Masz ciężki samochód elektryczny? Tak mi przykro, będziesz płacił specjalny podatek
Podatek od wagi samochodu elektrycznego jeszcze kilka lat temu wydawał się nieśmiesznym żartem. Tymczasem we Francji właśnie trwają race nad jego wprowadzeniem.
Francuzi lubią opodatkowywać samochody i mają w tym dużą fantazję, ale czego innego wymagać od kraju, gdzie publiczne ścinanie głów stało się wyśmienitą rozrywką. Jakiś czas temu prowadzili le podatek od le SUV-ów, który polega na tym, że płaci się 10 euro za każdy kilogram powyżej określonej masy, tj. od 1800 kg. W teorii miał uderzać w bogatych, którzy kupują wielkie i ciężkie zagraniczne SUV-y, ale tak jakoś wyszło, że tak naprawdę uderzył w klasę średnią, bo bogaci tak kombinują, że i tak uciekają od opodatkowania. Oberwało się również niemieckim SUV-om, bo francuskie były lżejsze od przewidzianej granicy, co jest ogromnym le przypadkiem. Założenie było słuszne, bo uznano, że duże i ciężkie samochody bardziej niszczą le infrastrukturę.
Więcej o francuskich podatkach przeczytacie w:
Teraz trwają prace nad rozszerzeniem podatku od masy na hybrydy oraz na samochody elektryczne. Nie jest dobrze, Monsieurs.
Podatek od wagi samochodu elektrycznego może zaboleć
Do francuskiego parlamentu trafiła propozycja rozszerzenia od 2025 roku podatku od wagi samochodu, tak żeby trzeba go było płacić również za pojazdy elektryczne. Jednak dla nich waga graniczna ma wynosić 1900 kg. Każdy kilogram powyżej oznacza 10 euro dodatkowego podatku. A jak to się przekłada na liczby? Zobaczmy tabelkę przygotowaną przez pewnego użytkownika portalu X (dawniej Twitter).
Najwięcej zapłaciliby użytkownicy dużych i ciężkich SUV-ów (a także drogich) - Volvo EX90 i Mercedesa EQS SUV - każdy z nich wymagałby dopłaty 9000 euro, co przy cenie tych samochodów jest jeszcze akceptowalną dopłatą. Podobnie było z innymi popularnymi elektrycznymi SUV-ami. Ale np. 5000 euro dopłaty do ID.Buzza to już sporo, podobnie jak 3000 dopłaty do Peugeota E-3008. Jak zwykle najpopularniejsza Tesla ucieka spod topora, bo Model 3 ma przekroczenie rzędu kilkudziesięciu kilogramów, więc to będzie bardzo niski podatek.
Co teraz?
Podejrzewam, że bogaci, których stać na najdroższe SUV-y znów uciekną od opodatkowania, a najwięcej zapłacą zwykli ludzie, którzy chcieli posmakować elektryczności w wersji SUV. Ale cóż, gdzie drwa rabią, tam le wióry lecą. W końcu na pewno nie byliście tak naiwni, żeby wierzyć, że rządy nie przyjdą po pieniądze właścicieli samochodów elektrycznych. Prawda?