być czerwony. Obiecuję w przyszłym roku nie przeklinać.