To Mitsu sprawiło, że wypadły mi oka. Jest Yarisem z twarzą 60-latka
Firma Mitsuoka wciąż żyje i właśnie wjechała z nowym wcieleniem modelu Mitsuoka Viewt. Wykonanym oczywiście według tego samego założenia: weź dowolne popularne auto i przyfasol mu front od Jaguara Mark 2 z 1960 r.
Japońska firma Mitsuoka to fenomen. Tyle lat klepie ten sam pomysł, okazjonalnie tylko wytwarzając jakieś inne potworki w stylu sportowego modelu Orochi, a ludzie dalej to kupują. Przynajmniej w Japonii. Całkiem niedawno o Mitsuoce było głośno z powodu pokazania radykalnie przestylizowanej Toyoty RAV4 pod nazwą Rock Star.
Podobno limitowana seria wozów szybko się wyprzedała, choć odbiegała mocno od tego co Mitsuoka robi normalnie. A to dlatego, że standardową zagrywką Japończyków jest wsadzenie do czegokolwiek frontu od Jaguara Mark 2, czyli samochodu, który kilka lat temu skończył 60 lat. Widocznie japońscy klienci mają słabość do tej mordki. Najlepiej oczywiście, jeśli zamontuje się ją na czymś dwa razy mniejszym niż ten Jaguar, typu Nissan Micra, wtedy już jest absolutnie idealnie i japońskość przebija sufit.
Przez lata taki pojazd nazywał się Mitsuoka Viewt i bazował właśnie na Micrze
Teraz jednak pokazano model roku 2023 i oto nastąpiła istotna zmiana bazy – z Micry na Yarisa. Wszystko byłoby dobrze i można byłoby się cieszyć, gdyby nie to, że przestał być sedanem. Uważam, że to oburzające. Micra przerobiona na Jaguara dostawała przy okazji wystający tył, który bezbłędnie przekształcał ją w angielską limuzynę. Teraz Mitsuoka Viewt MY 2023 jest hatchbackiem. Skandal. Niczego nie uszanują!
No dobrze, coś tam zrobili żeby udawać, że tył też jest retro. Lampy są okrągłe, koła to klasyczne stalaki z chromowanym kołpaczkiem. Jest to jednak nie-aż-tak postarane jak do tej pory, bardzo mi przykro. Nawet dodanie nazwy „Story” niewiele tu zmienia.
Od frontu już na szczęście uczciwie podeszli do tematu:
Nie jestem tylko przekonany do tego szkiełka na grillu, czy ono jest aby na pewno konieczne? Bo trochę psuje mi zachwyt nad tym wspaniałym projektem. Być może chodzi tu o osłonę kamery aktywnego tempomatu, ale na wszelki wypadek nikt nic o tym nie napisał.
Mitsuoka Viewt Story ma wnętrze w całości z Yarisa, przeróbka trwała pewnie 20 sekund
Ograniczyła się do naklejki Mitsuoka na kierownicy i to tyle. Podoba mi się że auto ma analogowe zegary i manualne sterowanie nawiewami. Przecież to nie musi być budowane na najbogatszej wersji Yarisa (a nawet nie powinno!). Podobno jednak tapicerka ma specjalny kolor przewidziany tylko dla Mitsuoki.
Mitsuoka Viewt Story – cena w Japonii
Najtańsza wersja kosztuje w przeliczeniu 102 tys. zł. Najbogatsza odmiana z hybrydą przebija 137 tys. zł. Nie jest to mało jak za tak dziwny i niszowy samochód, ale wciąż znośnie za coś, co naprawdę pozwala się wyróżnić. Poza tym w Polsce Yaris Hybrid z wypasem zbliża się do 106 tys. zł, więc dopłata do Mitsuoki nie jest taka szokująca.
To zupełnie niezły pomysł, bo z jednej strony masz pojazd tani w eksploatacji, niezawodny i powszechnie znany, z drugiej strony wygląda jak podróżnik w czasie. To odwrotność Steve'a Buscemi udającego nastolatka, to dziecko z twarzą starego człowieka. Przynajmniej w tym jednym wypadku jestem całkowicie pewien, że to, co sprzedaje się w Japonii, nie sprzedałoby się u nas nawet za pięć złotych. Nikt nie chciałby jeździć czymś, co wygląda jak zdziwiona sowa. Chociaż, jak się pomyśli że ludzie kupowali Alfę Romeo Mi. To, to już takiej zupełnej pewności nie mam...