REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Klasyki

Mazda RX-8 kontra Aston Martin DB9 Volante. W tym szaleństwie jest metoda

Zapraszam was na starcie dwóch światów. Oto Aston Martin DB9 Volante oraz Mazda RX-8. Zanim wysadzi wam korki z oburzenia, to musicie coś wiedzieć. Te maszyny naprawdę coś łączy. Co? Serce - obie mają pod maską silnik V12.

17.06.2024
8:00
Mazda RX-8 kontra Aston Martin DB9 Volante.  W tym szaleństwie jest metoda
REKLAMA
REKLAMA

Widziałem ostatnio wspólne zdjęcia Ferrari Purosangue i Lamborghini Revuelto. Każdy z nich ma pod maską dwunastocylindrową V-kę, więc zdjęcia były podpisane ‚V12 duo”. Pomyślałem sobie wtedy, że no fajnie, na bogato, ale zobaczycie nasze V12 duo.

Nasz pomysł na V12 duo jest nietypowy. To zestawienie ukazuje dwa sposoby na spełnienie marzenia o dwunastocylindrowym silniku pod maską, dwa różne światy oraz dwa bolidy godne superbohaterów.

Motoryzacyjne marzenie - mieć pod maską V12

Aston Martin należy do Davida, Mazda do Borysa. Obaj mieli marzenie, żeby stać się właścicielami samochodu z silnikiem V12, ale każdy z nich wybrał zupełnie inną drogę do zrealizowania go. Jeden z nich zdecydował się na seryjnego, fabrycznego, brytyjskiego arystokratę - samochód Jamesa Bonda. Drugi zdecydował, że sam zbuduje swój samochód marzeń. Pięknie utrzymany klasyk kontra projekt przez duże P zrealizowany od podstaw według pomysłu obecnego właściciela. Sądzę, że idealnie pasuje tu określenie:

Samochód Bonda kontra Batmobil

Przeczytajcie o nich i dajcie znać, którego wybieracie

Domyślam się, co napiszecie w komentarzach, ale muszę was o czymś uprzedzić. W trakcie sesji zdjęciowej podjechaliśmy w miejsce, gdzie mnóstwo dzieci przychodzi na zajęcia dodatkowe. Na widok obu aut z budynku wybiegła gromadka młodych zapaleńców. Nie uwierzycie, który samochód ich zainteresował...

Na pierwszy ogień Aston Martin DB9 Volante

David pierwsze kroki w motoryzacyjnym półświatku stawiał dawno temu. Zaczęło się od Opla Calibry, ale w miarę upływu lat jego miłość do czterech kółek stale rosła, a wraz z nią apetyt na ciekawe samochody. Dziś w jego garażu, obok dwóch zwykłych „daily” mieszkają Porsche 911 oraz Aston Martin DB9 Volante. Ten ostatni znalazł się w rękach obecnego właściciela ze względu na niesamowitą jednostkę napędową oraz elegancki wygląd.

Podobno nic tak nie daje frajdy z jazdy jak V12...

...a jeżeli na dodatek jest osadzone w tak pięknym nadwoziu... czy może być coś lepszego? Aston Martin DB9 rzeczywiście jest piękny i to bardzo oraz jest „cool". Za czasów starego dobrego Top Gear i tablicy „The Cool Wall” został uznany za tak wybitnego, że dostał swoją własną lodóweczkę poza skalą. Ten aspekt nie zmienił się do dziś. Szczególnie że David zdecydował się na wersję z miękkim, otwieranym dachem - czyli Volante. Uwierzcie mi, jazda nim przez tunel to niezapomniane przeżycie. 

Srebrny egzemplarz pochodzi z 2007 roku. David kupił go w Polsce. Zanim doszło do transakcji, to jeździł kilka razy do poprzedniego właściciela, żeby „się upewnić”. Ja wiem lepiej, po co on tam jeździł - chciał po prostu posłuchać silnika.

Przypominam, że jest czego słuchać, bowiem pod długą maską pracuje prawie 6-litrowe, wolnossące V12 z 48 zaworami. Motor generuje 456 KM oraz 570 Nm, co przekłada się na przyśpieszenie w niecałe 5 sekund setki i prędkość maksymalną bliską 300 km/h.

Jednak w tym silniku najwspanialsze wcale nie są osiągi, choć te są naprawdę dobre. Tutaj chodzi o coś innego, o obcowanie z tym najbardziej poważanym typem jednostki napędowej. Już samo odpalanie V12 jest wyjątkowe. Zanim nastąpi zapłon, to rozrusznik musi zakręcić wałem wyraźnie dłużej niż w „normalnych” silnikach. Dzięki temu ma się wrażenie, że włączany jest samolot. A potem, kiedy V12 już pracuje, to można rozkoszować się jego doskonałą reakcją na gaz, wybitnym dźwiękiem oraz gładkością w dostarczaniu momentu obrotowego do kół. W DB9 napęd trafia oczywiście na tylną oś za pomocą 6-biegowego automatu marki ZF.

DB9 urzeka sposobem podania „steka" z V-dwunastki

Do jego kabiny wsiada się otwierając subtelnie unoszące się drzwi. Jest niski, ale miejsce zajmuje się dziecinnie łatwo, szczególnie kiedy materiałowy dach jest schowany pod pokrywą. Deska rozdzielcza i całe wnętrze to majstersztyk, nawet dziś. Aston Martin łączy ze sobą miękkość i ciepło skóry naturalnej z powagą i zimnem metalu. Dominują tutaj kolory w palecie szarości. Umieszczony w samym centrum konsoli środkowej przycisk start/stop czyni opisany wyżej proces włączania jeszcze bardziej wyjątkowym. Zegary są oczywiście analogowe i mają w sobie pewną jakość, znaną ze szlachetnych zegarków. To wszystko można podziwiać w pełnej krasie, bowiem stan zachowania tego egzemplarza jest wspaniały.

Jadąc Astonem naprawdę można poczuć się jak James Bond

I kiedy gnasz z wiatrem we włosach oraz czekasz na telefon z nowym zadaniem z kwatery głównej MI6, to w Twoim lusterku pojawia się on - przybysz z innego świata w swoim Batmobilu... 

Mazda RX-8 V12 „Rocket bully"

Wiem, że czekaliście na opis Mazdy, żeby udowodnić sobie i mnie, że moje zestawienie jest szalone. No to lecimy, ale ostrzegam - odrobinę zmieniam ton. W przypadku tego auta czuję, że muszę wam przedstawić, co w nim się znajduje. Borys nie był do końca szczęśliwy, że nie napisałem jak odbieram jego auto, ale... chciałbym dać szansę wszystkim komentującym.

Pomysłodawca i twórca tego projektu jest pasjonatem motoryzacji i wielkim miłośnikiem dzieł mistrza Horacio Pagani oraz wyjątkowych bolidów Lamborghini z silnikami V12. Jego miłość do widlastych silników, które mają po 6 cylindrów w każdym z rzędów jest tak silna, że kiedy miał okazję kupić V12, to po prostu to zrobił. Sęk w tym, że był to sam silnik, a konkretnie jedyna japońska V-dwunastka montowana w cywilnych samochodach - legendarny motor o pojemności 5-litrów i oznaczeniu 1GZ-FE z Toyoty Century. Silnik leżał przez pewien czas u Borysa w garażu, a on sam z początku nie miał planu. W końcu dotarło do niego, że chyba powinien wsadzić 1GZ to Mazdy RX-8. A że takich Mazd miał w swoim życiu 60 (to nie pomyłka), to z łatwością przyszło mu znalezienie dawcy. Wybór padł na egzemplarz z 2005 roku w kolorze Strato Blue i tak się zaczęło.

Pojemność

Fakt, że komora silnika w RX-8 jest zdecydowanie bardziej pojemna, niż wskazywałby na to rozmiar seryjnego silnika, nie jest obecnie już dla nikogo zaskoczeniem - pod maskami RX-8 lądują różne silniki nie od dziś. Nikt jednak nie spodziewał się, że miejsca wystarczy nawet na dwunastocylindrowy silnik. 1GZ-FE osiadło pod maską bez konieczności przerabiania grodzi, podłużnic, ani nawet pasa przedniego. Co innego z seryjnym osprzętem - ten należało już dopasować do nowych realiów.

Samochód ma wykonane na zamówienie dwa wydechy w układzie 6-2-1-2 o geometrii wzorowanej na układzie odprowadzania spalin Zondy R, z kocówkami a la Huayra. Inne są także kolektory dolotowe z dwiema przepustnicami od Nissana Skyline oraz wielkimi filtrami stożkowymi Apexi Dual Funnel Power Intake oddychającymi przez wloty w masce z włókna węglowego. Za chłodzenie odpowiada gruba chłodnica Mishimoto dedykowana do Nissana S14 z dwoma wentylatorami pchającymi. Efekt to 343 KM oraz 480 Nm.

Napęd przenoszony jest na tylne koła za pomocą seryjnej skrzyni biegów oraz fabrycznego tylnego mostu. Aby połączyć te elementy z silnikiem V12, to na zlecenie Borysa została wykonana zupełnie nowa płyta łączeniowa oraz odpowiednio wytrzymałe kevlarowe sprzęgło.

Poskromić V12

Mazda potrafi wierzgnąć tylnymi kopytami - Borys mówi, że auto potrafi zerwać przyczepność nawet na trzecim biegu i nie pomagają szerokie jak pasy startowe opony marki Michelin (ja mu wierzę). Dlatego o odpowiednią przyczepność trzeba było zadbać kompleksowo. Seryjne zawieszenie zostało zamienione na gwintowane marki Tein, a do tego pojawiły się wykonane na zamówienie tylne wahacze. To było konieczne, żeby wypionować koła. A właśnie... koła. Pewnie zauważyliście, że felgi mają logo Lamborghini. A to dlatego, że są to oryginalne 18-calowe obręcze Speedline Corse 2TLG pochodzące z Murcielago. Opony mają rozmiar 295/35 R18 z tyłu oraz 235/40R18 z przodu.

Teraz wiecie już, co w trawie piszczy od strony mechanicznej, a co ze stylistyką?

Mazda RX-8 nigdy nie ociekała włóknem węglowym. Borys postanowił to zmienić. Teraz niebieska RX-8 ugina się od części z włókien węglowych, głównie z tzw. kutego karbonu. Wykonane z niego zostały: przedni zderzak R3 i boczne sierpy wlotów, kopia tylnej dokładki i dyfuzora Mazdaspeed, klapa bagażnika, maska Rmagic, spojler GTWing, 12-elementowy zestaw Wide Body Pandem oraz canardsy. Trochę tego jest, prawda?

Całości dopełniają małe smaczki

Małe detale potrafią zrobić wielką robotę. Wie o tym Borys, który umieścił na słupkach B emblematy z Toyooty Century - dumnie obnoszą światu, że pod maską jest silnik V12. Specjalną barwę otrzymały nawet anodowane na niebiesko śruby kół oraz lakierowane w śruby body kitu - wszystko musi się zgadzać.

We wnętrzu Borys starał się zachować seryjność, bo jego zdaniem RX-8 ma świetną i bardzo użyteczną kabinę. Nie zabrakło kilku smaczków, z których najciekawszym jest nawiązanie do Pagani w postaci kierownicy Nardi Callista - takiej samej jak w modelu Zonda F. 

Nie mogę się powstrzymać i napiszę jedno zdanie o wrażeniach z jazdy. Przede wszystkim wóz zaskakuje solidnością. Nic w nim nie trzeszczy i wszystko działa. Zegary pracują jak seryjne, można się wygodnie rozsiąść w fotelu i posłuchać muzyki, którą oddaje silnik - malinowo. Auto jest za to naprawdę wymagające wobec kierowcy. Ja go nie prowadziłem, ale widziałem, że Borys się nie nudzi... rozłączony system ESP (działa, ale co tam - psuje zabawę), do tego twardy gwint, bardzo szerokie opony no i silnik - trzeba się skupić.

Teraz już wszystko wiecie. No to co wybieracie? 

Zadaję wam to pytanie, bo chcę przypomnieć o zajawionej wyżej reakcji dzieciaków. Młodzi adepci pasji do motoryzacji zbiegli się wokół... Mazdy. Zaczęli wnikliwie ją oglądać i po zauważeniu logo Lamborghini w felgach spytali nas „jaki to model Lamborghini?” Taka sytuacja. 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA