5 proc. udział w rynku. Po tej deklaracji marki Omoda trzymam szczękę i jednocześnie uczę się szczekać
Marka Omoda poinformowała, że w ciągu kilku lat zamierza mieć 5-proc. udział w naszym samochodowym rynku. Zbieram protezę z paneli podłogowych.
W ostatnich tygodniach nastąpił pewien przełom i zapowiedź zmian na naszym motoryzacyjnym rynku. Zaprezentowały się dwie chińskie marki, a ich cenniki pokazują, że chcą konkurencję i rynek potraktować miksokretem. Zmiędlić go niskimi cenami i jakością, której nie trzeba będzie się wstydzić. I jest jeszcze Omoda, która może nie pokazała za wiele, ale za to powiedziała dużo i to tylko w jednym zdaniu.
Trudne początki
Do tej pory chińskie marki nie trafiały do celu. Były u nas obecne, ale praktycznie niewidoczne, bo ceny były zbyt wysokie, a modele prezentowane bez pompy, wciśnięte gdzieś obok czegoś i przy okazji. Te auta często nie prezentowały się źle, miały dobre wyposażenie, nawet w podstawowej wersji, ale wysoki próg cenowy nie zachęcał do przełamania uprzedzeń. Jeśli notowały jakąś sprzedaż, to był to raczej szczęśliwy traf niż wynik niespotykanie efektywnej strategii sprzedażowej.
Chińskie marki samochodowe w Polsce:
- Byłem na premierze nowej marki w Polsce i spadły mi kapcie. Cenniki MG Motor nie biorą jeńców
- Najgorszy i jedyny elektryczny pickup na rynku ma tylko jedną wadę. Maxus T90 EV — test
- Byłem na premierze nowej, chińskiej marki. Ich ceny to BAIC-a
- Widziałem na żywo samochód Seres 5. Ma ponad 1000 km zasięgu, ale…
To błądzenie po omacku ma się zmienić. Chińskie MG Motor zaprezentowało trzy samochody, każdy w bardzo atrakcyjnej cenie. Elektryczny model MG4 może okazać się szczególnie kuszący dla osób zainteresowanych tym źródłem napędu. Z maksymalną kwotą dotacji da się obniżyć jego cenę do poziomu poniżej 100 tys. zł, a auto nie wygląda jak "kompromis". Wygląda na "o kurczę, bez problemu mogę to mieć". Niedługo potem pokazał się BAIC, który podał ceny dwóch z trzech pokazanych modeli. W obu przypadkach należało przecierać oczy i sprawdzać, czy na pewno mamy rok 2023, gdzie wydawało się, że bez 200 tys. nie ma co wchodzić do salonu samochodowego, jeśli chciało się kupić dobrze wyposażony i pojemny samochód. Reksio szarpiący szynkę to jest obraz kulturalnego posiłku, w porównaniu z tym, co mogą na widok tych cen zrobić klienci. Kusi się ich jeszcze długimi okresami gwarancji, serwisu i dostępności towaru. Oczywiście to tak wszystko szybko nie musi nastąpić, bo do sprzedawania samochodów potrzeba ciągle jeszcze sprzedawców samochodów i sieci dealerskiej, ale spokojnie, znajdą się chętni, by schylić się po te pieniądze.
Obie te premiery zorganizowane były z dużym przytupem, nie poskąpiono pieniędzy i rozmachu. To się dzieje na poważnie i widać tu duże sprzedażowe ambicje, zamiast nieśmiałych wrzutek, jak miało to miejsce do tej pory. Ten przekaz blednie wobec jednego zdania, które rozesłała mediom Omoda.
Omoda — co to jest i kim chce być
Omoda chce być BMW — zaraz to wytłumaczę. Chińska marka Omoda najpierw chce wprowadzić spalinowego SUV-a, co wydawało mi się bardzo odważnym pomysłem, mając na uwadze nie do końca agresywną politykę cenową stosowaną wcześniej przez inne chińskie marki na naszym rynku. W uproszczeniu moje wątpliwości wyglądały tak, że jak nie dadzą super niskiej ceny, to nie wiem, jak oferowanie wyłącznie spalinowego SUV-a miałoby im się opłacić. Następnie, czyli w drugiej połowie 2024 roku, ma trafić do nas wariant elektryczny z akumulatorami o pojemności 61 kWh. Bez wiedzy na temat cen, trudno było nazwać to przepisem na sukces, a on ma nadejść i to potężny.
Firma Omoda poinformowała nas, że ciągu 5 lat ma zamiar zdobyć 5-proc. udział w naszym rynku. Nie wiem, czy wszyscy uświadamiają sobie, jakiego kalibru deklaracja tutaj padła. Innymi słowy, firma Omoda zapowiedziała kompletny przewrót w sprzedażowej tabeli. Obecnie bliskie 5-proc. udziału w rynku w jest na przykład BMW. Samar podaje, że na koniec listopada ten udział wynosił 4,8 proc. BMW sprzedaje się znakomicie, ten udział daje im obecnie siódme miejsce w tabeli najchętniej kupowanych marek. W zeszłym roku BMW zajęło w niej szóste miejsce, sprzedając ponad 22 tys. samochodów. Wyprzedziło Mercedesa, Dacię, Audi i Forda, czyli wszystkie te marki, łącznie z BMW, chce wyprzedzić Omoda.
Musieliby sprzedawać tyle, co Toyota Corolli
Żeby jeszcze lepiej zobrazować to, co ogłosiła Omoda, należy przywołać Toyotę Corollę, zeszłoroczną królową sprzedaży, która prawie dwukrotnie pobiła następny model w kolejce, czyli również Toyotę, ale Yaris. Samych Corolli Toyota sprzedała prawie 21 tys. sztuk. Omoda chcąc w ciągu pięciu lat zdobyć 5 proc. udział w rynku, musiałaby przebić wyraźnie próg 20 tys. sprzedanych sztuk, oczywiście zależnie od tego, ile będziemy kupować nowych aut ogółem. Jest to jednak ten poziom wartości, a Omoda na razie zapowiedziała jeden model w dwóch wariantach napędu, z silnikiem spalinowym 1.6 i elektrycznym. Raczej nim samym nie wykoszą Corolli.
Dojdą do tego oczywiście inne modele, dojdzie sieć dealerska, bo docelowo ma być to nawet 50 salonów sprzedaży. Na razie jednak ta deklaracja wygląda odważnie, jak atak husarii na czołgi. Nie wypada jednak się śmiać, bo marka zapowiada agresywną politykę cenową, a jak może ona wyglądać, ostatnio widzieliśmy na innych przykładach. Dlatego, gdy padają takie słowa, to mówię "plażo, proszę", ale jednocześnie obawiam się, że być może już niedługo będę musiał zaznajomić się z umiejętnością szczekania.