REKLAMA

Te auta z dieslem kupicie najtaniej. Lepiej dobrze przeliczcie oszczędności

Czasy, kiedy można było tanio kupić nowy samochód z dieslem pod maską, dawno już minęły. Mało tego - zniknęła większość małych i tanich pojazdów z tym napędem, a próg wejścia do rodziny "mam diesla i będę oszczędzał" zaczyna się od 100 000 zł.

wlew paliwa diesel
REKLAMA

Właściwie to nawet 100 000 zł może nam nie wystarczyć, bo najtańsze nowe samochody z dieslem pod maską to:

REKLAMA

W całej gamie napędowej Astry jest szokująco wiele pozycji jak na dzisiejsze czasy, ale diesel jest tylko jeden - 1,5 z automatyczną przekładnią, generujący 130 KM. Hatchback z takim silnikiem i podstawowym wyposażeniem kosztuje w promocji 120 500 zł, natomiast kombi ze zdjęcia - o 5000 zł więcej.

Co warto wiedzieć o tej jednostce napędowej? Przede wszystkim to, że jako jedyna - pomijając hybrydy plug-in - daje nam szansę na jazdę czterocylindrową Astrą. Pojemność skokowa w wydaniu nie-plug-inowym też jest najwyższa (zwykłe benzyny i zwykłe hybrydy - 1,2), a do tego spalanie powinno być o około 1 l niższe, choć przy tankowaniu od czasu do czasu będzie się trzeba zaprzyjaźnić z pojęciem AdBlue. Na plus trzeba na pewno zaliczyć fakt, że Astra z dieslem oferowana jest wyłącznie z przekładnią automatyczną.

Niestety Astra z dieslem przesadnie szybka nie będzie - sprint do setki zajmie jej 11 sekund (hatchback), czyli mniej więcej tyle, ile najsłabszej w gamie odmianie benzynowej. Jednocześnie różnica cenowa pomiędzy bazową benzynową a bazowym dieslem wynosi grubo ponad 20 000 zł. Jeśli porównać mocniejszą benzynę z automatem z dieslem z automatem - różnica topnieje do 8000 zł. Z drugiej strony - w cenie diesla możemy kupić „prawdziwą" hybrydę.

siedmioosobowe renault kangoo

Kosztuje co najmniej 120 900 zł za odmianę Equilibre (czyli podstawową), napędzają 95-konnym 1.5 Blue dCi. Można też zamówić odmianę 115, która kosztuje już 123 900 zł albo 115, ale z przekładnią automatyczną - i wtedy wydamy już 141 400 zł.

Plusy? 4 cylindry i prawdopodobnie niskie spalanie - katalogowo jest to ponad 1,5 l mniej niż odmiany benzynowe. Aczkolwiek nasza oszczędność na stacji tankowania będzie okupiona nie tylko koniecznością bawienia się z AdBlue, ale też skandalicznymi wręcz osiągami bazowej wersji. Osiągnięcie setki w wersji 95-konnej - a miały być przecież najtańsze auta z dieslem pod maską - zajmie... 18,1 s. Dla porównania, za trochę mniej można mieć 1.3 TCe 100, a za trochę więcej - 1.3 TCe 130. I jedna, i druga wersja będą znacząco szybsze pod tym względem.

Z drugiej strony - kto by się tam w Kangoo gdziekolwiek spieszył.

seat

Pod warunkiem, że nie interesuje nas promocyjne finansowanie, ale za to interesuje nas promocyjna cena. "Tanio" do wyboru jest tylko jeden diesel - 2.0 TDI o mocy 115 KM, łączony z manualną przekładnią, rozpędzający nas do setki w 10,5 s. Dopiero za sporą dopłatą możemy sięgnąć po 2.0 TDI o mocy 150 KM, łączony z DSG, przy czym konfiguracja ta oferowana jest wyłącznie dla Sportstourera, czyli kombi.

W tym samym czasie 1.5 eTSI z DSG i 150 końmi mechanicznymi kosztuje 125 100 zł.

Zabawa w wybór pomiędzy wersjami wyposażenia ciekawa o tyle, że np. bazowa odmiana Golfa oferuje dwie jednostki napędowe - 1.5 TSI 116 KM albo 2.0 TDI... również o mocy 116 KM. Różnica w cenie między nimi wynosi 7000 zł, a różnica w spalaniu - teoretycznie ok. 1 l.

O osiągach w jednym i drugim przypadku trudno pisać. 1.5 TSI rozpędzi Golfa do setki w 9,9 sekundy, natomiast 2.0 TDI - w 10,2 s. Jeden i drugi mają pewnie jakiś potencjał na podniesienie mocy i poprawę tych rezultatów, ale żaden - przynajmniej w wersji podstawowej Golfa, nie daje nam szans na DSG. Czyli trzeba machać ręką w trakcie jazdy i to nie tylko na innych kierowców.

Niektórzy w redakcji twierdzą, że tak wyglądają samochody osobowe, więc nie będę się czepiał i Rifter znajduje swoje miejsce na liście. Niestety, żeby było jak najtaniej, trzeba się zdecydować na najsłabszego diesla z możliwych, czyli 1.5 BlueHDI 100 KM, łączonego z manualną, 6-stopniową przekładnią. Jeśli chcemy 130 KM i 8-stopniowy automat, na fakturze znajdzie się nagle 153 300 zł.

Zalety Riftera z dieslem? Standardowo - 4 cylindry i teoretycznie spalanie o litr niższe niż odmiany benzynowej. Trzeba się przy tym pogodzić z brakiem osiągów, bo nawet w cenniku Riftera, w polu "przyspieszenie od 0 do 100 km/h", producent wpisał "-".

Na jego miejscu wpisałbym tam "xD". Co nie zmienia faktu, że dostajemy kawał wozu (w wersji long - 4,76 m długości), które przewiezie sporo osób i rzeczy. Po prostu niezbyt szybko.

REKLAMA

Wychodzi na to, że tak - Skoda Octavia, bezpośrednio powiązana z Golfem, jest od tegoż Golfa droższa, jeśli brać pod uwagę te same jednostki napędowe. Również i w tym przypadku mamy do czynienia z 4-cylindrowym, dwulitrowym TDI o mocy zaokrąglonej do 115 KM. 130 300 zł będzie nas natomiast kosztować odmiana kombi i pewnie łączenie jej z dieslem - nawet słabym - będzie miało więcej sensu.

Pod warunkiem, że będziemy do bagażnika pakować raczej lżejsze rzeczy, bo nawet na pusto Octavia 2.0 115 KM nie powala osiągami. Pierwsza setka pojawi się na liczniku po 10,4 s, a druga będzie wymagać odwagi i determinacji, którą mają w sobie tylko kiepscy, skazani na najdłuższe i najbardziej bezsensowne wyjazdy przedstawiciele handlowi, za którymi nikt w firmie nie tęskni.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA