REKLAMA

Zapytałem Adama, czego nie lubi w swoim Camry i sprawdziłem, czy nowa wersja jest lepsza

Mój kolega jeździ Toyotą Camry. Lubi to auto, ale nie wszystko mu w nim pasuje. Pojeździłem najnowszą odsłoną tego modelu, by sprawdzić, czy inżynierowie wiedzieli, co warto poprawić.

Zapytałem Adama, czego nie lubi w swoim Camry i sprawdziłem, czy nowa wersja jest lepsza
REKLAMA
REKLAMA

„Toyota Camry”. Na dźwięk tej nazwy Amerykanie kiwają głową. Ten model jest tam od lat w czołówce najlepiej sprzedających się aut. Zapytany Jankes albo sam miał taki samochód, albo zna kogoś, kto takim jeździ, ewentualnie przedwczoraj wieziono go takim z imprezy. Ale ta sama nazwa w Europie nie wzbudza już często żadnej reakcji. Zapytani drapią się po głowie. Niemcy, Francuzi czy Włosi wspominają, że no owszem, kiedyś był taki wóz albo że jechali takim gdzieś na urlopie. I zwykle tyle.

Polska jest wyjątkiem

W Polsce Camry było synonimem luksusu i niezawodności jeszcze za czasów, gdy inżynierowie budujący drogi w Iraku wydawali dewizy w Peweksie. Późniejsze generacje bywały symbolem sukcesu za Oceanem. Złoty sedan z beżowym wnętrzem to klasyka importu na mienie przesiedleńcze. Słowo Camry u nas zawsze coś znaczyło. I znaczy nadal, dlatego to właśnie działania polskiej centrali doprowadziły do pojawienia się w 2018 roku modelu ósmej generacji w Europie. To właśnie nad Wisłą ten model sprzedaje się najlepiej. Nie jest SUV-em, nie da się go kupić w wersji kombi, nie ma pod maską ani diesla ani mocnego silnika benzynowego z turbo. Ale mimo tego ma swoją stabilną grupę nabywców.

Jednym z nich był mój kolega Adam

Adam kilka lat temu wszedł w posiadanie egzemplarza w bazowej wersji wyposażenia. Co ciekawe, nie wybierał sobie - jak ogromna częśc osób, które widujemy za kierownicami Camry w Polsce - samochodu służbowego. Dokonał zakupu prywatnie. Ma 218-konny układ hybrydowy z silnikiem 2.5 i grafitowy lakier, który sprawia, że nie jest to samochód, za którym przechodnie na ulicy mogą się oglądać. Mój kolega jest zadowolony z zakupu, ale to oczywiście nie znaczy, że nie dostrzega wad swojej Toyoty. Dlatego zanim wybrałem się na jazdy najnowszym Camry poprosiłem Adama, by mi trochę ponarzekał. Wziąłem karteczkę, długopis i zanotowałem. Czy inżynierowie Toyoty przed opracowaniem nowej odsłony Camry też porozmawiali z takimi Adamami? Czy posłuchali ich głosów? Czy Adamy na całym świecie wskazują na te same wady? Sprawdźmy.

„Moje Camry jest za słabo wyciszone”

Kolega narzeka, że o ile w mieście Camry jest ciche, o tyle przy wyższych prędkościach doskwiera mu szum opływającego powietrza i hałas dobiegający z opon. W nowej generacji (tak - Toyota uważa, że to nie jest tylko lifting, a nowa generacja, z nowym wewnętrznym kodem) auto wyciszono. Z nadkoli hałasu jest rzeczywiście mniej, wyciszono też szum z przodu, stosując np. grubszą przednią szybę i przerabiając wycieraczki tak, by były bardziej aerodynamiczne. Podczas jazd zauważyłem, że o ile w starszym Camry było trochę głośno, w nowym jest już zupełnie nieźle. Co nie znaczy, że to najcichszy samochód w klasie. Japończycy nadal nie są mistrzami świata w wyciszaniu aut i to się chyba nie zmieni.

„Wnętrze ma miejscami twarde plastiki”

nowa toyota camry 2024
Tak wygląda kokpit nowej generacji.

Nowe Camry otrzymało zupełnie nowy kokpit. Stał się bardziej nowoczesny, ale do tego jest też lepiej wykończony. To nie jest Lexus, więc materiały nie przypominają rękawiczek królowej. Trudno tu jednak o wpadki. Środek nie krzyczy już całym sobą „trzeba było kupić ES-a”. Szczególnie podobało mi się wykończenie górnej części deski. Choć słyszałem też głosy, że nowy środek Camry stracił swój „oldschoolowy” charakter. Nawiewy i okolice na pewno nie każdemu się spodobają.

„Moje Camry ma stare multimedia i nie ma CarPlaya”

Niestety, „oldschoolowym” elementem cenionego przez niektórych staromodnego wnętrza były multimedia. Właściwie gdyby w starym Camry zamiast ekranu umieścić gliniane tabliczki, nie stracilibyśmy wielu funkcji. Grafika była toporna, a poza tym nie było można włączyć CarPlaya ani Android Auto (co ponoć zmieniło się pod koniec produkcji poprzedniej generacji). Tutaj zamontowano nowe multimedia, są też cyfrowe zegary. Ekran za kierownicą ma 7 lub 12,3 cala (jeździłem egzemplarzem z tym większym), a główny - zawsze 12,3 cala. System ma przyjemniejszą dla oka grafikę i działa płynnie. Nawigacja nieźle rozpoznaje komendy głosowe (przynajmniej po angielsku), a kamery mają dobrą jakość. Apple CarPlay oczywiście jest, podobnie jak ładowarka indukcyjna do telefonu i pięć gniazd USB. Niestety, we wnętrzu nie wydłużono siedziska. Na to akurat mój kolega nie narzekał, ale ja jestem wyższy i brakuje mi kilku dodatkowych centymetrów pod udami.

„Camry ma zbyt słabe światła LED”

Adam wskazuje, że mimo że jego wóz ma diodowe reflektory, a nie halogenowe (takich w Camry nie było), jakość oświetlenia drogi nocą jest niewystarczająca. Niestety, mam dla niego złą wiadomość. Lampy nowego Camry wyglądają inaczej, bo samochód ma m.in. kompletnie przeprojektowany przód, mocniej nawiązujący do najnowszej stylistyki Toyoty (i rzeczywiście prezentujący się świeżo), ale działają tak samo. Nie zostały ulepszone.

„Nie lubię fabrycznego nagłośnienia”

Na szczęście to akurat przy okazji zmian ulepszono. Oprócz nowych multimediów poprawiono także system audio. Brzmi przyjemnie dla ucha, a w połączeniu ze skuteczniejszym wyciszeniem tworzy to miły zestaw na trasy. Gdyby tak jeszcze polepszono światła...

Jeśli kochasz Camry, kliknij też tu:

Co Adam lubi w swoim Camry?

„Wygląd, pozycję za kierownicą, osiągi, spalanie (średnio 5,4 litra przez dwa lata), stosunek ceny do jakości, komfort - mogę tym autem strzelić 1,5 tysiąca kilometrów bez zmęczenia” - usłyszałem. Jeśli chodzi o wygląd nowej wersji, zdania mogą być podzielone - ale trudno mówić też o rewolucji, zwłaszcza z tyłu i z boku (tu zmieniło się naprawdę niewiele).

Osiągi w nowej wersji powinny podobać się jeszcze bardziej. Moc wzrosła do 231 KM, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje teraz mniej niż osiem sekund. Samochód jest rzeczywiście szybki. Bardzo chętnie reaguje na gaz, co przydaje się np. przy szybkiej zmianie pasa czy wyprzedzaniu. Co ważne, ma układ hybrydowy piątej generacji - taki sam, jak w najnowszej Corolli po liftingu albo w nowym C-HR, tyle że oparty o silnik benzynowy 2.5. Co to oznacza? Lepsze spalanie i mniej wycia silnika przy mocnym wciskaniu gazu.

Nie znamy za to jeszcze cen nowego modelu. Trudno więc określić, czy stosunek ceny do jakości nadal będzie dobry. Zapewne ceny wzrosną, ale nie mogą rosnąć za bardzo, bo przecież w gamie koncernu jest jeszcze Lexus ES (jak na razie z hybrydą starszej generacji).

Nowa Toyota Camry - ile pali?

nowa toyota camry 2024
Camry wszędzie.

Podczas jazd testowych mój najlepszy wynik to 4,2 l/100 km w mieście. W trasie Camry zużyło 5,5 litra na „setkę”. To rezultaty z amerykańskiego, spokojniejszego ruchu, ale jedno jest pewne - nowe Camry mało pali. Mniej od poprzednika, a już on całkiem nieźle trzymał dietę.

Nowa Toyota Camry - co jeszcze się zmieniło (lub nie)?

Doceniam, że klimatyzacja nadal ma fizyczne przyciski. Nie podoba mi się za to - tradycyjny dla nowych Toyot - nadwrażliwy układ kontrolowania uwagi kierowcy. Wystarczy zerkać, czy nic nie jedzie po głównej drodze, gdy wyjeżdżamy z podporządkowanej, by Toyota upomniała nas pikaniem. No to jak mam sprawdzić, czy nie skasuje mnie tir?

Do tego wozu nadal nie da się za to zamówić haka. Amerykanie na pytanie o takie udogodnienie robią wielkie oczy. Przecież do holowania używa się wielkich SUV-ów albo pickupów. U nas hak przydałby się do montażu wygodnego bagażnika na rowery.

nowa toyota camry 2024

W Camry poprawiono zawieszenie. Auto prowadzi się pewnie i nie wpada w bujanie, a przy tym jest wygodne. Choć jeśli ktoś szuka sportowych wrażeń, ten model nie jest właściwym adresem. Są w tej klasie lepsi, oferujący układ kierowniczy dający więcej informacji.

„Lubię w moim Camry jeszcze ten klasyczny charakter” - mówi Adam

W nowej wersji mamy już nowe wnętrze i więcej współczesnych systemów, ale to nadal całkiem tradycyjny sedan. Kto nie lubi SUV-ów, będzie zadowolony. Oferta trójbryłowych wozów topnieje, więc Camry staje się powoli rynkowym wyjątkiem.

Ogólny, raczej „zrelaksowany” charakter wozu nie uległ zmianie. Nowa Toyota Camry nie jest sportowym sedanem, choć szkoda, że w Polsce nie kupimy wyjątkowo dobrze wyglądającej wersji TRD. U nas mogłaby nazywać się GR Sport. To trochę taki M Pakiet, ale dla Toyoty.

REKLAMA

Nowa generacja (to taka zmiana pokoleniowa, jak w Volkswagenie z Passata B6 na B7) ma poprawione to, co rzeczywiście wymagało poprawy. W Toyocie mają, jak widać, kilku narzekających kolegów. Co z moim kumplem? Adam mimo wszystko wkrótce zmienia swój samochód. Nie, nie na SUV-a, a na kombi, tyle że nieco mniejsze. Podkreśla, że w mieście wymiary Toyoty (prawie 4,9 m długości) mu doskwierają. Amerykanie znowu by się dziwili. Na tamtejszych drogach w Camry można poczuć się czasami jak w Smarcie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA