A miało być tak tanio. Płyn do chłodzenia akumulatorów w Hyundaiu Kona jest ze złota
W razie gdyby rynek złota się załamał, to inwestowałbym w płyn chłodniczy do akumulatorów w elektrycznym Hyundaiu Kona. Tej ceny nie sposób nie docenić.
Może troszeczkę przesadziłem, ale tani to on nie jest. Również troszeczkę przeczy tezie, że samochody elektryczne są bezobsługowe, a serwis tak tani, że mechanicy z ASO zostawiają na fotelach pieniądze. Wprawdzie koszty podawane przez serwisy nie szokują, ale co jakiś czas pojawia się zwiastun dobrej nadziei, dla ASO oczywiście, że nie zbankrutują. Bo to chodzi im przecież po głowie, skoro serwis aut elektrycznych jest taki ograniczony, to na czym tu zarabiać? Na płynie chłodniczym, tak jak w elektrycznym Hyundaiu Kona.
Tajemniczy płyn chłodzący w elektrycznym Hyundaiu Kona
Właściciel elektrycznego Hyundaia Kona napisał post na grupie kierowców samochodów elektrycznych. Niespodzianka w serwisie kosztowała go 1669,20 zł.
Napisał, że samochody elektryczne mają swoją wersję ukrytych kosztów serwisowych. W nowych samochodach elektrycznych ma być stosowany nowy płyn chłodniczy o niskiej przewodności. Niby nic wielkiego, ale pewne zarzuty wobec tego płynu sformułować się da.
W starszych autach elektrycznych był stosowany inny płyn i należało go wymieniać rzadziej, ale to tak znacznie rzadziej. W dodatku był to zwykły płyn chłodniczy, o mało tajemniczym składzie. Skład nowego jest owiany tajemnicą, raczej nie da się go kupić poza ASO, a pierwsza wymiana wypada dużo szybciej. Wisienką na korku zbiornika wyrównawczego jest jego cena. Za każdy litr płynu zapłacić należy 128,40 zł i to po rabacie. 13 litrów płynu kosztowało tego kierowcę blisko 1700 zł.
Jak sam pisze, warto wiedzieć, że takie koszty czekają na właścicieli aut elektrycznych. Szczególnie interesujące jest to, że niezbyt da się zakupić taki płyn poza ASO, skoro nie wiadomo co to jest. Zakup poza autoryzowanym serwisem ma grozić też utratą gwarancji. Nowe auta mają wyższe koszty serwisu, nawet jeśli są elektryczne.
Prawda czy fałsz?
Poprosiłem Hyundaia o wyjaśnienie, czy jest tak w istocie, jak opisuje to ten właściciel modelu Kona. Mogło przecież tak być, że klient w emocjach coś odrobinę przeinaczył. Odpowiedzi nie uzyskałem, niech klienci radzą sobie sami, no to poradziłem sobie sam.
Instrukcja obsługi elektrycznego Hyundaia Kona z 2019 roku opisuje ciecz chłodzącą jako wysokiej jakości płyn - glikol etylenowy. Nazywa go nawet mieszaniną płynu przeciw zamarzaniu i wody oraz podaje proporcje, w jakich należy je mieszać. 35 stopni Celsjusza na minusie to już szczyt jego możliwości.
Pierwsza wymiana przewidywana jest po 120 tys. kilometrów lub 96 miesiącach, czyli 8 latach. Następnie trzeba wymieniać go co 30 tys. kilometrów lub 24 miesiące. 8 lat to termin niezbyt ostry, do przeżycia, ale już nieaktualny.
A w nowym Hyundaiu Kona EV zmiany, zmiany, zmiany
Instrukcja dla nowej wersji elektrycznego Hyundaia Kona już taka łaskawa w opisie płynu nie jest. Teraz jest to dedykowany płyn chłodzący do pojazdów elektrycznych od Hyundai Specialised EV Workshops. Żadnych zalecanych proporcji, czy składu nie ma. Wiadomo, że zależnie od pojemności baterii i obecności pompy ciepła, może go wejść maksymalnie 13,4 litra. Lejesz magiczny płyn od Hyundaia i tyle. Trochę utrudnia to zakup poza ASO, skoro żadne parametry nie są podane. A interwały wymian? Oczywiście, że częstsze.
Codziennie trzeba sprawdzać, czy przypadkiem nie ma wycieków płynu chłodniczego, tak nakazuje instrukcja. Skłon pod samochód obowiązkowy. Pierwsza wymiana należy się teraz po 60 tys. kilometrów lub 48 miesiącach, czyli 4 latach. Zupełnie jakby o 4 lata szybciej niż w pierwotnej wersji. Brzmi jak postęp. Kolejnych wymian należy dokonywać co 30 tys. kilometrów lub 24 miesiące, czyli identycznie jak poprzednio.
Prawda - interwały się skróciły, płyn jest nowy i tajemniczy
Klient się więc nie pomylił, starsza wersja elektrycznego Hyundaia Kona była bardziej przyjazna pod względem kosztów serwisu układu chłodzenia. Przynajmniej przez 8 lat nie trzeba było nic wymieniać. Luźno obstawiam, że zmiany *na lepsze* dokonano wraz z liftingiem modelu.
Obstawiam też, że płyn chłodniczy w nowszych modelach wciąż jest mieszaniną wody i glikolu etylenowego. Woda przenosi ciepło, a glikol obniża temperaturę zamarzania cieczy. Tylko teraz nie znamy proporcji, przyczyn przejścia na nowy płyn i skrócenia czasu do pierwszej wymiany. Za to znamy cenę litra w ASO i na pewno nie jest ona niska.