Ile może kosztować mała stłuczka nowym Porsche Cayenne? Tyle, co topowa Dacia Duster
Typowa miejska stłuczka może zaowocować olbrzymim rachunkiem z ASO, jeśli naprawa dotyczy nowego Porsche Cayenne Turbo Coupe z pełnym wyposażeniem.
Nie ma bardziej typowego scenariusza miejskiej stłuczki niż najechanie na tył. Założę się, że większość z was była w takiej sytuacji po którejś ze stron. Tym razem padło na pana Adama. Pewnego dnia w jego Porsche Cayenne Turbo Coupe uderzył inny kierowca. Nie było to nic groźnego: na szczęście nikt nie ucierpiał, a i uszkodzenia samochodu nie wydawały się zbyt poważne.
Czas na małą zagadkę
Ile kosztowało usunięcie uszkodzeń widocznych powyżej? Zadałem to pytanie kolegom z redakcji. Odpowiedzi były bardzo różne, ale nikt nie trafił. Wszyscy podawali zbyt małe kwoty.
Naprawa Porsche Cayenne Turbo Coupe wyniosła 80 tysięcy złotych
Na dowód: zdjęcie podsumowania kosztów z ASO Porsche, które wysłał mi pan Adam. Opisał też, z czego wziął się tak kosmiczny rachunek.
„Proszę zwrócić uwagę, że ceny tak naprawdę nabiły: aktywny układ wydechowy, który cały się pokrzywił, karbonowy dyfuzor pod zderzakiem (tylko ten jeden element kosztował 15 tysięcy złotych) oraz kilka czujników, które były tam poukrywane”. Dodał też, że aż tak wysoki rachunek wynikał z niekorzystnego splotu okoliczności. „Gdyby sprawca trafił trochę bliżej środka, to może skończyłoby się na samym zderzaku, który kosztuje ok. 25 tysięcy złotych. Gdyby dokładka była zwykła, a nie karbonowa, to może i byłoby taniej niż 10 tysięcy złotych. Taki pech najdroższej wersji: auto ma każdą możliwą opcję z cennika, chyba poza pakietem dla palących”.
Łącznie wymieniono 40 elementów
Najmniej kosztowały uszczelki katalizatorów – po 39 złotych za sztukę (potrzebne były dwie). Najwięcej: dolna osłona zderzaka za ponad 13 tysięcy. Cenę nabiły też wspomniane tłumiki – dwa wstępne, a do tego środkowy i końcowy, każdy za 4-6 tysięcy (ceny netto).
Naprawa – czyli montaż, demontaż, diagnostyka czy ustawianie niektórych elementów - zajęła 10 roboczogodzin, a lakierowanie: drugie tyle. Wykonano także m.in. konserwację profili zamkniętych.
Z jednej strony, 80 tysięcy za naprawę po stłuczce to gigantyczna kwota
Z drugiej, przy aucie wartym jakieś 800 tysięcy, to „tylko” 10 proc. jego ceny. Naprawa za 4000 zł w Dacii Sandero za 40 tysięcy raczej nikogo by nie oburzyła.
Na koniec, jako podsumowanie: mała przypowieść, choć niezwiązana ze zdarzeniem z artykułu, bo jego sprawca akurat takich problemów nie ma. Wyobraźcie sobie, że wybraliście się do sklepu autem, mimo że macie chwilowo zatrzymane prawo jazdy, np. za zbyt duże przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. To przecież tylko kilka kilometrów.
Chwila nieuwagi, zagapienie się w telefon, no i stało się. Na szczęście to przecież nic wielkiego, bo prędkość była minimalna. To BMW/Audi/Porsche na pewno da się naprawić za kilka tysięcy, a ubezpieczyciel wszystko pokryje! Kilka tygodni później nadchodzi list, w którym padają słowa „regres” i „windykacja”, a kwota do zapłaty wynosi połowę wartości waszego mieszkania. Jeśli znikoma w sumie kara za jazdę bez uprawnień nikogo nie odstrasza, proponuję żeby w takim momencie przypomniał sobie rachunek z ASO na 80 tys. zł, który musi opłacić, bo komornik czeka już za drzwiami.