Po co kupować Qashqaia, skoro X-Trail jest większy i kosztuje niemal tyle samo? Test ze skazą
Test Nissana X-Trail przebiegł pomyślnie. Już wiem, kto oprócz mnie nie powinien go kupić.
To jest test ze skazą. Ze skazą, bo mam mało zrozumienia dla fenomenu Nissana Qashqaia, którego wciąż wybierają miliony klientów na całym świecie. Pierwsza generacja jest dla mnie za ciasna, za ciemna w środku i nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie często łudzą się, że mieści się do niego rodzina 2+1. Widziałem zbyt wiele upokarzających prób zmieszczenia do niego dziecięcego wózka i spędziłem o kilka minut za dużo na jego tylnym siedzeniu, usilnie próbując się wyprostować.
I nie jest tak, że to koncepcja miejska crossovera mi nie pasuje. Na przykład Renault Captur nie budzi we mnie złych emocji, mimo że jest mniejszy. Może dlatego, że nie stara się sprawiać wrażenia, iż jest większy niż w rzeczywistości.
A gdy patrzę w cennik Nissana, nadziwić się nie mogę, że to Qashqai podbija rankingi sprzedaży, a nie większy od niego X-Trail. W tej chwili najdroższa wersja Qashqaia kosztuje 149 090 zł po rabacie, a najwyżej wyceniony X-Trail 150 500 zł. Wsiadłem więc do większego, nieco zapomnianego modelu Nissana, by sprawdzić czy rozmiar to faktycznie nie wszystko.
Po spędzeniu z nim kilku dni, znam odpowiedzi na X pytań, które powinni sobie zadać zainteresowani podążaniem tym szlakiem.
I - Czy w środku jest jak w Qashqaiu?
Tak. Bardzo podobnie, czyli według mnie za czarno, za ciemno, a wszelkie przyciski mówią, jesteśmy z taniego plastiku. Wnętrza nie rozjaśniło mi nawet światło wpadające przez panoramiczny dach. Uwielbiam panoramiczne dachy, ale ten powodował pewien kłopot, o którym za chwilę.
Liczne wstawki z czarnej skóry wydały mi się zbędne, choć doceniam, że najmiększe miejsce w samochodzie to lewy podłokietnik. X-Trail to jeden z niewielu samochodów, w których nie pogłębiam skrzywienia kręgosłupa przechylając się ciągle w prawo. Podłokietniki środkowy i lewy są na podobnej wysokości i można prawie idealnie położyć na nich łokcie, choć pod prawym będzie twardo. W połączeniu z wygodnymi fotelami sprawiają, że nie przeraża perspektywa długich podróży.
Dalekie podróże będą jednak cieszyć ściśle określoną grupę klientów, bo ostatni na placu boju diesel o pojemności 1,7 litra połączony z bezstopniową skrzynią biegów to bardzo dobry, ale specyficzny zestaw.
II - Czy te 150 KM zwija asfalt?
Nie zapyta nigdy nikt zainteresowany X-Trailem, ale jak i tak odpowiem. Absolutnie nie zwija, przyspieszenie do setki to 12,7 sekundy. Niespodzianka - właściwie tylko dynamiczne starty z pedałem w podłodze są krztynkę rozczarowujące, cały zestaw działa bardzo dobrze. Przyspieszenie 0-100 to nie wszystko. Liczy się też elastyczność i reakcja na gaz przy zwykłej jeździe.
Skrzynia CVT wiarygodnie symuluje, że zmienia biegi, zestawiona z dieslem nie wyje a... bruczy. Właśnie wymyśliłem ten termin, który ma opisywać dźwięk nie będący mruczeniem, ale też daleki od klekotania silników Diesla. Rozpędzany zestaw po prostu wydaje dźwięk, który ani nie jest nieprzyjemny, ani zbyt głośny, ale też niespecjalnie kuszący. Po prostu jest.
III - Dałbyś radę jeździć tym na co dzień?
Uwaga, teraz padną odważne słowa. Tak mogłaby pracować bezstopniowa skrzynia biegów, której chciałbym używać na co dzień. Nie jest to X cud świata, ale w większości zakresów prędkości zapewnia możliwość przyspieszenia, nie zmaga się z bezwładnością jaką można kojarzyć ze starszych skrzyń bezstopniowych, czy skuterów.
Przez większość jazdy się zapomina o typie skrzyni i silnika i to jest komplement. Przypominają nam o nich tylko przypadki skrajne, jak próba startu na ćwierć mili i niestety częściej występujące w przyrodzie, wysokie prędkości autostradowe. Nikogo na lewym pasie nie będziemy poganiać usiłując wznieść się ponad dozwolone 140 km/h. Dopiero przy takich prędkość czuć, że samochód musi przemyśleć co chce zrobić, gdy mocno wciśniemy mu gaz. Waha się nawet tempomat, gdy wciskamy Restore by powrócić do wcześniej zadanej prędkości.
Jest dostępna możliwość samodzielnej zmiany biegów, wystarczy drążek przesunąć w lewo. Lecz kompletnie zbędna, wirtualna redukcja ma swoje ograniczenia, a próby wyjścia ponad 3,5 tysiąca obrotów kończą się niepowodzeniem i nie wnoszą nic do przyspieszenia.
Ale tego nikt nie będzie robił za często, bo X-Trailem nie jeździ się tak szybko. Do bardzo szybkiej jazdy autostradowej raczej specjalnie nie zachęca i w dodatku jest wtedy dość głośny, bo wyciszenie jest średnie. Ja trochę za dużo czasu spędzam na autostradach by się z tym pogodzić. Co prowadzi do kolejnego pytania.
IV - Kto nie powinien X-Traila kupić?
Ktoś kto większość dnia wpatruje się w smartfona i urodził się w epoce, gdzie wiele rzeczy da się zrobić przy pomocy mało skomplikowanych interfejsów. Osoba przyzwyczajona, że elektroniczne rzeczy są proste i oczywiste, a ekran to jej podstawy sposób komunikacji ze światem, systemem multimedialnym X-Traila nie będzie zachwycona.
Pal sześć, że głośniki mają napis BOSE chyba przez przypadek. Z dobrych rzeczy mogę powiedzieć o nich tylko, że są głośne. O większy ból zębów przyprawiało mnie to co widać na środkowym ekranie.
Jeśli ktoś wygląd map w Yanosiku, albo niebieskawy font stosowany w systemach Toyoty, uznaje za estetyczny i nowoczesny, to wszystko będzie OK, nie mam pytań. Ja natomiast uznaję je za archaiczne i budzi się we mnie sprzeciw, gdy ekran wydaje się być pokryty uginającym się pod palcem plastikiem i w sumie nie wiadomo, czy trzeba go wciskać, czy tylko pukać. Mało intuicyjny jest też fizyczny przycisk Back umieszczony obok ekranu i którego trzeba używać by cofnąć się o jeden krok. Całość prezentuje się jak prezent ślubny Mieszka dla Dobrawy Przemyślidki.
V - A reszta systemów, poza rozrywką?
Na pokładzie nie ma Android Auto ani Apple CarPlay, nie ma jak ratować się alternatywą. Nawigacja co prawda prowadzi przyzwoicie, jeśli już ogarniemy jak jej używać, ale nie udało mi się włączyć w niej głosu. Inne systemy też nie powalają na kolana.
Kamera cofania ma niską rozdzielczość, a system który ma dawać obraz 360 stopni, staje się mało przydatny nocą lub w deszczową pogodę. Dobrze, że z przodu i z tyłu miałem czujniki.
O systemie sygnalizującym nieplanowaną zmianę pasa ruchu mogę za to napisać, że działa oraz to, że od razu go wyłączyłem, bo działał aż zbyt dobrze w kółko popiskując.
Podobnie nie rozpiszę się o systemie automatycznego parkowania. Po trzech próbach poddałem się, bo bałem się, że w coś uderzę. Raz samochód zrobił kopertę, gdy chciałem by zaparkował prostopadle. A dwie pozostałe próby to głównie mój niepokój, bo X-Trail naruszał moją strefę komfortu jadąc samodzielnie na wstecznym, jak na mój gust, zbyt żwawo i zbyt blisko innych samochodów. Nie można wykluczyć, że system działa dobrze, a ja po prostu jestem zbyt strachliwy.
To może teraz porzućmy to narzekanie i przejdźmy dla równowagi do pytań o rzeczy, które mi się podobały. Choć przy nich wciąż da się narzekać.
VI - No a jak z ilością miejsca?
Świetnie, bardzo dobrze. Bagażnik jest olbrzymi, to jest oprócz zestawu silnik-skrzynia, najlepsza strona tego samochodu (565 litrów z kołem zapasowym vs 410 l w Qashqaiu).
Podłogę można obniżyć całą, lub tylko jej połowę. Jedną z półek można postawić, by zabezpieczyć mniejszy bagaż. Gdy bagażnik wciąż wydaje się za mały, można przesunąć tylną kanapę, albo siedziska pozostawić na miejscu i tylko postawić do pionu jej oparcia. Całość operacji można przeprowadzić tylko na jednym fotelu lub na pozostałej części kanapy.
Miejsca z tyłu jest naprawdę sporo, lecz wciąż nie jestem pod wrażeniem. Tylny rząd siedzeń jest znacznie wyżej niż przednie fotele, a dodatkowo miejsce nad głową kradnie panoramiczny dach. Osobnikom bliskim 1,9 m zostaje bardzo mało miejsca nad głową, szorują czupryną o podsufitkę.
Na pocieszenie zostaje miła niespodzianka, pasażerowie z tyłu też mają podgrzewane skórzane siedzenia. O, i to jest dobra okazja by jeszcze poznęcać się nad rzeczami, które można zrobić lepiej.
VII - A ma podgrzewaną kierownicę?
To jest pytanie symboliczne, bo sam podgrzewany wieniec nie jest taż taki istotny by zasługiwać na oddzielne pytanie.
Nie, nie ma podgrzewanej kierownicy, ma podcieplaną. Za każdym uruchomieniem samochodu trzeba sięgać głęboko pod lewe kolano żeby włączyć ogrzewanie kierownicy, które daje się poczuć dopiero po jakichś pięciu minutach jazdy. Niektóre fragmenty kierownicy robią się wtedy cieplejsze, a cały wieniec porządną temperaturę, taką gdy mamy już ochotę grzanie wyłączyć, osiąga bardzo późno.
Umieszczenie tego włącznika koresponduje mentalnie ze światełkiem w bagażniku, które umieszczono tylko po jednej stronie, z boku. Wystarczy jedna walizka na środku by po ciemku nie dało się nic w bagażniku zobaczyć, a ten jak ustaliliśmy jest bardzo głęboki.
Znęcam się nad takimi szczegółami, bo X-Trail miał w mej głowie wygrywać z Qashqaiem funkcjonalnością. I wygrywa, tylko po co tak niepotrzebnie gubić punkty? No to jeszcze jedno pytanie.
VIII - Czy jest partnerem rodzinnych wyzwań?
Tak głosi slogan reklamowy. Otóż, proszę szanownej publiczności, jest. Na pewno bardziej niż QQ. Jeśli ja dałem radę spakować w niego całą rodzinę, to spakuje się każdy. A jak miejsca będzie brakować, to są relingi na dachu i hak.
X-Trail wszystko ma większe, co znacznie ułatwia życie przy pakowaniu bagażu i zmaganiu się z dziecięcymi fotelikami. Ma daleko wysuwające się tylne pasy bezpieczeństwa, bardzo niski środkowy tunel, a jazda w trzy osoby na tylnej kanapie jest możliwa i nikt nie ma poczucia, że posadzono go tam za karę. Jest nieporównywalnie lepiej niż w Qashqaiu.
Wszystkie rzeczy, które mi przeszkadzały, nikną w obliczu łatwiejszego życia. Cóż znaczy fakt, że przyciski do sterowania elektrycznymi szybami są nijak nieoznaczone i przypominają zaślepki, a wielofunkcyjna kierownica naprawdę ma zaślepki, albo że cały bok drzwi wyraźnie faluje przy opuszczaniu szyby, skoro można zapakować pół domu i nosem wcisnąć przycisk od elektrycznego zamykania klapy bagażnika.
Tylko dlaczego by dostać się do ISOFIX-ów trzeba wpychać palce między siedzisko a oparcie tylnego fotela? Taki dostęp do tych uchwytów to ja mam w swoim 12-letnim samochodzie. Ech, lepiej zobaczmy...
IX - Ile to pali?
Niewiele, jeśli się spokojnie jeździ. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że zrelaksowany człowiek na jednopasmowej drodze może zejść poniżej 7 litrów. Moja średnia z kilkuset kilometrów to 9 l/100 km. Jazda drogą ekspresową to wartości między 8-9 litrów, zależnie od intencji prowadzącego. Na autostradzie trudno będzie wznieść się powyżej 10 litrów, bo jak już pisałem, na zawrotne prędkości nie ma się w X-Trailu ochoty – i dobrze.
Warto też zadać pytanie ostatnie.
X - Co na to rywale?
Jeśli przyjmiemy, że jedyna słuszna RAV4 to hybrydowa RAV4, to X-Trail wygrywa ceną, bo porządnie wyposażona hybryda od Toyoty ociera się o 200 tysięcy złotych i wciąż ma kulawy system multimedialny.
Ale ma też cechę wspólną z Hondą CR-V (wersja Executive kosztuje 171 000 zł). Obie wyglądają na koncepcje spójne i są - jest takie ładne słowo - świeże. A dynamiczny wygląd X-Traila rozjeżdża się nieco ze smutnym wnętrzem. Nawet lifting sprzed dwóch lat nie pomógł mu dogonić tzw. nowoczesności.
Jeśli wszelkie ekrany w samochodzie uważasz za rzeczy zbędne, a to czy wnętrze jest radosne, interesuje cię mniej niż zeszłoroczny śnieg sprzed dekady, to kupuj X-Traila z dieslem i CVT. Będziesz Pan zadowolony i będziesz miał Pan czym jeździć na grzyby i ryby na emeryturze. Ja poczekam, aż decyzja Nissana o likwidacji fabrycznej nawigacji dotrze do Europy. Choć prędzej może do niej dotrzeć X-Trail czwartej generacji.