Motocyklista ginie w wyniku wyścigu dwóch aut. Pomysłu na walkę brak
Śmiertelne wypadki na drogach nie chcą nas opuścić. Znowu możemy obwinić osoby ścigające się na drodze. Zginął niewinny motocyklista.
Oby przyszłoroczny wrzesień można było powitać w innej atmosferze niż ten i ubiegłoroczny. Towarzyszą nam śmiertelne wypadki drogowe, do których dochodzi w podobnych okolicznościach. Podobne jest lekceważenie przepisów i innych ludzi przez sprawców tych wypadków.
Czarny wrzesień
We wrześniu zeszłego roku Sebastian M. doprowadził do śmierci rodziny na autostradzie A1. Jechał z prędkością przekraczającą 300 km/h, uderzył w inne auto, w którym w efekcie spłonęli rodzice wraz z dziećmi.
W nocy z 14 na 15 września doszło do równie tragicznego wypadku w Warszawie. Łukasz Ż. kierujący Volkswagenem Arteonem również wjechał w samochód, w którym jechała rodzina. Zginął ojciec, a matka z dziećmi trafiła do szpitala. Można podejrzewać, że sprawca był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Uciekł z miejsca zdarzenia i to poza granice kraju. Jest już zatrzymany.
Tylko że te historie w ogóle nie zrażają innych gardzących przepisami kierowców.
Śmierć motocyklisty w Nowym Dworze Mazowieckim
Wczoraj w godzinach wieczornych motocyklista został potrącony przez samochód osobowy. Zginął mimo akcji reanimacyjnej prowadzonej na miejscu. Motocyklista jechał prawidłowo, dwa auta osobowe się ścigały. Brzmi znajomo?
Miejski reporter donosi o tym wydarzeniu, na podstawie relacji kierowcy samochodu marki Toyota, który również ucierpiał. Oczekiwał na zielone światło na pasie do skrętu w lewo, kiedy został uderzony przez auto marki Audi.
Kierujący Audi ścigał się z innym samochodem osobowym (drugie auto oddaliło się z miejsca zdarzenia). Gdy uderzył w Toyotę, wyrzuciło go na przeciwległy pas ruchu, po którym poruszał się motocyklista. Kierowca Audi trafił do szpitala, sprawdzano też, czy był trzeźwy.
Oni się ścigali, motocyklista nie żyje. Rząd wie, że coś wypada zrobić, ale chyba nie bardzo wie, co.
Brak pomysłu na walkę z takimi osobnikami
O wypadku z udziałem Łukasza Ż. zrobiło się głośno. Rząd poczuł się w obowiązku coś powiedzieć. Zapowiedziano zmiany w przepisach, żeby skuteczniej walczyć z drogowymi bandytami. Niestety z tych zapowiedzi na razie wyłania się trochę trudny do zinterpretowania obraz. Chcą na przykład wprowadzić system identyfikacji kierowców z zakazami prowadzenia pojazdów, zupełnie, jakby nie wiedzieli, że istnieje centralna ewidencja kierowców. Ze sprawdzeniem, czy ktoś ma jeden aktywny sądowy zakaz, czy pięć na raz nie ma żadnego problemu. Skupiają się na przepisach, bo tak jest łatwiej niż naprawdę działać.
Wypowiedzi związanej z bezpieczeństwem na drogach udziela też Minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Deklarację przedstawiciela Zjednoczonych Emiratów Arabskich, że obejmie osobistym nadzorem sprawę Sebastiana M. przebywającego na ich terenie, nasz minister nazywa ważnym krokiem w walce z piractwem drogowym. Potem na szczęście to zdanie zostaje usunięte z tweeta ministerstwa, ale niesmak pozostał.
Na pewno niedługo znowu usłyszymy jakieś mądre zdania na temat walki z piractwem drogowym.